Fatimska droga ku świętości
Treść
Ks. Krzysztof Czapla SAC, dyrektor Sekretariatu Fatimskiego w Zakopanem
"Bałem się przyjąć ten wybór, ale zrobiłem to w całkowitym zaufaniu do Jego Matki, Panienki Przenajświętszej. Oto stoję przed wami, aby wyznać naszą wspólną wiarę, naszą nadzieję i naszą ufność w Matkę Chrystusa i Matkę Kościoła". Tymi słowami Jan Paweł II rozpoczął swój pontyfikat, głęboko ufając, że będzie nad Nim czuwała Maryja, że Ona sama poprowadzi Go zgodnie z zamysłami Boga. Maryjną drogą Papież szedł od lat młodości, wraz z wyborem na Stolicę Piotrową rozpoczął swoją fatimską drogę. Wydarzenia z okresu Jego pontyfikatu ukazują, jak bardzo związany był z Fatimą. Dziś w obliczu beatyfikacji, powracając do nauczania Jana Pawła II, pragniemy dostrzec wskazówki dla siebie. Poszukujemy wskazówek pewnych, patrzmy zatem na świętego. Bez wątpienia świętość Jana Pawła II opierała się na wierności fatimskiemu orędziu i pragnieniu wypełnienia próśb Matki Bożej Fatimskiej. "Moje Niepokalane Serce będzie drogą do Boga" - zapewniała Pani z Nieba i taką drogą poprowadziła Karola Wojtyłę.
Już u początku pontyfikatu Jan Paweł II, zaledwie parę tygodni przez zamachem na własne życie, podjął najważniejszą decyzję dotyczącą beatyfikacji fatimskich dzieci: Franciszka i Hiacynty. 2 kwietnia 1981 r. Kongregacja ds. Świętych uznała, że tak małe dzieci jak Franciszek i Hiacynta miały zdolność praktykowania cnót w stopniu heroicznym i stąd mogą zostać wyniesione do chwały ołtarzy. Kiedy Ojciec Święty podpisał tę decyzję, ostatecznie usunięte zostały przeszkody utrudniające postęp w procesie beatyfikacyjnym, a tym samym po raz pierwszy "dotknął" Fatimy. To był pierwszy znak, niezmiernie ważny. Decyzją tą Papież rozpoczął wypełnianie żądań Matki Bożej Fatimskiej.
Na kolejny znak nie trzeba było długo czekać. Pamiętnego dnia, 13 maja 1981 r., na placu św. Piotra rozległy się strzały. Jan Paweł II miał wówczas zginąć. Po zamachu powiedział: "Byłaś mi Matką zawsze, a w sposób szczególny 13 maja 1981 r., kiedy czułem przy sobie Twoją opiekuńczą obecność... We wszystkim, co się wydarzyło, zobaczyłem - i stale będę to powtarzał - szczególną matczyną opiekę Maryi".
Maryja ocala życie Papieżowi
Pozostaje pytanie, dlaczego Bóg chciał, by Maryja ocaliła życie Papieżowi. Do czego był potrzebny? "W planach Bożej Opatrzności nie ma przypadków" - powtarzał często po 1981 r. Ojciec Święty. Jego ocalenie nie było cudownym uśmiechem losu. W mrocznych cieniach zamachu kryły się wielkie plany Bożej Opatrzności.
Jan Paweł II jeszcze w szpitalu uświadomił sobie zbieżność dat: zamachu i pierwszego objawienia fatimskiego. Bardzo szybko zapoznał się z dokumentacją fatimską. Wówczas nałożyły się na siebie dwa stwierdzenia, które okazały się kluczem do odczytania Bożego szyfru. Pierwsze: "Za przyczyną Matki Bożej życie zostało mi na nowo darowane". I drugie: "Zrozumiałem, że jedynym sposobem ocalenia świata od wojny, ocalenia od ateizmu, jest nawrócenie Rosji zgodnie z orędziem z Fatimy". Papież wiedział już, że ocaliła Go Pani Fatimska. Więcej, wiedział, że żyje po to, by wypełnić Jej żądanie. Przystąpił zatem, prawdopodobnie jeszcze w czasie rekonwalescencji, do działań mających na celu przygotowanie poświęcenia świata i Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi, w kolegialnej jedności z wszystkimi biskupami. Zapragnął doprowadzić do tego, czego nie udało się Piusowi XII w 1942 r. ani Pawłowi VI w 1964 roku.
