Formuła 1 - emocje aż do samego końca
Treść
Na trzy eliminacje przed końcem kolejnego sezonu zmagań o mistrzostwo świata Formuły 1 szanse na tytuł ma jeszcze trzech kierowców. Realnie patrząc, wydaje się jednak, iż wszystko rozstrzygnie się między dwoma reprezentantami teamu McLaren-Mercedes, Brytyjczykiem Lewisem Hamiltonem i Hiszpanem Fernando Alonso. Emocje zapowiadają się ogromne, tym bardziej że obaj panowie za sobą nie przepadają i na pewno walczyć będą ostro do ostatnich metrów ostatniej eliminacji.
Przedsmak mieliśmy już zresztą na samym początku niedzielnej rywalizacji na torze Spa. Tuż po starcie, na pierwszym zakręcie, doszło bowiem do niebezpiecznego starcia między obu bolidami w barwach brytyjskiego zespołu. Alonso wypchnął Hamiltona za tor i niewiele brakowało, aby obaj zakończyli przedwcześnie zmagania. Hiszpan próbował bagatelizować to wydarzenie, mówiąc, iż miało miejsce w ferworze walki i tak naprawdę "nic się nie stało", Brytyjczyk oczywiście miał na ten temat inne zdanie. - Fernando zawsze uskarżał się na manewry innych kierowców, teraz on sam zachował się nie fair - stwierdził. To nie było pierwsze i na pewno nie ostatnie spięcie między tymi kierowcami. Niedługo po inauguracji sezonu nieco sfrustrowany sukcesami kolegi (debiutanta!) Alonso zaczął głośno skarżyć się, że zespół Brytyjczyka faworyzuje. On, mistrz świata, takiej sytuacji znieść łatwo nie mógł. Później nie było lepiej. Panowie dawali jasno do zrozumienia, iż nie darzą się sympatią, a apogeum wystąpiło podczas kwalifikacji do Grand Prix Węgier. Najpierw Brytyjczyk - mimo poleceń zespołu - nie przepuścił Hiszpana na torze, a później Alonso zrewanżował mu się, przedłużając swój pobyt w strefie serwisowej, przez co kolega nie mógł wykonać szybkiego okrążenia. Po tym wydarzeniu McLaren został ukarany odjęciem wszystkich zdobytych na Hungaroringu punktów do klasyfikacji konstruktorów, a kierowcy przez pewien czas nie odzywali się do siebie.
Dziś jest niemal pewne, iż w przyszłym sezonie skład brytyjskiego zespołu się zmieni: tykająca bomba w postaci dwóch tak odmiennych charakterów i osobowości kiedyś bowiem wybuchnie, przynosząc trudne do oszacowania szkody. Na razie jednak Alonso i Hamilton wciąż rywalizują o mistrzostwo świata. Na trzy eliminacje przed końcem sezonu liderem jest jeszcze Brytyjczyk, ale jego przewaga nad Hiszpanem wynosi zaledwie dwa punkty. - Walka będzie zacięta, a to musi spodobać się fanom - nie ukrywa Alonso. - Dam z siebie wszystko - dodaje Hamilton. Co z tego wyniknie, zobaczymy, ale wszelkie niesnaski w ekipie McLarena są... wodą na młyn Ferrari - a konkretnie Kimi Raikkonena. Fin ma co prawda 13 punktów straty do Hamiltona, to bardzo dużo, ale... - Na pewno się nie poddam - deklaruje, przyznając, iż wciąż wierzy w mistrzowską koronę. Wszystko na to wskazuje, iż końcowe rozstrzygnięcia poznamy dopiero 21 października, po GP Brazylii.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2007-09-18
Autor: wa