Formuła 1 - Turcja niezbyt szczęśliwa dla Kubicy
Treść
Grand Prix Turcji nie było najbardziej udane dla Roberta Kubicy. Polski kierowca zespołu BMW-Sauber o starcie nad Bosforem już jednak powoli zapomina, a coraz częściej myśli o czekającym go za niespełna dwa tygodnie wyścigu na włoskim torze Monza.
W niedzielę nie wypaliła strategia, jaką dla krakowianina przygotował jego team, poza tym miał małe problemy ze swym bolidem. W efekcie uplasował się na ósmej pozycji, choć na początku zmagań jechał jako czwarty i wydawało się, że będzie w stanie lokatę tę spokojnie utrzymać. Stało się jednak inaczej. Ryzykowny pomysł z wczesnym zjazdem na pit-stop tym razem okazał się przyczyną kłopotów. - Mój bolid źle się prowadził. Już dzień wcześniej, w trzeciej fazie kwalifikacji było mało przyczepności. Sam balans był nawet dobry, ale traciłem czas wszędzie, ponieważ za bardzo ślizgały się koła. W tej sytuacji taktyka pit-stopów mi nie pomogła, ale problemem było również moje tempo w wyścigu. Nawet przy ryzykownej strategii, gdyby dało się przed tankowaniem przejechać wystarczająco szybkie okrążenia, to najprawdopodobniej byłbym znacznie bardziej z przodu. Niestety, po każdym pit-stopie ktoś mnie wyprzedzał. Nie jestem ani rozczarowany, ani się nie cieszę. Czasami po prostu nie wychodzi. Nie udało się tym razem, to uda się następnym - przyznał po wyścigu Kubica. I choć zespół BMW-Sauber i on sam już powoli myślą o przyszłym sezonie, najbliższy wyścig będzie dla Polaka szczególny. Rok temu na Monzie osiągnął swój życiowy sukces, zajmując rewelacyjne, trzecie miejsce. Uwielbia ten tor, doskonale go zna m.in. z tej racji, iż przez lata mieszkał we Włoszech.
W ogóle trzynasta eliminacja mistrzostw świata zapowiada się wspaniale. Po GP Turcji czterech kierowców wciąż ma bowiem realne szanse na tytuł. Na razie najbliżej jest Lewis Hamilton z McLarena, ale czuje na plecach oddech kolegi z zespołu, Fernando Alonso, i dwójki z Ferrari. Obecnie to Felipe Massa i Kimi Raikkonen wydają się zresztą najszybsi w całej stawce - nie tylko prezentują świetną formę, ale i dysponują rewelacyjnie przygotowanymi bolidami. Walka zapowiada się tym bardziej ekscytująco, że Alonso i Hamilton się... nie lubią, a szefowie Ferrari oświadczyli, iż (przynajmniej na razie) nie zamierzają faworyzować żadnego z kierowców w rywalizacji o mistrzostwo. To nie dziwi, wszak Brazylijczyka i Fina dzieli tylko punkt. Czwarty Raikkonen traci do Hamiltona szesnaście "oczek", ale do końca sezonu jeszcze wszystko może się zdarzyć.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2007-08-28
Autor: wa
Tagi: kubica