"Flis" ma 150 lat
Treść
24 września 1858 roku na scenie Opery Warszawskiej miała miejsce, gorąco przyjęta, prapremiera najnowszej jednoaktowej opery "Flis" Stanisława Moniuszki. W pierwszej obsadzie znaleźli się najlepsi śpiewacy warszawskiej sceny: Paulina Rivoli - Zosia, Julian Dobrski - Franek, Alojzy Żółkowski - Jakub, Jan Stysiński - Antoni, Wilhelm Troschel - Szóstak. Dyrygował kompozytor, debiutujący w tej roli w Operze Warszawskiej. Rok 1858 rozpoczęty owacyjnie przyjętą premierą czteroaktowej "Halki" na scenie Opery Warszawskiej był dla Moniuszki rokiem szczególnym. Coraz wyraźniej rysuje się perspektywa otrzymania nominacji na dyrektora Opery Warszawskiej. Otrzymał ją 1 sierpnia tego roku, co zmieniło radykalnie jego sytuację życiową i zawodową; z prowincjonalnego organisty awansował na dyrygenta jedynego wówczas na ziemiach polskich teatru operowego. Awans pozwolił mu też na sprowadzenie do stolicy całej rodziny mieszkającej dotychczas w Wilnie. Przed kompozytorem pojawiła się również możliwość zatrudnienia w Instytucie Muzycznym w Warszawie. Nastąpiło to w 1866 roku, kiedy został profesorem harmonii i kontrapunktu w Instytucie Muzycznym, wykładał tam również kompozycję i instrumentację. Sukces warszawskiej "Halki" spowodował przełom w jego życiu i niemal uskrzydlił Moniuszkę, który nareszcie uwierzył w swój talent. Na dodatek dyrekcja teatrów warszawskich zamówiła u niego nową jednoaktową operę. Zapadła też decyzja wysłania Moniuszki do Paryża, ówczesnego centrum sztuki operowej w Europie. By zdobyć środki na tę wyprawę, Maria Kalergis zorganizowała w Warszawie specjalny koncert. To tej wspaniałej kobiecie wspierającej artystów dedykował Moniuszko - "jako pamiątkę wdzięczności" - ukończoną w marcu 1858 roku muzykę do "Widm". Przez Kraków, Pragę, Drezno, Lipsk, Moguncję i Kolonię dotarł na początku czerwca do Paryża, gdzie przez najbliższe dwa miesiące obserwował życie muzyczne i operowe. Pobyt w Paryżu to zarazem początek pracy nad nową operą opartą na libretcie Stanisława Bogusławskiego. W Paryżu powstał ogólny szkic "Flisa", nad którym Moniuszko pracował nadal po powrocie do Warszawy. Zaplanowana na 24 września prapremiera odbyła się zgodnie z planem. Sukces Moniuszki i wykonawców był bezapelacyjny. "Kurier Warszawski" napisał: "Powodzenie opery było zupełne. Publiczność przyjęła ją z serdecznym zadowoleniem, jakiego powinniśmy się byli spodziewać, licząc na znakomity talent twórcy 'Halki'. Muzyka śliczna, niektóre numera powtórzono na żądanie, a ciągłe oklaski towarzyszyły aż do końca przedstawienia." Równie entuzjastycznie pisał najwybitniejszy ówczesny warszawski krytyk Józef Sikorski: "Witamy 'Flisa' serdecznie, bo nam się zdaje, że będzie pierwszym w nowej dramatów muzycznych serii mających nam stworzyć domową, a lekką operę. 'Flis' długo będzie miał powodzenie". I przyznać należy, że się nie mylił, w marcu 1860 roku wystawiono dzieło we Lwowie, nieco później pojawił się "Flis" w Lublinie (1868), Poznaniu (1873), Katowicach (1930), a nawet Chicago (1931). "Flis" to jego pierwsza własna opera, jaką wystawił w kierowanym przez siebie teatrze. Podczas piętnastu niemal lat pracy na tym stanowisku przygotował i wystawił kolejno wszystkie swoje następne opery: "Hrabina" (1860), "Verbum nobile" (1861), "Straszny dwór" (1865), "Paria" (1869). Minęła właśnie letnia burza. Zgromadzeni nad brzegiem Wisły wieśniacy dziękują Bogu, że gwałtowny żywioł nie wyrządził większych szkód we wsi i w uprawach. Zosia jest pełna niepokoju o los Franka, ukochanego flisaka płynącego galarami po wzburzonej rzece. Stary żołnierz Szóstak uspokaja dziewczynę, Franek zdrów wraca spod Sandomierza i tylko patrzeć, jak pojawi się na brzegu. Radość młodych witających się po rozłące zakłóca wiadomość, że Antoni, ojciec Zosi, przyrzekł rękę swojej córki warszawskiemu fryzjerowi Jakubowi. Daremnie Szóstak stara się odwieść Jakuba od zamiaru poślubienia Zosi. Daremnie też Franek z Zosią błagają Antoniego o zmianę decyzji. Pogrążony w rozpaczy flisak postanawia opuścić rodzinną wieś i ruszyć w świat w poszukiwaniu dawno zaginionego brata Jakuba. Zaintrygowany tą sytuacją fryzjer zaczyna wypytywać Franka o szczegóły dotyczące zaginięcia. Szybko okazuje się, że to on jest zaginionym bratem młodego flisaka. Szczęśliwy z powodu nieoczekiwanego odkrycia prawdy o sobie Jakub rezygnuje ze swoich praw do ręki Zosi, która zostaje żoną Franka. Muzycznie "Flis" to niezwykle piękny klejnot twórczości Moniuszki, który napisał, że w tej operze zamierzał łączyć "najtkliwsze serce z pogodą myśli", co mu się w pełni udało. Bezpretensjonalność, finezja, wdzięk i lekkość biją tutaj z każdej sceny, arii czy duetu. Wszystkie pojawiające się na scenie postaci zostały zręcznie scharakteryzowane muzycznie, każdej kompozytor przypisał popisową arię. Uwertura jest dowcipnie skonstruowanym muzycznym obrazem niegroźnej letniej burzy na Wiśle. Następująca po niej chóralna modlitwa "Dzięki Ci, przedwieczny Panie" to jedna z najpiękniejszych scen tej opery, podobnie jak dumka Zosi "Ach! Tyś może wśród tej burzy" czy wesoła arietta fryzjera Jakuba "Jestem fryzjer salonowy", będąca formą jego autoprezentacji. Oczywiście jak w każdej operze tego okresu nie może zabraknąć duetu miłosnego (Zosi i Franka) oraz efektownego finału, w którym miesza się radość odnalezionych po latach braci z radością Zosi i Franka mogących wreszcie stanąć na ślubnym kobiercu. Ostatnimi laty coraz rzadziej można spotkać "Flisa" na scenie, a szkoda, bo to urokliwe, pełne wdzięcznych melodii dzieło o typowo polskim klimacie, o którym warto pamiętać! Adam Czopek "Nasz Dziennik" 2008-09-25
Autor: wa