Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gaz z kontraktu nadal nie płynie

Treść

Ponad miesiąc po podpisaniu rosyjsko-ukraińskiej umowy zażegnującej konflikt między Gazpromem a Naftohazem, Polska nie otrzymuje zakontraktowanych dostaw surowca. Tymczasem Ukraina ostrzega, że będzie miała problemy z zapłaceniem za gaz z Gazpromu. Czy grozi nam ponowny kryzys?

- Polska nie otrzymuje gazu ziemnego od spółki RosUkrEnergo (RUE) od początku roku, mimo że podpisany w listopadzie 2006 r. kontrakt obowiązuje do 31 grudnia 2009 r. - powiedział nam Rafał Pazura z biura prasowego Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazowego (PGNiG). Rocznie z tego kontraktu Polska powinna otrzymać 2,3 mld m sześc. gazu ziemnego. Dziennie brakuje nam ok. 7 mln m sześc. gazu na dobę, co stanowi jedną trzecią importu surowca z Rosji. Brakujące ilości, których nie dostarcza spółka RUE, wyeliminowana z rosyjsko-ukraińskiego handlu gazem, zobowiązał się uzupełniać Gazprom. - Wzrost poziomu dostaw jest efektem współpracy PGNiG SA i Gazpromu Eksport - informuje Pazura. Uspokaja również, że obecnie zapotrzebowanie na gaz dla polskich klientów jest w pełni pokrywane, a przywrócenie pełnych dostaw jest o tyle ważne, że "wiosną tradycyjnie trzeba rozpocząć napełnianie podziemnych magazynów gazu na kolejny zimowy sezon". Jednak zdaniem ekspertów, w zamian za dostawy surowca przez Gazprom, Kreml miał zażądać renegocjacji umów między krajami z 1993 r., co może zaowocować m.in. wyższymi stawkami za "błękitne paliwo". Przywódcy krajów członkowskich UE w związku z przeciągającymi się nieporozumieniami w handlu pomiędzy Rosją a Ukrainą obawiają się, że może to przerodzić się w ponowny kryzys gazowy. Komisja Europejska chce kontynuować misję obserwacyjną ekspertów unijnych w Rosji i na Ukrainie. Pomimo kosztów, jakie ponosi UE i firmy, których pracownicy uczestniczą w monitoringu, eksperci mają pozostać w stacjach pomiarowych i rozdzielniach gazu aż do odwołania. Jedynie liczba obserwatorów może zostać ograniczona.
Ukraiński Naftohaz ma tymczasem problemy ze spłatą należności za gaz dostarczany przez rosyjskiego monopolistę. Przyczyną komplikacji jest zadłużenie ukraińskich przedsiębiorstw komunalnych, które nie płacą należności za paliwo Naftohazowi. Spółka podaje, że zadłużenie wynosi ponad 4,5 mld hrywien, czyli ponad 1 mld złotych. Dlatego, jeśli kwota nie zostanie uregulowana, Ukraina nie będzie w stanie zaopatrzyć się w gaz na kolejne sezony grzewcze czy rozliczyć się z Gazpromem. Zdaniem Naftohazu, zadłużenie za gaz staje się narodowym problemem i, co gorsze, może mieć fatalne następstwa dla całej gospodarki. Już teraz - jak podają ukraińskie media - w wielu miastach wstrzymane są dostawy ciepła, m.in. w Doniecku, Dniepropietrowsku, Chersoniu, a także w niektórych miastach na Krymie. Łącznie do Polski z kierunku wschodniego płynie 63 proc. krajowego zużycia gazu, z czego spora części pochodzi z Rosji i jest tranzytowana przez Ukrainę. 1 stycznia 2009 r. w wyniku konfliktu pomiędzy Gazpromem a Naftohazem Rosjanie wstrzymali tłoczenie gazu, pozbawiając znaczną część Europy tego surowca energetycznego.
Wojciech Kobryń
"Nasz Dziennik" 2009-02-21

Autor: wa