Formuła emocji
Treść
Pięć wyścigów, pięciu zwycięzców z pięciu różnych zespołów. Sensacje, klęski faworytów, emocje aż do ostatnich metrów. Formuła 1 już dawno nie była tak ciekawa jak w obecnym sezonie i aż żal, że nie ma w niej Roberta Kubicy.
W ubiegłym roku było nudno. Od pierwszego do ostatniego wyścigu dominował Sebastian Vettel i praktycznie jedyną wątpliwość pozostawiał jego pościg za rekordami. Niemiec z Red Bulla wygrał 11 razy, tylko dwukrotnie nie stanął na podium. Zdobył tytuł z gigantyczną przewagą nad rywalami. Nikt nie odmawiał Vettelowi klasy, ale teatr jednego aktora w pewnym momencie zaczyna nużyć i tak było w tym przypadku. Pojawiały się też pytania, na ile sukcesy Niemca są efektem jego geniuszu, a na ile przewagi technologicznej, czyli dystansującego rywali bolidu. W obecnym sezonie wszystko się zmieniło. Formuła stała się nieprzewidywalna, a przez to ekscytująca. W Australii zwyciężył Brytyjczyk Jenson Button (McLaren), w Malezji Hiszpan Fernando Alonso (Ferrari), w Chinach Niemiec Nico Rosberg (Mercedes), w Bahrajnie Sebastian Vettel, a w niedzielę w Hiszpanii Wenezuelczyk Pastor Maldonado (Williams). Triumf tego ostatniego był sensacją, być może największą w F1 od lat. - Nie wziął się jednak z przypadku, pracowaliśmy na niego cały rok. To niewiarygodne uczucie wygrać pierwszy wyścig, ale mam nadzieję, że w przyszłości taki wynik powtórzę, i to nie raz - powiedział Maldonado. Wenezuelczyk zadebiutował w najsłynniejszej serii wyścigowej w marcu ubiegłego roku. W całym sezonie 2011 tylko trzy wyścigi ukończył na punktowanych miejscach, najwyższe, siódme, zajął w Grand Prix Wielkiej Brytanii. W tym roku też nie zachwycał. Przykładowo, w Bahrajnie był 21., a tu nagle eksplodował w niedzielę. "Eksplodował" w cudzysłowie oczywiście, bo półtorej godziny po zawodach w garażu zespołu nastąpiła eksplozja prawdziwa. Zapalił się bolid Bruno Senny, dziewięć osób zostało rannych. Niedzielny triumf był pierwszym Williamsa od 2004 roku. Kierowca tej stajni nie był też liderem wyścigu od prawie trzech lat.
Liderami mistrzostw są Alonso i Vettel. Mają na kontach po 61 punktów, o 20 więcej od siódmego Rosberga. Po pięciu eliminacjach poprzedniego sezonu Vettel wyprzedzał drugiego Brytyjczyka Lewisa Hamiltona o... 41 punktów.
Pisk
Nasz Dziennik Wtorek, 15 maja 2012, Nr 112 (4347)
Autor: au