Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gazprom drży przed łupkami

Treść

Amerykańskie statki ze skroplonym gazem łupkowym cumujące w europejskich portach oznaczają śmiertelne zagrożenie dla Gazpromu.

Łupkowa rewolucja w Stanach Zjednoczonych mocno naruszy europejskie interesy rosyjskiego Gazpromu - wskazują analitycy jednej z największych instytucji finansowych Rosji - Sbierbanku. W opinii analityków, w perspektywie najbliższych 4 lat rosyjski potentat nie będzie w stanie konkurować z gazem łupkowym i zostanie wyparty z Europy przez Amerykanów. - Szybki wzrost wydobycia złóż łupkowych spowoduje, że Stany Zjednoczone uruchomią eksport gazu skroplonego (LNG), którym zaleją rynek - zauważa główna ekonomistka Sbierbanku Ksenia Judajewa. W efekcie, jak dodaje, ceny tego surowca mogą spaść nawet o 50 proc. i w obliczu tak korzystnych warunków kraje europejskie nie będą chciały już drogiego paliwa z Rosji. Dla porównania, już teraz gaz na rynku Stanów Zjednoczonych kosztuje około 95 dolarów za 1000 m sześc., podczas gdy za 1000 m sześc. rosyjskiego gazu na granicy z Niemcami trzeba zapłacić średnio ponad 450 dolarów. Eksperci rosyjscy szacują, że w takiej perspektywie do 2016 r. Gazpromowi, który obecnie posiada 27-procentowy udział w dostawach paliwa dla państw unijnych, grozi utrata znaczącej części rynku. Scenariusz taki jest bardzo prawdopodobny nawet w sytuacji, gdyby ceny na amerykańskim rynku wzrosły dwukrotnie. Nawet wówczas gaz wyeksportowany statkami do Europy w postaci LNG będzie tańszy od paliwa z Rosji oferowanego przez Gazprom w kontraktach długoterminowych. Tym bardziej że w Ameryce Północnej powstaje już odpowiednia infrastruktura umożliwiająca eksport tego surowca. Znane są już plany budowy co najmniej 10 terminali do skraplania gazu, z których pierwsze będą gotowe za mniej więcej 3 lata. W takiej perspektywie rosyjski potentat nie będzie dłużej w stanie utrzymać wysokich cen swojego surowca, sztywno powiązanych z rynkiem naftowym. Według przedstawionego przez rosyjskich analityków raportu, wzrost rynku LNG, a zatem i dalsze zwiększenie możliwości dostaw krótkoterminowych oraz spadek cen w transakcjach spotowych, doprowadzi do tego, że klienci Gazpromu będą bardziej naciskać na niego i domagać się obniżki cen kontraktowych. Tym bardziej że już w ostatnich dwóch latach gaz w transakcjach spotowych można było kupić na europejskim rynku znacznie taniej od rosyjskiego. Skorzystało z tej możliwości wiele firm w Europie, także Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo (PGNiG). To właśnie różnica między cenami gazu zakontraktowanego w Gazpromie a rynkową spowodowała, że rosyjski potentat ostatecznie zdecydował się udzielić rabatów niektórym ze swoich najważniejszych odbiorców. A ci, którzy bezskutecznie o nie zabiegali, wystąpili do międzynarodowego arbitrażu, wśród nich także PGNiG.

Cenowy armagedon
Tymczasem każda, nawet najdrobniejsza obniżka cen gazu, oznacza dla Gazpromu olbrzymie straty. Według wyliczeń ekspertów obniżka choćby o 1 dolara na każdych 1000 m sześc. gazu wyeksportowanego do Europy oznacza zmniejszenie wpływów koncernu o ponad 150 mln dolarów w skali roku (w zeszłym roku Gazprom sprzedał do Europy 150 mld m sześc. gazu). Analitycy Sbierbanku podkreślają, że spodziewane za cztery lata osłabienie pozycji Gazpromu na europejskim rynku odbije się na całej rosyjskiej gospodarce. Zwłaszcza gdy chodzi o przychody do budżetu Federacji Rosyjskiej, dla którego głównym źródłem są właśnie wpływy z eksportu surowców, szczególnie ropy i gazu. Dlatego też należy się spodziewać, że Rosja w obliczu swojego być albo nie być wytoczy wkrótce kolejną demagogiczno-ekologiczną wojnę błękitnemu paliwu. Pierwszy statek ze skroplonym gazem łupkowym z USA przypłynął do Europy w 2010 roku. Rok później amerykański koncern Cheniere podpisał umowy z brytyjskim koncernem BP i hiszpańskim Gas Natural na dostawy gazu skroplonego przez 20 lat po 5 mld m sześc. rocznie. Odbiorcy chcą dziś co najmniej podwoić tę ilość. Ponadto po kolejnych sukcesach wydobywczych następne kraje zapowiadają inwestycje w pozyskiwanie gazu z własnych złóż łupkowych.

Marta Ziarnik

Nasz Dziennik Poniedziałek, 28 maja 2012, Nr 123 (4358)

Autor: au