Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Francja chce dowodzić w Libanie

Treść

Państwa Wspólnoty zadeklarują dziś, jakimi siłami wesprą misję pokojową. Paryż obiecał już dodatkowych 1600 żołnierzy
Swoją ofertę przedstawi też Polska, która do niedawna zapowiadała jedynie utrzymanie kontyngentu liczącego 213 żołnierzy. Cytowany wczoraj przez "Gazetę Wyborczą" wiceminister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski stwierdził jednak, że nasz kraj rozważa wysłanie do Libanu silnego batalionu (około 700 osób), ale podkreślał, że polityczna decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła. - To wszystko wymaga drobiazgowych ustaleń. Najpierw musimy wiedzieć, jaki będzie mandat wojsk ONZ i kto będzie nimi dowodził - powiedział minister Waszczykowski w rozmowie z "Rz".

Sprawa nie była do tej pory konsultowana z resortem obrony, który musi ocenić, czy wojsko jest w stanie zaangażować się w kolejną misję. - Na razie nikt nas o to nie prosił - wyjaśnił "Rz" rzecznik MON Piotr Paszkowski. Chociaż decyzję o wysłaniu polskich wojsk za granicę podejmuje prezydent na wniosek Rady Ministrów, rzecznik Kancelarii Prezydenta nie chciał powiedzieć, czy Lech Kaczyński popierapomysł zwiększenia polskiego kontyngentu w Libanie. - Przede wszystkim musi być dokonana dokładna ocena sytuacji. A to leży w kompetencjach MSZ i MON - powiedział "Rz" Aleksander Szczygło.

Zdaniem części ekspertów zwiększenie polskiego kontyngentu w Libanie o kilkuset żołnierzy byłoby możliwe pod warunkiem ograniczenia innych misji. - Trzeba by zrezygnować z wysyłania dodatkowych oddziałów do Afganistanu albo najlepiej w ogóle wycofać się z tego kraju - mówi "Rz" były wiceminister obrony generał Stanisław Koziej. Jego zdaniem byłoby to korzystne zarówno politycznie, jak i finansowo - misję afgańską Polska opłaca sama, a za obecność w Libanie zapłaciłaby ONZ. Dodatkowych żołnierzy można szukać też w Iraku, gdzie do końca roku ma stacjonować ponad 800-osobowy kontyngent. Prezydent Lech Kaczyński nie wykluczał jednak, że iracka misja zostanie przedłużona na rok 2007. - Z misji pokojowych w Afganistanie i Iraku nie możemy się wycofać ze względu na zobowiązania sojusznicze. Poza tym chodzi o kilkuset żołnierzy. Myślę, że udałoby się ich znaleźć w kraju - wyjaśnił Waszczykowski.

Najprawdopodobniej Polska najpierw złoży ofertę, a potem zacznie sprawdzać, czy może się z niej wywiązać. Sekretarz generalny ONZ Kofi Annan oczekuje, że podczas dzisiejszego spotkania z ministrami spraw zagranicznych UE usłyszy konkretne deklaracje ze strony także innych państw. Zgodnie z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ przestrzegania rozejmu na południu Libanu ma pilnować 15 tysięcy żołnierzy. Wysłanie znaczącego wsparcia zaoferowały do tej pory tylko Włochy (2 - 3 tysięcy żołnierzy), Hiszpania (700 - 800) i Francja. Prezydent Jacques Chirac dopiero wczoraj wieczorem zapowiedział wysłanie dodatkowych dwóch batalionów. W sumie liczba francuskich żołnierzy w południowym Libanie wyniesie dwa tysiące. Paryż ma też nadzieję, że pozostanie na czele sił UNIFIL, "jeśli tak zechce ONZ". W międzyczasie bowiem zniecierpliwione francuskim brakiem zdecydowania USA zaproponowały dowodzenie Włochom. Tej kwestii Chirac nie komentował, wezwał jednak do "sprawiedliwego podziału ról", to jest do wysłania oddziałów do Libanu zarówno przez państwa UE, kraje muzułmańskie, jak i "innych stałych członków Rady Bezpieczeństwa".

Rezolucja nakazująca zawieszenie broni między Izraelem a Hezbollahem daje siłom międzynarodowym prawo użycia broni jedynie w obronie własnej. Państwa Unii chcą wiedzieć, czy ich oddziały będą mogły otworzyć ogień, jeśli któraś ze stron złamie warunki rozejmu.
WOJCIECH LORENZ, GRZEGORZ DOBIECKI z Paryża

"Rzeczpospolita" 2006-08-25

Autor: wa