Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 - Grand Prix Węgier

Treść

Grand Prix Węgier zajmuje szczególne miejsce w sercu Roberta Kubicy. To na torze Hungaroring pod Budapesztem polski kierowca debiutował w wyścigu Formuły 1, rozpoczynając prawdziwą i pełną przygodę z najszybszą kawalkadą świata. To tutaj może liczyć na najgorętszy doping swoich rodaków, którzy do stolicy Węgier zjeżdżali już od dobrych kilku dni. Krakowianin z teamu BMW-Sauber chciałby odwdzięczyć się im jak najlepszym miejscem.

Prawie dokładnie rok temu Kubica jako pierwszy Polak wystartował w wyścigu Formuły 1. Debiut był ze wszech miar udany - pojechał pewnie, bez tremy i minął metę na wysokim, siódmym miejscu. Kilka godzin później został jednak zdyskwalifikowany. Okazało się, że jego bolid ważył mniej, niż wymaga tego regulamin. Przyczyną takiego stanu rzeczy były nadmiernie zużyte opony. Mimo to krakowianin mógł mieć powody do satysfakcji, bo nie lokata była w tym wyścigu najważniejsza. Udowodnił, że jest szybkim i zdolnym kierowcą, do którego należeć może przyszłość. Od tego czasu wszystko potoczyło się błyskawicznie. Polak ma już w F1 ugruntowaną pozycję, powszechnie uważany jest za gwiazdę jutra. - Dobrze jest być znowu na Węgrzech, gdyż debiutowałem tu rok temu. Nie mogę się już doczekać wyścigu, zwłaszcza że będzie to blisko mojej Ojczyzny, więc przyjedzie pewnie sporo osób - mówi Kubica i dodaje: - Szczerze lubię ten tor. Jest wyjątkowy, ponieważ prawie cały czas jedziesz po łukach, nie ma przerw, a proste są bardzo krótkie. Myślę, że to trudny tor, ale spisaliśmy się dobrze w Monako, mam więc nadzieję, że na Węgrzech będzie co najmniej tak samo dobrze albo i lepiej.
Pod względem technologicznym Hungaroring faktycznie jest zbliżony do ulicznego toru w Monako, na obu kierowcy rywalizują z najniższą średnią prędkością. - Mamy tu zakręt za zakrętem, a prosta startowa jest dość krótka. W efekcie priorytetem jest tutaj maksymalna siła dociskowa. Ciężko jest tutaj wyprzedzać, przez co bardzo ważna jest pozycja na starcie. Na torze gromadzi się dużo piasku, przyczepność jest niska, ważna jest więc dobra trakcja - wylicza Willy Rampf, dyrektor techniczny BMW-Sauber. O ile jednak tor w Monako jest legendą i wszyscy uwielbiają się na nim ścigać, o tyle Hungaroring lubią nieliczni. W opinii większości, jest dość nudny, uniemożliwia wyprzedzanie, a o miejscu na mecie decydują najczęściej wyniki kwalifikacji. Chyba że... spadnie deszcz. Tak było przed rokiem, nawierzchnia stała się niezwykle śliska, co przerzedziło stawkę. Przez to emocje wzrosły, końcowych rezultatów nie sposób było przewidzieć. Historyczny sukces święcił wówczas zespół BMW-Sauber, ponieważ Nick Heidfeld uplasował się na trzeciej pozycji. To było pierwsze podium w krótkich dziejach teamu. - Mam wiele miłych wspomnień związanych z Hungaroringiem. To tam zapewniłem sobie tytuł mistrzowski w Formule 3000 jeszcze w 1999 roku - i świętowałem w dobrym stylu. Miasto jest piękne. Kocham stare budynki, mosty nad Dunajem i całą atmosferę. Tor jest krótki, kręty i na ogół bardzo brudny na początku weekendu. Wyścigi są zazwyczaj bardzo męczące, gdyż nie ma tam długich prostych, na których można złapać oddech. Lubię jednak tu jeździć i mam nadzieję, że będziemy tutaj tak mocni jak w 2006 roku - przyznaje Niemiec.
Za nami dziesięć tegorocznych eliminacji mistrzostw świata. Obaj kierowcy BMW-Sauber zajmują miejsca będące doskonałym odzwierciedleniem aktualnych możliwości zespołu: Heidfeld jest piąty (36 pkt), Kubica szósty (24). Polak ma dość bezpieczną przewagę siedmiu punktów nad kolejnym w klasyfikacji generalnej Włochem Giancarlem Fisichellą z Renault. Przed Polakiem i Niemcem jest czwórka, której na razie (w normalnych okolicznościach) nie są w stanie prześcignąć. Z prostej przyczyny. Brytyjczyk Lewis Hamilton, Hiszpan Fernando Alonso (obaj McLaren-Mercedes) oraz Brazylijczyk Felipe Massa i Fin Kimi Raikkonen (Ferrari) dysponują bowiem bolidami, które technologicznie wyprzedzają pozostałą stawkę o lata świetlne. Czwórka ta w każdym wyścigu jest zdecydowanym faworytem w walce o podium, nie inaczej będzie i pod Budapesztem. Z wielu powodów niedzielny wyścig zapowiada się pasjonująco. Ferrari goni wszak McLarena, a między obu zespołami iskrzy. Alonso traci już tylko dwa punkty do Hamiltona. A Kubica marzy o niespodziance...
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2007-08-04

Autor: wa