Gazowa wojna
Treść
Rosyjski koncern Gazprom, który przesyła na Białoruś gaz po 46,68 dolarów za 1 tys. m sześc., przejmie w zamian 50 proc. akcji białoruskiego koncernu Biełtransgazu. Oznacza to przypieczętowanie podwójnego, politycznego i gospodarczego uzależnienia Białorusi od Rosji.
Porozumienia gazowego z Rosją nie ma natomiast Ukraina, która próbuje bronić swej niepodległości. Premier Ukrainy Jurij Jechanurow po powrocie z Moskwy zaapelował do rodzimych przedsiębiorstw o oszczędzanie gazu. Zużywają one znacznie więcej tego surowca niż firmy w Europie Zachodniej. Zdaniem premiera, gdyby udało się zmniejszyć zużycie błękitnego paliwa, "starczyłoby ukraińskiego i turkmeńskiego gazu na zaspokojenie wszystkich potrzeb".
Prezydent Wiktor Juszczenko potępił wczoraj i określił jako "szantaż" groźby Gazpromu, że przerwie dostawy gazu na Ukrainę, jeśli Kijów nie zgodzi się od 1 stycznia 2006 r. na czterokrotną podwyżkę cen tego surowca. Wcześniej zasugerował on, że w związku z rozmowami o cenie gazu Kreml powinien płacić więcej za korzystanie z bazy Floty Czarnomorskiej na Półwyspie Krymskim.
Na dwukrotnie wyższe stawki za gaz zgodziła się natomiast Gruzja.
Eugeniusz Tuzow-Lubański, WM, PAP
"Nasz Dziennik" 2005-12-21
Autor: ab