Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła po staremu

Treść

Międzynarodowa Federacja Samochodowa ostatecznie wstrzymała się z wprowadzeniem kontrowersyjnego systemu wyłaniania mistrza świata Formuły 1 na podstawie liczby zwycięstw w sezonie. Pomysł FIA spotkał się ze zdecydowanym sprzeciwem wszystkich zespołów.

FIA zaskoczyła (zdaniem wielu raczej zaszokowała) w ubiegłym tygodniu, gdy nagle, bez konsultacji z najbardziej zainteresowanymi stronami, zmieniła reguły gry. Według nowych, lansowanych przez Berniego Ecclestone'a, tytuł trafiłby w ręce kierowcy, który wygra najwięcej wyścigów w sezonie. - W większości sportów kibice patrzą tylko na zwycięzcę - argumentował prezydent Formula One Administration. Ta decyzja od razu spotkała się z gigantyczną krytyką. - Nie mogę zrozumieć, jak mistrzem świata może zostać ktoś, kto zgromadził mniej punktów, niż drugi lub nawet trzeci w klasyfikacji. To nonsens - przyznał siedmiokrotny mistrz świata, legendarny Niemiec Michael Schumacher. W podobnym tonie wypowiadali się wszyscy zawodnicy, którzy w niedzielę staną w Melbourne na starcie Grand Prix Australii. - Zawsze myślałem, że w F1 chodzi o ciągłą pracę nad poprawą swej pozycji i walkę o każdy punkt. Teraz okazuje się, że liczyć się mają tylko zwycięzcy. Co z pozostałymi? - pytał broniący tytułu Lewis Hamilton. Brytyjczyk i reszta stawki - przynajmniej na razie - nie muszą się już obawiać. FIA zmiękła, wczoraj ostatecznie potwierdziła, iż w sezonie 2009 obowiązywać będzie punktacja na dotychczasowych zasadach. Kontrowersyjny system medalowy ma zostać wprowadzony w roku 2010.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2009-03-25

Autor: wa