Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Francja niereformowalna

Treść

Obecna batalia o tzw. pierwsze umowy o pracę (CPE) jest kolejnym dowodem na to, że Francji nie da się zreformować w drodze demokratycznego dialogu i w oparciu o republikańskie instytucje. Mimo oficjalnego stanowiska rządu, który opowiada się za tym, aby ustawa o CPE weszła w życie w postaci zaproponowanej przez premiera Dominique'a de Villepina, w rzeczywistości zostanie ona pozbawiona swojej zasadniczej treści. W założeniu wprowadzenie CPE miało uelastycznić skostniały francuski kodeks pracy i umożliwić łatwiejsze zatrudnianie młodych ludzi do 26. roku życia, a tymczasem proponowane zmiany w praktyce zniweczą ten cel.

W obliczu masowych protestów prezydent Francji Jacques Chirac stwierdził, że wbrew założeniom ustawy okres próbny skróci się z dwóch lat do jednego roku, a przedsiębiorca będzie musiał uzasadnić motywy przerwania umowy o pracę. Mimo ogłoszenia prawa w dzienniku ustaw prezydent oświadczył, że nie może ono obowiązywać bez dokonania zaproponowanych przez niego modyfikacji. W maju mają się one stać przedmiotem dyskusji we francuskim parlamencie.
Osłabiony premier Dominique de Villepin wciąż ponawia apele o dialog z organizacjami związkowymi i studenckimi. Jak na razie uzależniają one przystąpienie do rozmów od wycofania CPE. W tej sytuacji polityczne korzyści odnosi Nicolas Sarkozy, minister spraw wewnętrznych i przewodniczący rządzącej UMP. Kreuje się on na człowieka kompromisu, potrafiącego wyprowadzić kraj z obecnego impasu. Propozycje Sarkozy'ego oznaczają w praktyce, i na dłuższą metę, wycofanie się z CPE.
Konflikt wywołany nimi dobrze obrazuje wewnętrzne francuskie bariery blokujące jakiekolwiek zmiany obecnego staczającego się na dno systemu i wielkie wpływy socjalistycznej ideologii. Jeszcze raz okazuje się, że reformy centroprawicy są znacznie trudniej akceptowalne niż pomysły socjalistów. Czy jest kwestią przypadku, że ustanowione kilka lat temu przez były socjalistyczny rząd Lionela Jospina tzw. umowy o pracę dla młodych (CJE), przewidujące jedynie pięcioletnie kontrakty, z najniższym wynagrodzeniem, finansowane z budżetu państwa, nie wywołały żadnych sprzeciwów i nie były oceniane (jak się to obecnie robi z CPE) jako przykład wykorzystywania ludzi i niestabilności zawodowej? Kontrakty te były przeznaczone dla młodzieży bez kwalifikacji zawodowych lub mającej je na niskim poziomie. Być może dlatego też opinia społeczna łatwiej je zaakceptowała niż obecne CPE obejmujące również młodzież z dobrymi dyplomami.
Premier Dominique de Villepin stara się robić dobrą minę do złej gry. Wie on dobrze, że batalia o CPE jest na dłuższą metę przegrana. O ile wyszedł on z niej obronną ręką, nie dzieląc losu swojego partyjnego kolegi i premiera Alaina Juppé, który chcąc reformować francuską kasę chorych, w wyniku protestów podał się w 1996 roku do dymisji, o tyle jego perspektywy polityczne stają się bardzo niepewne, a ubieganie się o fotel prezydencki w 2007 r. wydaje się coraz bardziej problematyczne.
Główną kwestią nie jest to, kto wygra wybory w 2007 r., ale na ile Francja będzie mogła sprostać wyzwaniom teraźniejszości. Profesor ekonomii na Sorbonie Jacques Marseille uważa, że Francja jest krajem niereformowalnym. W jej historii nigdy nie udało się przeprowadzić ważnych reform drogą parlamentarną. Odbywały się one albo kosztem dramatycznych, radykalnych zrywów, albo dzięki pojawieniu się haryzmatycznych postaci, takich jak Henryk IV, Ludwik XIV, Napoleon Bonaparte, Napoleon III czy generał de Gaulle.
W wydanej ostatnio książce zatytułowanej "Du bon usage de la guerre civile en France" (Dobry użytek wojny domowej we Francji) pisze on, że wbrew temu, co się oficjalnie twierdzi we Francji, nie jest ona w rzeczywistości dziedziczką rewolucji ani modelem demokracji. W praktyce kraj ten wciąż nie może rozstać się ze swoim monarchicznym systemem. Prezydenci francuscy kosztem podatnika żyją nie gorzej niż ich królewscy poprzednicy. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych francuscy szefowie państwa mają ogromną władzę. Nie muszą oni negocjować z Kongresem, tak jak to się dzieje za Oceanem, i nie są limitowani latami pełnienia prezydenckiej funkcji. Opuszczając ją zaś, mają zagwarantowane prawdziwe dożywocie polityczne. Jacques Marseille uważa, że Francja nie ma wyboru i będzie musiała kiedyś odpowiedzieć reformami na wymagania obecnej światowej ekonomii, mimo że kolejna batalia o CPE wydaje się przegrana.
Franciszek L. Ćwik, Caen

"Nasz Dziennik" 2006-04-06

Autor: ab