Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Flisacy znów na Sanie

Treść

Od setek lat flisacy spławiali drewno aż do morza, a z wybrzeża przywozili przyprawy i tytoń. Choć takie wyprawy to dziś już historia, tradycja spływów powoli odżywa. Po blisko 40 latach na Sanie znów pojawiły się tratwy flisackie. Spław drewna "Szlakiem Błękitnego Sanu" z Przemyśla do Ulanowa zorganizowało Bractwo Miłośników Ziemi Ulanowskiej pw. św. Barbary.
Bractwo skupia dziś prawie 80 osób, ma własną kapelę, a nawet chór. Jest jedyną tego typu organizacją w Polsce, należy też do międzynarodowego stowarzyszenia organizacji flisackich. Drewno do budowy tratwy, łącznie ponad 40 m sześc., podarowały nadleśnictwa położone wzdłuż Sanu. Pozwoliło to na wybudowanie czterotaflowej tratwy z tzw. głową, przedgłowiem, przedcolem i colem. Na "buchcie" zbudowano też szałasy flisackie i słomiany domek - tzw. retmankę. Przy drygawce (za sterem tratwy) stanął retman Wincenty Pityński, który 40 lat temu zawodowo pływał "na drzewie". Załogą kierował cechmistrz Bractwa, retman Mieczysław Łabęcki. Jak podkreśla, tradycje flisackie w jego rodzinie sięgają 250 lat. - Pływamy nie tylko Sanem, ale również po Odrze i Bugu. Zorganizowanie prawdziwego spławu drewna było możliwe dzięki współpracy z Regionalną Dyrekcją Lasów Państwowych w Krośnie, od której otrzymaliśmy drewno - wyjaśnia Mieczysław Łabęcki.
Spławy po rzece San wspomina też Wojciech Szepieciński, zastępca dyrektora RDLP w Krośnie. - Pamiętam sprzed lat, że duże ilości drewna spławiały nadleśnictwa: Brzozów, Krasiczyn i Dynów. Na długim odcinku Sanu nie było wówczas żadnego mostu, a sieć dróg leśnych do wywozu dopiero była w budowie. San był podzielony na trzy kategorie trudności, od których zależały stawki dla flisaków. Najwyższą kategorię rzeka miała na górskim odcinku do ujścia Solinki, kategoria druga obowiązywała do Tyrawy Solnej, a trzecia do ujścia. Organizacją spławu zajmował się Zespół Składnic Lasów Państwowych w Przemyślu, który zatrudniał flisaków. Duże bindugi rozładunkowe istniały w Przemyślu, Kuryłówce i Nisku, gdzie odbierano drewno dla miejscowych tartaków. Cieszy fakt, że na Sanie znów pojawiła się tratwa z drewnem z podkarpackich lasów. To, co robią obecnie potomkowie flisaków ulanowskich, to doskonała promocja regionu, a zarazem dobry przykład aktywności społecznej i okazja, by przypominać o leśnych tradycjach Podkarpacia - komentuje dyrektor Szepieciński.
W sobotę flisacy dotarli do Ulanowa, tratwa była ważnym elementem obchodów dni tego miasta. W tym roku wyruszy jeszcze raz na wodę, tym razem po to, by dopłynąć do Szczecina.
Mariusz Kamieniecki

"Nasz Dziennik" 2005-06-20

Autor: ab