Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Francja w fiskalnym potrzasku

Treść

Kryzys finansowy w USA, który - według francuskich ekspertów - został zażegnany, dodatkowo pogorszył sytuację ekonomiczną Francji. Niezależnie od tego, jak potoczą się sprawy na rynkach finansowych, wiadomo już, że należy spodziewać się spowolnienia światowej koniunktury, co w połączeniu ze spadkiem gospodarczej dynamiki w Wielkiej Brytanii i Hiszpanii oraz wysokim kursem euro, hamującym eksport, stawia pod znakiem zapytania obietnice Nicolasa Sarkozy'ego wyciągnięcia Francji z gospodarczego marazmu. Topnieją oszczędności lokowane w sektorze mieszkaniowym. W najbliższej przyszłości należy spodziewać się nad Sekwaną zmniejszania produkcji, spadku konsumpcji i wzrostu bezrobocia. Ekonomiści twierdzą, że kryzys amerykański będzie zmuszał lokalne władze samorządowe do zwiększania wydatków w celu złagodzenia szoku w sferach socjalnych. Podkreślają, iż Francja to nie USA, które jeszcze stać na podjęcie działań zapobiegających efektowi domina, poprzez nacjonalizowanie wielkich firm znajdujących się w sytuacji kryzysowej. Nie bardzo wiadomo, jak ekipa Fran ois Fillona poradzi sobie z budżetem na rok 2009, którego przygotowanie stale się opóźnia. Wiadomo natomiast, że rządowi brakuje ponad 10 mld euro do sfinansowania zapowiedzianych projektów. Nie ma nawet pewności, czy uchwalona ostatnio ustawa o tzw. RSA, umożliwiająca ludziom otrzymującym najniższe państwowe zasiłki (RMI) podjęcie pracy opłacanej z budżetu państwa, będzie mogła być realizowana w 2009 roku. Niepokojący jest też wzrost - wbrew wcześniejszym zapowiedziom rządu - wysokości składek ubezpieczeniowych, co stanowi dodatkowy hamulec dla koniunktury. Ponadto daje o sobie znać odkładany od lat problem zadłużenia Francji, szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy rosną koszty kredytów. O ile takim krajom, jak Niemcy, Holandia i państwa skandynawskie udało się uzyskać nadwyżkę budżetu, to Francja, wprowadzając wszelkiego rodzaju ulgi, pozbawiła swój budżet 14 mld euro. Otwarte pozostaje pytanie, kto za to zapłaci. Nawet drastyczne zmniejszenie liczby urzędników państwowych nie da natychmiastowego efektu. Prawdopodobnie dojdzie do podwyższenia podatków, ale należy przypomnieć, że we Francji aż 50 proc. mieszkańców ich nie płaci, a 2 proc. najbogatszych na tyle chronią nowe przepisy, że nie ma szans na podwyższenie im stawki. Pozostaje jak zwykle klasa średnia, która od lat obserwuje systematyczny spadek siły nabywczej. Franciszek L. Ćwik "Nasz Dziennik" 2008-09-21

Autor: wa