Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Francja nie chce "chrześcijaństwa" w konstytucji

Treść

Wypowiedź szefa Konwentu Europejskiego Valery'ego Giscarda d'Estaing, dotycząca tego, że Ojciec Święty prosił o umieszczenie wzmianki o chrześcijańskich korzeniach Europy w konstytucji Unii Europejskiej, nie wywołała większych reakcji we Francji. Sprzeciw wobec projektu ustawy zasadniczej nad Sekwaną nie wynika z braku zapisu o chrześcijańskich korzeniach Europy, ale głównie z przyczyn ekonomicznych.
Spośród francuskich polityków jedynie przewodniczący UDF Fran˜ois Bayrou wyraził ubolewanie, że w preambule konstytucji nie wspomniano o chrześcijańskich korzeniach Europy. Jednak mimo tych zastrzeżeń jest on zwolennikiem ustawy zasadniczej UE, podobnie jak cała UDF.
Jedną z głównych przyczyn, którą władze Francji tłumaczą sprzeciw wobec odwołania do chrześcijaństwa, jest fakt, że nad Sekwaną mieszka 4 mln muzułmanów. Dlatego - w opinii polityków - zapisanie w preambule "chrześcijańskich korzeni Europy" mogłoby być odczytane jako antyislamska kampania, zwiększająca trudności integracyjne muzułmanów.
Wpisaniu do eurokonstytucji wzmianki o chrześcijańskich korzeniach Europy sprzeciwiają się także niewierzący, agnostycy, a nawet zadeklarowani katolicy, którzy we francuskim modelu laickim widzą "złoty środek" likwidujący napięcia religijne, kulturowe i społeczne.
Wielu Francuzów jest przeciwnych traktatowi także z powodów politycznych. Dla wielu socjalistów unijna konstytucja narzuca Europie liberalny model ekonomiczny. Przykładami na to mają być m.in. tzw. dyrektywa Bolkensteina, brukselskie sztywne wymogi budżetowe i wzmocnienie roli centralnego banku europejskiego. Unijna konstytucja dla dużej części francuskiej lewicy oznacza regres socjalny, podkreśla bowiem zasady wolnej konkurencji, zakładającej m.in. swobodną delokalizaję zakładów, prywatyzację, a według socjalistów prowadzi również do zniszczenia krajowych systemów opieki społecznej.
Lewica uważa też, że zezwalając na wolną konkurencję, konstytucja niszczy sektor usług publicznych.
Ponadto wielu Francuzów traktuje kwestionowanie eurokonstytucji jako społeczne wotum nieufności wobec rządu Jeana-Pierre'a Raffarina. Podkreśla się też fakt, że tekst unijnej konstytucji nie pozwala na demokratyczne podejmowanie decyzji, zwłaszcza w sprawie jej rewizji. Wskazuje się również, że Komisję Europejską ustawa zasadnicza wyposaża w zbyt duży zakres władzy. Niezadowolenie wywołuje także model integracji europejskiej polegającej na tworzeniu ponadnarodowego organizmu, który będzie miał większą władzę niż rządy poszczególnych krajów członkowskich.
Wielu Francuzów chce głosować na "nie", by w ten sposób zapobiec wejściu Turcji w struktury unijne.
Wszystkie te powody sprawiają, że we Francji systematycznie wzrasta liczba przeciwników unijnej konstytucji. Sondaże wskazują, że gdyby referendum odbyło się teraz, to ponad
50 proc. obywateli głosowałoby za jej odrzuceniem. Przeciwników unijnej ustawy zasadniczej można znaleźć we wszystkich ugrupowaniach politycznych i warstwach społecznych.
Wyniki sondaży zaniepokoiły unioentuzjastów. Zorganizowanie referendum w Hiszpanii, gdzie z góry było wiadomo, że wypadnie ono pozytywnie, miało wzmocnić zwolenników konstytucji nad Sekwaną. Okazało się, że jego wyniki nie miały żadnego wpływu na opinie francuskiego społeczeństwa.
W tej sytuacji z odsieczą zwolennikom unijnej konstytucji postanowił przyjść prezydent Jacques Chirac. Dziś spotkaniem z młodzieżą w Pałacu Elizejskim ma on rozpocząć kampanię propagandową na rzecz unijnej ustawy zasadniczej. Pomyślano je w ten sposób, że młodzi mają zadawać prezydentowi pytania dotyczące eurokonstytucji.
Transmitowane przez państwową telewizję rozmowy wywołały protesty dziennikarzy stacji telewizyjnych: France 2, France 3 i M 6. 600 dziennikarzy podpisało protest, stwierdzając m.in., że w konwencji podpisanej między stacją TF1 a francuskim radiokomitetem napisano, że dyrekcja stacji telewizyjnej ma obowiązek czuwać nad tym, by nie doszło do spektakli łączących w sobie audycje informacyjne z rozrywkowymi. W tekście zauważono także, że do programów informacyjnych powinni być angażowani zawodowi dziennikarze.
Franciszek L. Ćwik, Caen

"Nasz Dziennik" 2005-04-14

Autor: ab