Fiasko rozmów rządu ze związkowcam
Treść
Rozmowy związkowców medycznych z rządem nie przyniosły spodziewanego porozumienia. Sytuacja potoczyła się według najgorszego scenariusza: Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy zerwał rozmowy z rządem, a "białe miasteczko" nadal pozostaje pod kancelarią premiera. Toczące się od kilku tygodni negocjacje zakończyły się fiaskiem, gdyż żaden ze związków zawodowych służby zdrowia nie podpisał się pod uzgodnieniami zaproponowanymi przez ministra Zbigniewa Religę. Ostatecznie szef resortu zdrowia powiedział, że wzrost płac jest możliwy dla wszystkich pracowników służby zdrowia od przyszłego roku i ściśle związany ze wzrostem nakładów na Narodowy Fundusz Zdrowia. Dodał, że do rozmów z lekarzami będzie można powrócić dopiero na jesieni. Do trwającego już osiem tygodni strajku lekarzy od piątku chcą przystąpić ratownicy medyczni.
Z dwugodzinnym opóźnieniem w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" w Warszawie po raz kolejny do negocjacyjnego stołu usiedli przedstawiciele rządu i medycznych związków. - Jesteśmy pełne nadziei, choć pozostajemy też pełne obaw i niepokoju w obliczu sytuacji, która ma miejsce - powiedziała "Naszemu Dziennikowi" przed rozpoczęciem rozmów Ewa Obuchowska, rzecznik Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Pielęgniarki deklarują, że są w stanie ustąpić nawet z wcześniejszej propozycji - przekazania im 80 proc. ze środków zagwarantowanych na podwyżki w czwartym kwartale tego roku - gdyby pojawiły się lepsze. - Jesteśmy otwarte na propozycje i racjonalnie podchodzimy do wszystkich rozwiązań. Jeżeli pojawią się inne rozwiązania, bardziej korzystne, to na pewno zespół negocjacyjny podejmie słuszną decyzję - dodała Obuchowska.
Wchodząc na wczorajsze rozmowy, minister zdrowia Zbigniew Religa podkreślił, że "stanowisko rządu jest jednoznaczne i nie ulegnie zmianie". Dodał, że nie sądzi, by inne związki zgodziły się na propozycję pielęgniarek, dającą im szansę na najwyższe podwyżki w tym roku. - Jestem otwarty na dialog i dyskusję, ale stanowisko rządu się nie zmieni. Uczestnicy strony społecznej muszą to zaakceptować - podkreślił Religa. Przypomniał, że propozycje rządu to utrzymanie 30-procentowej podwyżki wraz ze wszystkimi wariantami proponowanymi przez związki. Szef resortu stwierdził, że rząd jest zdecydowany podpisać układ zbiorowy. - W układzie będzie określone minimum, o które chodzi lekarzom, i czas dojścia do niego. Jakie to ma być minimum, nie mam możliwości i uprawnień, by je określić. Może być określone dopiero w czasie prac nad układem - powiedział minister. Szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Krzysztof Bukiel tłumaczył, że dla lekarzy najważniejsze jest to, co układ będzie zawierał. - Układ bez pieniędzy to jak szpital bez lekarzy. Jeśli nie będzie gwarancji płac, nie będzie lekarzy w szpitalach - dodał. Do strajku lekarzy od piątku mają przystąpić ratownicy medyczni, mimo że są świadomi, iż wstrzymanie pracy pogotowia np. na dwie godziny może stanowić faktyczne zagrożenie dla życia i zdrowia pacjentów.
Po wczorajszym spotkaniu związkowców z ministrem Religą Krzysztof Bukiel ocenił, że negocjacje były tylko "zajęciem czasu". - Pan minister po dwóch miesiącach strajku lekarzy stwierdził, że nie ma żadnych kompetencji w zakresie płac lekarzy i tempa ich wzrostu - powiedział Bukiel. - Jedynym ustaleniem tych dwumiesięcznych negocjacji jest to, że nie zabiorą nam podwyżek z 2006 r. - podkreślił i zapowiedział, że lekarze cały czas będą prowadzić strajk oraz składać wymówienia, a do rozmów wrócą może na jesieni.
Odpowiadając na pytanie, czy po wczorajszych rozmowach "białe miasteczko" przed kancelarią premiera zostanie zlikwidowane, minister Religa stwierdził: - Przyszedł taki czas, że dobrze by było, żeby to "miasteczko" znikło, ponieważ w tym momencie ani dziś, jutro czy pojutrze żadnych innych ustępstw i propozycji ze strony rządu nie będzie. Bez względu na to, czy "miasteczko" będzie trwało. Szef resortu wyraził też nadzieję, że strajk w szpitalach nie rozszerzy się i że przynajmniej w niektórych placówkach będzie dochodziło do porozumień dyrektorów szpitali z lekarzami.
Strajk zagraża pacjentom
Rzecznik praw obywatelskich Janusz Kochanowski po raz kolejny zwrócił uwagę na fakt, że strajk lekarzy zagraża zdrowiu i życiu pacjentów. Tymczasem wiceprezes Naczelnej Rady Lekarskiej Andrzej Włodarczyk uważa, że za zaostrzenie form protestu odpowiedzialność ponosi strona rządowa. Poseł Czesław Hoc (PiS) z sejmowej Komisji Zdrowia jest zdania, że w czasie trwających negocjacji uda się dojść do "pewnego konsensusu". Jak podkreślił w rozmowie z nami, lekarze mają świadomość ciążącej na nich odpowiedzialności, gdyż jest to zawód szczególnego zaufania publicznego.
Magdalena M. Stawarska
Współpraca Agata Bruchwald
"Nasz Dziennik" 2007-07-11
Autor: wa
Tagi: religa sluzba zdrowia