Fundacja "polsko-niemiecka" bardziej "niemiecka"
Treść
Polsko-Niemiecka Fundacja na rzecz Nauki oficjalnie rozpoczęła swoją działalność, mimo że strona polska ma duże zastrzeżenia do jej zapisów statutowych. Senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk stwierdza wprost: Nie potrzebujemy tak niekorzystnie umocowanej prawnie z polskiego punktu widzenia fundacji. Powinniśmy się z niej wycofać i zabronić Niemcom używać w nazwie przymiotnika "polska".
Fundacja informuje, że wsparła już kilkanaście projektów naukowych o łącznej kwocie miliona euro. Część polskich polityków od początku protestowała przeciwko niemieckiej nadreprezentacji we władzach tej fundacji. Zarówno w kuratorium Polsko-Niemieckiej Fundacji na rzecz Nauki, w jej radzie, jak i zarządzie, które to organy decydują o kierunkach badań i finansowaniu projektów, Polacy stanowią mniejszość. Niemcy mają po trzy głosy przy zatwierdzaniu projektów, a nawet po osiem przy zmianach statutu. W kwestii uchwalania statutu strona niemiecka, mimo że zobowiązała się do współdziałania, de facto zagwarantowała sobie zdecydowaną przewagę w podejmowaniu decyzji.
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych krytycznie ocenia statut fundacji i w związku z protestami m.in. senator Doroty Arciszewskiej (PiS) zapowiedziało, że nie podpisze umowy zatwierdzającej powstanie fundacji bez satysfakcjonujących Polaków zmian w jej statucie. Minister Radosław Sikorski stwierdził wręcz, że nie wyrazi zgody na zatwierdzenie tej umowy z Niemcami, o ile nie zostaną wprowadzone zmiany do statutu fundacji przewidujące równy udział przedstawicieli strony polskiej i niemieckiej we wszystkich jej organach.
Zapytaliśmy rzecznika Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego w Warszawie, jakie działania podjęto, aby statut fundacji został zmieniony, i czy strona niemiecka zgodziła się na te zmiany. Podobnie jak z MSZ - wciąż nie otrzymaliśmy na ten temat odpowiedzi.
Otrzymała ją jednak senator Dorota Arciszewska-Mielewczyk, która od początku protestowała przeciwko używaniu w nazwie fundacji przymiotnika "polska", skoro nasz kraj nie ma ani formalnego, ani realnego wpływu na proces decyzyjny w jej strukturach.
Jak powiedziała nam senator PiS, w adresowanym do niej piśmie z MSZ jest wprawdzie informacja, że polska dyplomacja żąda zmian w statucie fundacji, ale nic więcej z tych oświadczeń nie wynika, bo minister Sikorski... odsyła po dalsze informacje do minister nauki Barbary Kudryckiej jako jedynej kompetentnej w tym temacie.
- Pomimo iż uzyskujemy nawet z MSZ potwierdzenie naszych racji w kwestii niekorzystnego dla polskiej strony statutu fundacji, to jednak nic w tej sprawie się nie dzieje. Fundacja działa nadal pod nazwą "polsko-niemiecka", a w Polsce nikt nie reaguje i jeszcze firmuje taki stan - powiedziała Arciszewska-Mielewczyk.
I dodała, że zazwyczaj jest zdumiona treścią odpowiedzi, jakie w tej sprawie otrzymuje od minister Barbary Kudryckiej. - Odnoszę wrażenie, że dostaję je tylko dlatego, że ktoś mi po prostu musi odpisać, ale tak w rzeczywistości nikomu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego nie zależy na pozytywnym załatwieniu tego problemu - powiedziała senator, która ujawniła w rozmowie z nami, że podczas jednej z wizyt w Gdańsku minister Kudrycka stwierdziła wręcz, iż Polacy powinni się cieszyć, że tworząc fundację, Niemcy wykonują wobec naszego kraju korzystny gest.
- Widzę, że wśród urzędników występuje postawa zadowolenia z tego, iż coś nam jest oferowane, ale nie powinniśmy w związku z tym zbyt daleko kontrolować takiego projektu - powiedziała zaskoczona takim podejściem senator Arciszewska-Mielewczyk. I zapowiada, że nie zrezygnuje z monitorowania w ministerstwie nauki możliwości kontrolowania przez polską stronę prac tego gremium.
- Na razie państwo polskie firmuje działania fundacji - stwierdziła Arciszewska-Mielewczyk. - Te osoby, które chcą nadal być w tej fundacji, niech w tym uczestniczą, ale na zasadzie całkowitej prywatności, już bez udziału pieniędzy polskiego podatnika - dodała.
Zgodnie z umową, strona polska wspiera fundację 5 milionami euro rocznie. - Po co nam fundacja, w której na nic nie mamy wpływu? - pyta Arciszewska-Mielewczyk.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-06-20
Autor: wa