Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 - Grand Prix Turcji

Treść

- Nie mam najlepszych wspomnień z wyścigów na Istanbul Park, ale też mam nadzieję, że teraz będę miał więcej szczęścia i wszystko się zmieni - mówi Robert Kubica, który w niedzielę stanie na starcie Grand Prix Turcji, piątej eliminacji mistrzostw świata Formuły 1. Polski kierowca zespołu BMW-Sauber na razie spisuje się w cyklu rewelacyjnie, zajmuje trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej i wierzy, iż przyszłość okaże się równie dobra, a może nawet lepsza. Na spektakularny sukces w Turcji się jednak nie nastawia. Owszem, jak zawsze będzie chciał pojechać jak najlepiej i zająć jak najwyższą lokatę, ale ma świadomość, że specyfika toru w Stambule preferować będzie innych - przede wszystkim Ferrari i McLarena. Bolid BMW lepiej spisuje się bowiem na wolniejszych obiektach, pełnych krętych zakrętów. Istanbul Park jest szybki, chwilami bardzo szybki. - Nie mam z niego najlepszych wspomnień, zarówno przed rokiem, jak i w 2006 nie osiągnąłem tam dobrych wyników. Oczywiście mam nadzieję, że teraz będę miał więcej szczęścia i zapiszę na swym koncie dużo lepszy wyścig. Sam tor jest bardzo interesujący, szczególnie ósmy zakręt, na którym musimy zmagać się z ogromnymi przeciążeniami. Istanbul Park jest jednym z tych obiektów, gdzie musimy znaleźć odpowiednią równowagę w ustawieniach między szybkimi i wolnymi zakrętami - przyznaje Kubica. Wspomniany przez Roberta zakręt pokonuje się z prędkością prawie 250 kilometrów na godzinę, a sam tor wyróżnia lewoskrętny kierunek jazdy (taki układ ma jeszcze tylko jeden obiekt, w Sčo Paulo). Nasz kierowca startował dotychczas w Stambule dwa razy, za pierwszym razem minął metę jako dwunasty, rok później - ósmy. Zdobył jeden punkcik i teraz bardzo chce wreszcie wypaść na miarę oczekiwań. A te są spore i rosną wraz z każdym wyścigiem. Zarówno Kubica, jak i jego zespół są rewelacją sezonu. Jeśli wierzyć pogłoskom, krakowianinem coraz mocniej interesuje się absolutny lider rywalizacji, czyli Ferrari. Włosi mogą wkrótce być zmuszeni szukać drugiego kierowcy, wszak Fin Kimi Raikkonen ogłosił niespodziewanie, iż już w przyszłym roku, po wygaśnięciu kontraktu ze stajnią, może zakończyć karierę. Mario Theissen, szef BMW-Sauber, nie ukrywa dużych nadziei przed niedzielnym wyścigiem. - Chcemy ugruntować swą pozycję wśród najlepszych - mówi. Willy Rampf, dyrektor techniczny zespołu, dodaje: - Ferrari wciąż jest liderem, ale my bardzo mocno zbliżyliśmy się już do McLarena. Różnice tkwią już tylko w szczegółach i minimalnych modyfikacjach ustawień. Teraz przekonamy się, kto z nas wykonał kolejny krok naprzód. Na starcie GR Turcji stanie tylko 20 bolidów - a to w powszechnej opinii minimum. Kilka dni temu z rywalizacji wycofał się zespół Super Aguri, a przyczyny - jak to zazwyczaj ma miejsce - tkwiły w finansach, a konkretnie w ich braku. Organizatorzy do wczoraj nie byli pewni, czy ta liczba nie okaże się jeszcze mniejsza, ale lekarze z ramienia Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA) ostatecznie zezwolili na występ Heikki Kovalainenowi. Fin dwa tygodnie temu miał bardzo groźny wypadek podczas GP Hiszpanii, na szczęście skończyło się na strachu. Rok temu w Stambule triumfowała dwójka z Ferrari - Brazylijczyk Felipe Massa przed Raikkonenem. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-05-09

Autor: wa