Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Formuła 1 bez japońskiego giganta

Treść

Kryzys w przemyśle motoryzacyjnym zmusił szefostwo Hondy do wycofania się z mistrzostw świata Formuły 1. Japoński gigant nie był w stanie udźwignąć kosztów rocznego utrzymania zespołu, sięgających pół miliarda USD. Miniony sezon był dla Hondy pasmem mniejszych bądź większych porażek i niepowodzeń. Team uplasował się na dalekim, dziewiątym miejscu w klasyfikacji konstruktorów, Brazylijczyk Rubens Barichello w ciągu całego roku zdobył zaledwie jedenaście punktów, a Brytyjczyk Jenson Button - wstydliwe trzy. Ale nie kiepskie wyniki sportowe skłoniły kierownictwo koncernu do podjęcia radykalnych kroków. O wszystkim przesądził kryzys motoryzacyjny, malejąca sprzedaż samochodów i co za tym idzie - potrzeba szukania oszczędności. Koszty utrzymania zespołu, sięgające pół miliarda dolarów rocznie, okazały się zbyt wysokie. Japończycy się wycofali - jak wczoraj przyznali - w najbliższej przyszłości do F1 na pewno nie powrócą, nie mają też zamiaru współpracować z innym teamem, przykładowo dostarczając mu silniki. - Musimy chronić swą podstawową działalność, a nie chcemy być w Formule tylko w połowie. Nie mieliśmy wyboru - przyznał dyrektor wykonawczy Hondy Takeo Fukui. Zespół został rozwiązany, ale dopóki istnieje nadzieja, że ktoś go kupi, inżynierowie pracujący nad rozwojem bolidu będą kontynuowali swe zajęcia. Czasu nie ma jednak zbyt dużo - nieoficjalnie wiadomo, iż chętni mogą się zgłaszać do końca roku. Tylko czy w dobie kryzysu się znajdą - wątpliwe. A co z kierowcami? Barichello po sezonie zespół opuścił, jego wycofanie się Hondy nie dotknie. Button ma problem, ponieważ większość zespołów ma już ustalone składy i mało prawdopodobne, by znalazł nowego pracodawcę. W przyszłym sezonie Hondę miał również reprezentować Bruno Senna, siostrzeniec legendarnego Ayrtona... Pisk "Nasz Dziennik" 2008-12-06

Autor: wa