Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Francuska prezydencja nie przysłużyła się dobru Europy

Treść

Wojciech Roszkowski (Grupa Unia na rzecz Europy Narodów):

Prezydencja francuska była przede wszystkim bardzo aktywna. Natomiast ogólna ocena wypadłaby średnio, a to ze względu na kilka rzeczy.

Po pierwsze, starania prezydenta Sarkozy'ego, ażeby sfinalizować ratyfikację traktatu lizbońskiego, były, moim zdaniem, z góry skazane na niepowodzenie. To było nierealne, żeby mu się to udało. Wobec tego niektóre gwałtowne wypowiedzi czy ruchy Sarkozy'ego psuły ogólną atmosferę i stwarzały nastrój przymusu. Podkreślał też, że Francja i jej prezydencja jest najważniejsza. Jego gorączkowa wypowiedź, żeby otoczyć francuską "opieką" nadchodzącą prezydencję czeską, była wysoce niefortunna. Prezydent Sarkozy trochę przesadził i wydaje mi się, iż było to kontrproduktywne. Druga sprawa, która się jemu nie udała, to była interwencja w konflikcie rosyjsko-gruzińskim, w którym za wszelką cenę chciał odnieść sukces - to znaczy doprowadzić do zawieszenia broni i pozornego kompromisu. Jednak ten kompromis jest notorycznie gwałcony przez Rosję i Francja na to nie reaguje, ażeby bronić swojego "sukcesu". To zaś w stosunkach z Rosją jest nie tylko niemoralne, ale i nieskuteczne, gdyż z krajem tym nie można rozmawiać językiem słabości. Zwłaszcza dzisiaj, kiedy Rosja ma coraz większe problemy finansowe.
W sprawie nieszczęsnego pakietu klimatycznego ta prezydencja wyszła dość dobrze. Zawarto w sumie kompromis, który - można powiedzieć - jest zadowalający. Jeżeli można stwierdzić, że jakakolwiek średnia europejska satysfakcjonuje kogokolwiek, to jest ona pewnym optimum. Natomiast pozostaje pytanie: czy w ogóle ten pakiet jest potrzebny? Nie wiemy na pewno, czy globalne ocieplenie jest skutkiem działań człowieka. Ja nie jestem co do tego całkowicie przekonany. Tak samo w kwestii referendum w Irlandii.
"Nasz Dziennik" 2008-12-24

Autor: wa