Francja oskarża ONZ
Treść
Poniedziałkowa operacja syryjskich sił bezpieczeństwa, w wyniku której zginęło sześć osób, wywołała kolejny protest Paryża. Francuski minister spraw zagranicznych Alain Juppé stwierdził w Nowym Jorku, że milczenie Rady Bezpieczeństwa ONZ jest "nieakceptowalną ciszą w obliczu zbrodni przeciw ludzkości". Jednocześnie Rada Praw Człowieka ONZ domaga się akcji międzynarodowych przeciwko Damaszkowi.
Od czasu protestów rozpoczętych na początku marca br. zginęło 2600 osób, a siły rządowe wciąż atakują manifestantów, dokonują też aresztowań i porwań. Według zastępcy wysokiego komisarza praw człowieka ONZ Kyung-wha Kanga, mimo silnej presji wspólnoty międzynarodowej "potęgują się w Syrii krwawe represje". Alarmuje on, że sytuacja staje się coraz bardziej katastrofalna, jeżeli chodzi o przestrzeganie praw człowieka, i domaga się "międzynarodowej odpowiedzi zdolnej położyć jej kres".
Przedstawiciele syryjskiej opozycji zebrani w Paryżu zaapelowali do ONZ o uchwalenie rezolucji "w celu ochrony cywilów", na modłę rezolucji 1973 r. w sprawie Libii. Jednak część ugrupowań opozycyjnych jest przeciwna jakiejkolwiek interwencji międzynarodowej w ich kraju. Członkowie Rady Bezpieczeństwa ONZ są podzieleni co do sposobu reakcji na represje w Syrii. Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja domagają się odejścia od władzy Baszara al-Assada i chcą, by ONZ potępiła jego reżim, podczas gdy Rosja, bliski sojusznik Syrii, i Chiny są temu przeciwne. Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton próbowała przekonać rosyjskiego ministra spraw zagranicznych Siergieja Ławrowa o konieczności uchwalenia rezolucji RB ONZ w prawie Syrii, jednak nie przyniosło to skutku. Zdaniem Moskwy, najlepszą drogą jest dialog między prezydentem Baszarem al-Assadem i syryjską opozycją.
Franciszek L.. Ćwik, Caen
Nasz Dziennik 2011-09-21
Autor: au