Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Francja boi się "importu konfliktu"

Treść

Paryż obawia się przeniesienia konfliktu ze Strefy Gazy na terytorium Francji, w której mieszka 5 mln muzułmanów. Przewodniczący Francuskiej Rady Kultu Muzułmańskiego (CFCM) i Rady Przedstawicielskiej Instytucji Żydowskich we Francji (CRIF) zostali przyjęci przez minister spraw wewnętrznych MichÝle Alliot-Marie, która zapelowała o to, by napięcie na płaszczyźnie międzynarodowej nie zostało we Francji powtórzone. - Ci, którzy mają coś do powiedzenia, mogą mówić, kiedy chcą, łącznie z formą manifestacji, ale trzeba czuwać, by nie zostali wykorzystani przez pewne grupy do dokonywania aktów agresji, zamieszek i starć z policją - przekonywała minister.

Przewodniczący CFCM Mohammed Moussaoui zgodził się, że "przeniesienie napięcia na terytorium francuskie jest nie do zaakceptowania". Potępił wszelkie formy agaresji i zamieszek, takie jak ataki na strażników porządku publicznego czy rabunki. Z kolei według Richarda Prasquiera, przewodniczącego CRIF, "nie ma mowy o tym, by to, co dzieje się na Bliskim Wschodzie, mogło przenieść się i przekształcić w gwałt zadany fundamentalnym prawom Republiki".
Mohammed Moussaoui dodał jednak, że współczesne wydarzenia z pokazywanymi w mediach obrazami rozszarpanych dzieci, spalonych ciał i zniszczone meczety nie mogą być obojętne dla obywateli francuskich wyznania muzułmańskiego i osób, które pod wpływem emocji mogą mieć niekontrolowane reakcje. - Obawiamy się, że to może nastąpić - przyznał przewodniczący CFCM. Podczas spotkania padła deklaracja kontynuowania dialogu między dwiema grupami.
Rzecznik prasowy ministerstwa spraw zagranicznych Eric Chevallier, w imieniu ministra Bernarda Kouchnera, który udał się we wtorek na posiedzenie ONZ, oświadczył, że rząd francuski ostro potępia atak na synagogę, do jakiego doszło w Tuluzie. Zaapelował też o "ekstremalną czujność" dla uniknięcia "importu konfliktu" na Bliskim Wschodzie do Francji.
- Apelujemy do francuskiego społeczeństwa i różnorodnych wspólnot żyjących we Francji do maksymalnej czujności, ponieważ myślimy, że nikt nie ma nic do wygrania poprzez zwiększenie napięcia, które ma miejsce we Francji, z racji konfliktu na Bliskim Wschodzie - stwierdził Chevallier.
Głos w tej sprawie zabrał prezydent Francji Nicolas Sarkozy, potępiając "akt wandalizmu popełniony przeciw synagodze w Tuluzie". Sarkozy domaga się od policji i wymiaru sprawiedliwości użycia niezbędnych środków, by sprawcy tego czynu zostali zatrzymani i surowo ukarani. Oświadczył też, że przenoszenie konfliktu z Bliskiego Wschodu w postaci agresji we Francji nie będzie tolerowane. "Jedność narodowa, solidarność między wszystkimi Francuzami i mieszkającymi tu obcokrajowcami wokół wysiłku francuskiej dyplomacji na rzecz poszukiwania sprawiedliwych i wyważonych rozwiązań stanowi jedyną możliwą odpowiedź i jedyną godną postawę naszego kraju w tragicznych okolicznościach, w jakich żyje Bliski Wschód" - stwierdza komunikat Pałacu Elizejskiego.
Ostre reagowanie na wszelkie formy agresji związanej z konfliktem między Hamasem i Izraelem zapowiedział premier Francji Fran?ois Fillon. - Republika nie zaakceptuje, by jacyś ekstremiści używali tego konfliktu dla wzniecania agresji między wspólnotami żyjącymi we Francji - stwierdził z trybuny Zgromadzenia Narodowego. - Będziemy ścigać z największą surowością tych, którzy atakują muzułmańskie lub żydowskie miejsca kultu; tych, którzy próbują wyeksportować ten konflikt na nasze terytorium. Są to ci sami ludzie, którzy odmawiają od wielu lat ukierunkowania większości świata arabskiego na poszukiwanie rozwiązań pokojowych - powiedział premier Francji.
Franciszek L. Ćwik
"Nasz Dziennik" 2009-01-08

Autor: wa