Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 - Przed Grand Prix Brazylii

Treść

- Wciąż liczę na trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i jeśli uda mi się je obronić, będzie to wspaniała nagroda za niesamowity sezon - mówi Robert Kubica (BMW Sauber) przed niedzielnym wyścigiem o Grand Prix Brazylii, ostatnią tegoroczną eliminacją mistrzostw świata Formuły 1. Polak powalczy o podium, a Brytyjczyk Lewis Hamilton (McLaren-Mercedes) i Brazylijczyk Felipe Massa (Ferrari) o tytuł. Kubica jest blisko celu. Ma na koncie 75 punktów, o 6 więcej niż jedyny kierowca, który może go jeszcze wyprzedzić, czyli Kimi Raikkonen. Sytuacja na pierwszy rzut oka wydaje się być klarowna, Polakowi wystarczy czwarte miejsce, aby być pewnym swego (nawet przy zwycięstwie konkurenta). Łatwo powiedzieć: "wystarczy". Formuła 1 to sport nieprzewidywalny, w którym nie wszystko znajduje się w rękach człowieka. Równie dużo zależy od maszyny, bolidu, a z nim akurat ostatnio Kubica miał sporo problemów. Pewne jest zatem tylko to, że naszego reprezentanta czeka wielka próba nerwów, stresu i niepewności. Nie można też zapominać o tym, że Fin z Ferrari to zawodnik doskonały, nieobliczalny i podrażniony w swych ambicjach. Przed rokiem na Interlagos świętował tytuł, teraz będzie musiał się z nim pożegnać. Co się zatem wydarzy na przedmieściach Sčo Paulo? - Tor jest interesujący, wymagający i zarazem bardzo męczący pod względem fizycznym. Jeździmy na nim w kierunku przeciwnym do ruchu wskazówek zegara, do czego nie jesteśmy za bardzo przyzwyczajeni. I nie ukrywam, odczuwamy to, szczególnie w mięśniach karku. Mam jednak konkretny cel i chcę go zrealizować: to oczywiście obrona trzeciego miejsca - mówi Polak. Robert ma świadomość, że nikt niczego nie da mu za darmo, że pochwały, jakie słyszy z każdej strony podium, mu nie zagwarantują sukcesu. Musi stoczyć ciężką batalię. Jest jednak na nią gotowy, a umiejętność nieprzeciętnej koncentracji, opanowania i odporności na presję mogą mu tylko pomóc. - Jeśli mi się uda, będzie to wspaniała nagroda za znakomity sezon. Myślę, że nieraz pokazałem, jakim dysponuję potencjałem jako kierowca, a cieszę się tym bardziej, że poprzedni rok wypadł słabo - nie ukrywa Kubica. Walka Polaka z Finem zapowiada się ekscytująco, ale świat Formuły 1 z jeszcze większą uwagą (poza oczywiście naszym krajem) przyglądać się będzie rywalizacji o tytuł między Hamiltonem i Massą. Teoretycznie Brytyjczyk ma wszystkie atuty w ręku, siedem punktów przewagi, znakomity samochód do dyspozycji. Dwa tygodnie temu w Chinach pokazał też, iż ma mocną głowę i potrafi radzić sobie ze stresem, ale czy powtórzy to w Sčo Paulo - nie wiadomo. Rok temu Lewis też miał przed ostatnim wyścigiem siedem punktów więcej od Raikkonena, a jednak kompletnie się pogubił, pojechał fatalnie i wszystko zaprzepaścił. Teraz walczy z Massą, któremu pomogą ściany, rzesze fanatycznych kibiców. Jak w tych okolicznościach wypadnie as McLarena? Czy zdoła zachować zimą krew, nie "zagotuje się" i pogna przed siebie na miarę ogromnych możliwości? Przekonamy się, Massa nie składa broni, wciąż wierząc w sukces. Brytyjczykowi wystarczy piąte miejsce i cztery punkty do klasyfikacji. Jeśli Hamilton minie metę na szóstej lub siódmej pozycji, a Brazylijczyk zwycięży, to on zostanie mistrzem świata. Na razie obaj kierowcy mają na koncie identyczną liczbę wygranych wyścigów (po pięć, Massa częściej zajmował drugie miejsce: 3 do 2), a przy równej liczbie punktów rozstrzygnie stosunek zwycięstw. Gdy Hamilton będzie w niedzielę ósmy, liderowi Ferrari tytuł da druga pozycja. Scenariuszy jest wiele, możliwości też. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-10-31

Autor: wa