Francuzi ratują i zarabiają
Treść
W przeciwieństwie do Niemiec Francja nie ma oporów przed udzieleniem pomocy Grecji. Paryż zdecydował się na pożyczenie Atenom 3,9 mld euro.
Socjalistyczny przewodniczący parlamentarnej komisji finansowej Jérôme Cahuzac oświadczył, że "wszyscy są przekonani o potrzebie szybkiej reakcji, bo nie można pozwolić na to, by Grecja upadła, tym bardziej że od jej społeczeństwa wymaga się wielkiego poświęcenia". Wyraził ubolewanie z powodu słabego zarządzania unijną walutą i braku europejskiego funduszu monetarnego. Jednak decyzja ta nie zapadła z pobudek charytatywnych. Francja udzieli pożyczki na
5 procent, co wywołuje krytykę sporej części socjalistycznej opozycji, ale Cahuzac twierdzi, że stopa oprocentowania została uzgodniona między szefami obu państw. Nie przesądza to faktu, że Francja zarobi na tym kredycie, bo sama pożyczy te pieniądze na 2,13 procent. Minister ds. budżetu Fran?ois Baroin broni się, mówiąc, że "plan dla Grecji nie może obciążać francuskich podatników".
Podkreśla się różnice w podejściu Francji i Niemiec do kłopotów finansowych Grecji. Deputowany UMP Jérôme Chartier stwierdził, że we Francji jest tradycja interwencjonizmu państwowego, której nie ma w Niemczech, dlatego niemieccy obywatele są powściągliwsi niż francuscy, tym bardziej że ponieśli więcej wyrzeczeń w programie naprawy finansów publicznych. Francja, pomagając Grecji, ma też na względzie swoje interesy finansowe i jest świadoma, iż trzeba jak najszybciej zażegnać niebezpieczeństwo, bo może ono w szybkim tempie dotrzeć do Paryża. Załamanie koniunktury stwarza realne zagrożenie, że również Francja może nie być w stanie spłacać swojego ponadbilionowego zadłużenia.
Franciszek L. Ćwik, Caen
Nasz Dziennik 2010-05-04
Autor: jc