Gazeta Wyborcza kłuje ks. Chrostowskiego Janem Pawłem II
Treść
Gdy chrześcijanie wyznają grzech antyjudaizmu, po drugiej stronie słychać satysfakcję, ale gdy ktoś przypomina, że i strona żydowska ma w swojej tradycji silny wątek antychrześcijański, wówczas pada zarzut antysemityzmu – pisze Tomasz Terlikowski. I broni ks. Chrostowskiego przed atakami abp Życińskiego i dziennikarki „Gazety Wyborczej”.
Wywiad-rzeka z ks. Waldemarem Chrostowskim pt. „Kościół, Żydzi, Polska”, wydany przez wydawnictwo „Fronda” wywołał wściekły atak „Gazety Wyborczej” na kapłana. Dziennik opublikował dwie filipiki autorstwa abp. Józefa Życińskiego i Katarzyny Wiśniewskiej, w dużej mierze nie odnoszące się do meritum sprawy. Dziś Tomasz Terlikowski polemizuje w „Rzeczpospolitej” z nimi i ukazuje, dlaczego prawdziwy dialog nie może polegać na asymetryczności i wypaczaniu wypowiedzi współrozmówcy.
- Dialogiczny i ekumeniczny mainstream dopuszcza jedną wizję teologii, a jakiekolwiek próby przypominania, że teologia katolicka nie rozpoczęła się od Soboru Watykańskiego II czy od pontyfikatu papieża z Polski, wywołują wściekły atak – pisze publicysta. - Teolodzy próbujący pojednać inspiracje Jana Pawła II z całością tradycji Kościoła oskarżani są o niewierność dziedzictwu Wojtyły, odrzucenie jego wizji Kościoła, a niekiedy nawet o to, że należą do innej wspólnoty niż „nasz papież” - dodaje opisując sposób prowadzenia dyskusji przez abp. Życińskiego i Katarzynę Wiśniewską.
W swoich atakach publicyści wysługują się postacią Jana Pawła II, jednocześnie przeinaczając sedno jego nauki. - [Katarzyna Wiśniewska] porównuje ks. Chrostowskiego do przedwojennych antysemitów,a na koniec uznaje, że istotą chrześcijaństwa nie jest świętość i ewangelizacja a dialog. Wniosek taki byłby może uzasadniony, gdyby liderem chrześcijan na świecie był Adam Michnik, ale Ewangelia, wieki rozwoju teologii, Sobór Watykański II i Jan Paweł II twierdzą coś zupełnie innego (papież Polak, o czym zdaje się zapominać w polemicznym zapale publicystka wydał encyklikę o misji, a o dialogu nie) – pisze Terlikowski. - Dla nich misja do wszystkich narodów (co oznacza także do narodu żydowskiego, a ostatni sobór wcale tego nie zmienił) jest realizacją Chrystusowego posłannictwa. A dialog jest co najwyżej metodą realizacji tej misji – dodaje publicysta.
Najbardziej metropolitę lubelskiego i dziennikarkę rozwścieczył fakt, iż ks. Chrostowski próbuje odpowiadać na trudne pytanie o chrześcijańską teologię judaizmu. - Ks. Chrostowski wprost pyta, czy jedynym wyjściem ma być jej głośne potępienie czy też przeciwnie – odkrycie pytań i problemów, jakie za nią stoją i zmierzenie się z nimi na poważnie. Ale na takie mierzenie się arcybiskup Życiński (podobnie niestety jak niemała część dialogistów) nie ma najmniejszej ochoty. On oznajmia tylko, że pewnych pytań zadawać nie należy, bo wówczas staje się poza wspólnotą „Kościoła Jana Pawła”, i podlega się medialno-towarzyskiej ekskomunice. Takie stawianie sprawy kończy jednak dyskusję i dialog, a zatem zamyka na rozwój teologii i pogłębianie rozumienia myśli papieskiej czy katolickiej – komentuje Terlikowski.
Publicysta zarzuca przeciwnikom ks. Chrostowskiego manipulowanie w swoich tekstach faktami i cytatami z wywiadu-rzeki, m.in. we fragmentach swoich artykułów dotyczących wizyty papieża Jana Pawła II w rzymskiej synagodze. - Taka metoda polemiki czy recenzji opierająca się na manipulowaniu tekstem uniemożliwia debatę. Ale też nie o debatę czy dialog w tym tekście chodziło. Celem było odstrzelenie ks. Chrostowskiego, zesłanie go na antypapieski margines, skazanie na wieczne milczenie („istnieje pewna granica absurdu, wobec której jedyną racjonalną decyzją pozostaje milczenie” – oznajmia metropolita lubelski) – pisze Terlikowski. - Absurd tej tezy zobaczy każdy, kto sięgnie po książkę, w której ks. Chrostowski wciąż powraca do związków intelektualnych z Janem Pawłem II. Ale aby zobaczyć fałsz tej tezy, wystarczy zapoznać się z życiem ks. Chrostowskiego. Jeśli arcybiskup Życiński o tym zapomina i pomija milczeniem fragmenty tekstu dla siebie niewygodne, to dyskredytuje siebie jako dialogistę. Dialog zakłada bowiem zrozumienie drugiej strony i dobrą wolę. A tych arcybiskupowi niestety zabrakło – konkluduje publicysta.
sks/Rz
Fronda 2009-04-09
Autor: wa