Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 - Grand Prix Europy

Treść

Z optymizmem i nadziejami oczekuje Robert Kubica jutrzejszego wyścigu o Grand Prix Europy, dwunastej eliminacji mistrzostw świata Formuły 1. W ostatnich latach impreza ta była tradycyjnie rozgrywane na niemieckim torze Nuerburgring, teraz, pierwszy raz, kierowcy ścigać się będą na ulicznym torze w Walencji. - Nie do końca ulicznym - dodaje Polak z teamu BMW-Sauber. Kiedy na początku czerwca Kubica w wielkim stylu wygrywał GP Kanady i awansował na pozycję lidera klasyfikacji generalnej MŚ, wyobraźnia podpowiadała najbardziej niezwykłe i fantastyczne scenariusze dalszej części sezonu. Hurraoptymistyczne nastroje studził tylko sam zawodnik, podkreślając, że wszystko jeszcze może się zdarzyć, a najgroźniejsi rywale wciąż są szybsi i lepiej przygotowani do rywalizacji o najwyższe cele. Miał rację. Więcej, przez kolejne tygodnie, miesiące Polak musiał borykać się z piętrzącymi się problemami, które wszystkich sprowadziły na ziemię. Był piąty we Francji, nie dojechał do mety w Wielkiej Brytanii, zajął siódme miejsce w Niemcach i ósme w Kanadzie. Wcześniej, przed GP Francji, jego najgorszą pozycją w sezonie (nie licząc rywalizacji w Australii, której nie ukończył staranowany przez rywala) była czwarta, cztery razy stawał na podium, w tym raz na najwyższym stopniu. W efekcie krakowianin spadł na czwarte miejsce w klasyfikacji mistrzostwa, ale szans na czołową trójkę nie stracił. Obecny sezon jest bowiem nieprzewidywalny. Kłopoty mają wszyscy, także najwięksi faworyci, liderzy przeżywają dramaty, jak choćby Brazylijczyk Felipe Massa, który jadąc niezagrożony po zwycięstwo w Budapeszcie, tuż przed metą przegrał z awarią swego bolidu. Nas zmartwiła zadyszka BMW. Trzy tygodnie temu team Kubicy i Niemca Nicka Heidfelda przegrał nie tylko z McLarenem i Ferrari, ale i z Toyotą oraz Renault. Jak będzie jutro? - Na start w Walencji patrzę z dużym optymizmem, bo bardzo lubię ścigać się na torach ulicznych, które są zazwyczaj nierówne i przez to bardzo wymagające. Jeden najdrobniejszy błąd powoduje, iż można wpaść w barierę ochronną, zatem cały czas trzeba jechać na maksymalnej koncentracji. Z drugiej strony Walencja nie jest torem ulicznym w pełnym tego słowa znaczeniu. Mamy tu kilka odcinków wyjazdowych, zwiększających bezpieczeństwo, zatem nie jest tak ciasno jak choćby w Monte Carlo. Na takim obiekcie kluczem do zwycięstwa jest dobranie odpowiednich podstawowych ustawień, dzięki którym bolid jest łatwiejszy w prowadzeniu. Wszystko trzeba robić spokojnie, rozważnie, krok po kroku, nie na żywioł. Ważne też, aby przed wyścigiem przespacerować się po torze, poznając nawierzchnię i układ zakrętów - powiedział Kubica. - Walencja, jak każda nowość, stanowi wielkie wyzwanie i to nie tylko dlatego, że to tor uliczny. Jak na obiekt o takiej specyfice jest bardzo szybki, nie brakuje miejsc, w których bolidy przekroczą prędkość 300 km/h. W Monaco jest pod tym względem zupełnie inaczej - tam decydującą rolę odgrywa maksymalny docisk, tu, choć bardzo duży, będzie ciut mniejszy - dodaje Willy Rampf, dyrektor techniczny BMW-Sauber. Po jedenastu rozegranych dotychczas wyścigach liderem mistrzostw jest Brytyjczyk Lewis Hamilton z McLarena, który ma na koncie 62 punkty. Za nim są dwaj kierowcy Ferrari - Fin Kimi Raikkonen (57) oraz Massa (54). Kubica jest czwarty (49). Heidfeld piąty (41). GP Europy - ale na Nuerburgringu - zawsze uwielbiał Niemiec Michael Schumacher, który wygrywał tu aż sześciokrotnie. To absolutny rekord. Jutro szansę (dodajmy - minimalną, biorąc pod uwagę możliwości Renault) na trzeci triumf będzie miał Hiszpan Fernando Alonso, zwycięzca wyścigu z lat 2005 i 2007. Co ciekawe, poza tą dwójką nikomu (!) nie udawało się w tej eliminacji wygrywać częściej niż raz. Ba, z rywalizujących obecnie kierowców zwycięstwo na koncie ma jeszcze tylko Brazylijczyk Rubens Barrichello z Hondy (dodajemy od razu - prawie równe zeru). Wszystko zatem wskazuje, że jutro zacznie się pisać nowa historia. Faworyci to Hamilton i dwójka Ferrari, my oczywiście wierzymy, że do walki o podium włączy się Kubica. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-08-23

Autor: wa