Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Finowie pogonili Rosjan znad Bałtyku

Treść

15 września br. dwa niemieckie myśliwce typu Eurofighter stacjonujące na Litwie w ramach obrony powietrznej nadbałtyckiej flanki NATO usiłowały przechwycić u wybrzeży Estonii rosyjski szpiegowski samolot wczesnego ostrzegania typu Beriew Be-50. Wiadomość o incydencie potwierdziło federalne ministerstwo obrony RFN. Przez prawie dwa miesiące siły zbrojne ukrywały ten fakt.
Dwa niemieckie myśliwce z 74. szwadronu myśliwców bojowych w miejscowości Neuburg w Bawarii, które od dwóch miesięcy patrolowały wybrzeże Litwy, Łotwy i Estonii, natknęły się przy estońskim brzegu kilka kilometrów na zachód od Tallina na rosyjski samolot. Po nieudanym kontakcie radiowym i zrobieniu rosyjskiemu intruzowi kilku zdjęć, niemieccy piloci mieli zamiar zmusić Rosjan do lądowania, ale nieoczekiwanie sami zostali zaatakowani przez lecące z ponaddźwiękową szybkością trzy inne myśliwce rosyjskie typu SU-27. Co prawda - jak podają niemieckie media - nie oddano strzałów, ale sytuacja wyglądała na bardzo groźną. Rosyjskie maszyny przeprowadziły dosłowny powietrzny atak. Niemieckie media nie piszą o tym wprost, ale sądząc po opisach zajść, myśliwce salwowały się po prostu ucieczką w kierunku fińskich wód przybrzeżnych. Dopiero po pewnym czasie zaalarmowane przez Niemców wojska obrony powietrznej Finlandii wysłały na pomoc dodatkowe myśliwce F-18, które wspólnie z niemieckimi eurofighterami przegoniły rosyjskie myśliwce aż na wody międzynarodowe. Jak podaje niemieckie ministerstwo obrony, podczas tych wszystkich zajść nie oddano ani jednego strzału.
Biuro rzecznika prasowego federalnego ministerstwa obrony odmówiło nam komentarza do opisywanego incydentu, odsyłając po informacje do rzecznika Luftwaffe porucznika Holgera Neumanna. Wcześniej jednak rzecznik stacjonującego w Kolonii dowództwa niemieckiego lotnictwa potwierdził, że to nie jeden przypadek, kiedy interweniować musiały eurofightery. Do podobnych incydentów dochodziło w ciągu ostatniego miesiąca dwukrotnie. Pierwszy wydarzył się na początku września i dotyczył wojskowego odrzutowego samolotu transportowego An-72 podającego się za maszynę cywilną. Jak napisał dziennik "Rheinische Post", patrolujący wybrzeże krajów bałtyckich Czesi również zgłosili kilka podobnych przypadków, o których także NATO nie informowało.
Zdaniem niemieckiej prasy, Rosjanie prowokują tego typu incydenty, traktując terytorium krajów bałtyckich jako własną strefę wpływów i żądając swobodnej możliwości latania nad Estonią, gdyż ta graniczy z rosyjską enklawą Kaliningradem. Już w roku 2007 rosyjskie bombowce celowo przekraczały granice terytorialne Szkocji, aby sprawdzić reakcje obronne Wielkiej Brytanii. Ponadto - czytamy w niemieckim dzienniku - samoloty rosyjskie od dwóch lat bardzo często wlatują bez pozwolenia w przestrzeń powietrzną różnych krajów NATO, czyniąc to zgodnie z wytycznymi ówczesnego prezydenta Władimira Putina.
Natowscy dowódcy ze względu na poprawność polityczną nie nazywają rzeczy po imieniu i w opisywaniu podobnych wydarzeń omijają określenia typu prowokacja, twierdząc, że są to jedynie nieznaczące incydenty.
Siły zbrojne Litwy, Łotwy i Estonii nie dysponują samolotami bojowymi, więc całkowitą obronę powietrzną zapewniają im myśliwce innych państw NATO stacjonujące koło litewskiego miasta Szawle.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-11-05
Fot. Wikipedia

Autor: wa