Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Fiasko niemieckiej polityki rodzinnej

Treść

Po lekkim powiewie nadziei na stały wzrost przyrostu naturalnego Niemcy mają znowu powody do obaw. Podczas gdy w 2007 roku odnotowano więcej urodzeń, w roku ubiegłym zaobserwowano już załamanie tej tendencji - wynika z danych tamtejszego urzędu statystycznego. Jest to także niewątpliwa porażka prorodzinnej polityki rządu Angeli Merkel.

Z danych urzędu statystycznego wynika, że pod koniec ubiegłego roku drastycznie spadła ilość urodzeń. W październiku 2008 r. (w porównaniu rok do roku) urodziło się mniej o 11,7 proc. dzieci, natomiast w listopadzie 12 proc. mniej, grudzień (nie do końca obliczony) wykazuje takie same statystyki. W listopadzie urodziło się w Niemczech 49 137 dzieci, rok wcześniej było 6500 urodzeń więcej. Liczba urodzeń roku 2008 będzie o około 2 proc. niższa niż w ubiegłym. Dane te oznaczają, iż po lekkim wzroście przyrostu naturalnego w 2007 r. ponownie u naszych zachodnich sąsiadów zaczęła tykać bomba demograficzna.
Wielu niemieckich komentatorów nie ma wątpliwości, że ponowne załamanie się przyrostu naturalnego jest porażką polityki rodzinnej obecnego rządu, a szczególnie minister do spraw rodziny Ursuli von der Leyen (CDU), która jeszcze w lutym tego roku zapewniała, że rządowy plan prorodzinny jest sukcesem, który poprawił przyrost naturalny w Niemczech. Minister von der Leyen swoje oceny oparła jedynie na danych z roku 2007, w którym faktycznie odnotowano lekki wzrost urodzeń. Jednak już rok następny wprowadził Niemcy na dawne niebezpieczne szyny ujemnego przyrostu naturalnego.
Wyniki statystyczne pokazują dobitnie, że niemiecka polityka rodzinna, która opiera się na założeniu, że matki powinny zająć się pracą zawodową, a w wychowaniu potomstwa pomoże państwo, się nie sprawdziła. Zwiększanie przez Ursulę von der Leyen dodatków na dzieci i budowa coraz większej liczby miejsc w żłobkach i przedszkolach nie wystarczyło, aby przekonać społeczeństwo do posiadania potomstwa. Wielu Niemców inaczej postrzega rolę rodziny w społeczeństwie niż niemiecki rząd, uznając, że te plany są sprzeczne z zasadami tradycyjnej rodziny, gdzie rola w wychowywaniu dzieci powinna spoczywać na rodzicach, a nie na państwie. Nawet najlepsza opieka w żłobku czy przedszkolu nie zastąpi matki. Zamiast nadmiernie budować żłobki, rząd powinien zająć się tworzeniem programów, które będą wspierały rodziny.
Według demografów, do 2050 r. liczba ludności w Niemczech obniży się o 12,5 mln, w 2100 r. wyniesie tylko 46 mln, by w 2300 r. Niemcy miały jedynie 3 mln obywateli.
Waldemar Maszewski, Hamburg
"Nasz Dziennik" 2009-03-11

Autor: wa