Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1: Grand Prix Turcji dla Felipe Massy

Treść

Brazylijczyk Felipe Massa z Ferrari wygrał wczoraj wyścig o Grand Prix Turcji - piątą eliminację mistrzostw świata Formuły 1. Robert Kubica (BMW-Sauber) uplasował się na czwartej pozycji i był to jego najlepszy w karierze występ na torze w Stambule. Liderem MŚ pozostał broniący tytułu Fin z Ferrari, czyli Kimi Raikkonen, Polak spadł na czwarte miejsce. Kubica rozpoczynał wyścig z trzeciej linii. Polak był piąty w sobotnich kwalifikacjach, które padły łupem świetnie dysponowanego Massy. Brazylijczyk wyprzedził dwóch kierowców McLarena-Mercedesa, Fina Heikki Kovalainena i Brytyjczyka Lewisa Hamiltona, oraz Raikkonena. Piąty Kubica był z jednej strony zadowolony ze swojego wyniku, z drugiej dodawał, iż mogło być lepiej. Polak świetnie wypadł bowiem w drugiej części kwalifikacji, gdy uzyskał drugi czas. - Po dotankowaniu balans bolidu nie był już bowiem tak dobry na kilku zakrętach i prowadził się dość ciężko - przyznał nasz kierowca. Poniżej oczekiwań wypadł Niemiec Nick Heidfeld z BMW-Sauber, który zajął dopiero dziewiąte miejsce w trzeciej, decydującej części kwalifikacji. Wczorajszy wyścig Polak rozpoczął fantastycznie. Szybko wyprzedził Raikkonena i Kovalainena i awansował na trzecie miejsce. Prowadzenie utrzymał Massa, który udowodnił, iż kłopoty, jakie miał na początku sezonu, są już tylko złym wspomnieniem. Tuż po starcie wyścig zakończył Włoch Giancarlo Fisichella (Force India), który rozbił swój bolid po zderzeniu z Kazuki Nakajimą (Williams). Japończyk zjechał do boksu, wrócił na tor, ale na trzeciej pętli ostatecznie się z nim pożegnał. Trzecie kółko nie było również szczęśliwe dla Kovalainena - przebita opona kosztowała go stratę marzeń o sukcesie. Fin spadł na ostatnie miejsce i nie liczył się już w walce o wysokie pozycje. Kubica długo jechał w czołowej trójce, wypadł poza nią, gdy zjechał do boksu na tankowanie. Polaka wyprzedził Raikkonen i tak już zostało do końca zmagań. Massa był zdecydowanie najszybszy, jadący za nim Hamilton robił, co mógł, ale nie był w stanie zagrozić Brazylijczykowi. Tuż za Brytyjczykiem podróżował Raikkonen, ale choć tracił do niego niespełna sekundę - nie dał rady go wyprzedzić. Kubica spokojnie jechał na czwartej pozycji, do Fina miał zbyt duża stratę, a nad pędzącym z tyłu Heidfeldem ogromną przewagę. GP Turcji miało też innego bohatera - Rubensa Barrichello. Brazylijczyk z Hondy nie dojechał co prawda do mety, ale pojawił się na starcie po raz 257. To absolutny rekord. Kolejny wyścig rozegrany zostanie za niespełna dwa tygodnie w Monako. Już dziś budzi ogromne emocje, bo to jedna z najbardziej fascynujących eliminacji w całym kalendarzu. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-05-12

Autor: wa