Francja raczej nie skręci w prawo
Treść
Rozmowa z Thomasem Grimaux, katolickim pisarzem i publicystą
Jak ocenia Pan wyniki pierwszej tury wyborów prezydenckich?
- Novum była ogromna frekwencja, która jednak nie zmieniła politycznego obrazu Francji.
Czy Pana zdaniem nie ma różnic w programach Nicolasa Sarkozyego i Ségolene Royal?
- Wbrew słownej retoryce oba programy są bardzo zbliżone. Jako katolik liczyłem na jakościową zmianę. Niestety, nie doszło do niej. Po żadnym z kandydatów nie można spodziewać się poprawy w kwestiach moralnych, oczekiwać odpowiedzialnych i słusznych decyzji dotyczących podstaw funkcjonowania rodziny i społeczeństwa. Sarkozy i Royal mają tak naprawdę podobny stosunek do aborcji, małżeństw homoseksualistów, eutanazji, mimo że w przypadku Sarkozyego jest to mniej jednoznaczne.
Czy w związku z tym można wyciągnąć wniosek, że niezależnie kto te wybory wygra, dotychczasowa polityka rodzinna i wyznaniowa będzie taka jak dawniej?
- Dla mnie jest oczywiste, że drugą turę wygra Nicolas Sarkozy dzięki głosom centrolewicowego Francois Bayrou, co będzie dodatkową barierą dla nowego prezydenta we wszelkich próbach przechodzenia na prawo. Myślę, że Nicolas Sarkozy tak naprawdę nie ma na to ochoty. W jego ekipie bardzo aktywnie działa Simon Veil, która w 1975 r. była inicjatorką ustawy o przerywaniu ciąży. W niedzielę wieczorem była ona główną obrończynią programu kandydata UMP w studiach wszystkich głównych kanałów telewizyjnych. Wiele wskazuje na to, że mimo swoich 70 lat otrzyma ona stanowisko ministerialne w przypadku zwycięstwa Sarkozyego, a jej obecność w rządzie będzie gwarancją trwania ustawy zezwalającej na zabijanie dzieci poczętych. Żaden z dwóch kandydatów nic nie wspominał także o chrześcijańskich korzeniach Europy. Jest oczywiste, że nie chcą oni wpisania tej prawdy do unijnej konstytucji. Wybór Sarkozyego będzie również oznaczać finansowanie z państwowych funduszy muzułmańskich meczetów i między innymi przez to - dalszą marginalizację katolików w życiu społecznym i politycznym.
Dziękuję za rozmowę.
Franciszek L. Ćwik
"Nasz Dziennik" 2007-04-24
Autor: wa