Jan Paweł II po zamachu czuł swoiste przynaglenie płynące z fatimskiego orędzia, dlatego też akt poświęcenia świata i Rosji Niepokalanemu Sercu Maryi był tylko kwestią czasu. Pierwsza dogodna okazja ku temu nadarzyła się w pierwszą rocznicę zamachu, kiedy Papież podjął planowaną pielgrzymkę do Fatimy. Akt poświęcenia, który został dokonany 13 maja 1982 r., okazał się jednak nieważny, gdyż nie było kolegialnej jedności wszystkich biskupów. Niezależnie od tego pielgrzymka Ojca Świętego do Fatimy miała dla Niego wymiar bardzo osobisty. Powiedział wówczas: "Tak więc przybywam tu dzisiaj, gdyż dokładnie tego samego właśnie dnia ubiegłego roku, na placu św. Piotra w Rzymie, podjęto próbę zamachu na życie papieża, co w tajemniczy sposób zbiegło się z rocznicą pierwszego objawienia w Fatimie, które miało miejsce 13 maja 1917 roku. Wydaje mi się, że w zbieżności tych dat rozpoznaję szczególne wezwanie, by przybyć na to miejsce. Tak więc jestem tu dzisiaj. Przybyłem, by podziękować Bożej Opatrzności tu, w tym miejscu, które Maryja zdaje się wybrała dla siebie w sposób szczególny".
Triumf Niepokalanego Serca Maryi
Pielgrzymka do Fatimy jeszcze bardziej utwierdziła Ojca Świętego w słuszności podjętych działań. Z tej racji, w uroczystość Zwiastowania Pańskiego w 1984 r., po dwóch latach przygotowań, w jedności z wszystkimi biskupami świata, wobec wielotysięcznej rzeszy wiernych Jan Paweł II przed Bazyliką św. Piotra poświęcił świat i Rosję. Dokonał się - jak pisała Siostra Łucja - "pierwszy triumf Niepokalanego Serca Maryi". Ojciec Święty prosił o sprowadzenie figury Matki Bożej z Fatimy, by nikt nie miał wątpliwości, iż wypełnia właśnie Jej prośbę.
W akcie poświęcenia Papież wypowiedział następujące słowa: "Zawierzając Ci, o Matko, świat, wszystkich ludzi i wszystkie ludy, zawierzamy Ci także samo to poświęcenie za świat, składając je w Twym macierzyńskim Sercu. O Serce Niepokalane! Pomóż nam przezwyciężyć grozę zła, które tak łatwo zakorzenia się w sercach współczesnych ludzi - zła, które w swych niewymiernych skutkach ciąży już nad naszą współczesnością i zdaje się zamykać drogi ku przyszłości!".
Fatimska droga Papieża biegnie dalej. Nie zatrzymuje się On na jednym akcie wypełniającym prośbę Pani z Nieba. Po 8 latach od zatwierdzenia dekretu, który umożliwiał rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego dzieci fatimskich, Ojciec Święty dokonał kolejnego, niezmiernie ważnego aktu. Franciszek i Hiacynta w ramach procesu beatyfikacyjnego przeszli badania pozytywnie i 13 maja 1989 r. Jan Paweł II podpisał dekret, mocą którego dzieci otrzymały tytuł "czcigodnych Sług Bożych". Dziś możemy jedynie się domyślać, co czuł Papież świadom, że te małe dzieci, które Go nawet nie znały za swego krótkiego życia, nieustannie się za Niego modliły i ofiarowywały swoje cierpienia. Czyż On, który tak bardzo kochał dzieci, nie czuł szczególnej więzi z Hiacyntą, która ilekroć kończyła modlitwę, zawsze dodawała: "...i jeszcze za Ojca Świętego"?
Przykład wiary, miłości i ofiary fatimskich pastuszków jeszcze bardziej otworzył serce Papieża na Fatimę i pogłębił więź z Fatimską Panią. Mogliśmy się o tym przekonać zarówno w czasie kolejnej papieskiej pielgrzymki do Fatimy 13 maja 1991 r. w 10. rocznicę zamachu, jak również 7 czerwca 1997 r., gdy Jan Paweł II konsekrował sanktuarium na Krzeptówkach. Była to pierwsza sobota miesiąca i wspomnienie Niepokalanego Serca Maryi. Ojciec Święty przypomniał wówczas: "Z historią tego sanktuarium łączy się zarazem wydarzenie, które miało miejsce na placu św. Piotra w dniu 13 maja 1981 roku. Doznałem wówczas śmiertelnego zagrożenia życia i cierpienia, a równocześnie wielkiego miłosierdzia Bożego. Za przyczyną Matki Bożej Fatimskiej życie zostało mi na nowo darowane". Ojciec Święty nie tylko zostawił na Krzeptówkach cząstkę swego serca, ale również przypomniał nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi, odprawiając, niezaplanowaną w programie pielgrzymki, medytację z racji pierwszej soboty miesiąca.
Dostrzegać znaki czasu
Jan Paweł II, mimo upływu czasu, nieustannie nosił w sercu słowa Fatimskiej Pani, rozważał je i czuł ich duchowe przynaglenie. Potwierdzeniem jest chociażby list z 1 października 1997 r. skierowany do biskupa diecezji Leiria - Fatima z okazji 80. rocznicy fatimskiego cudu słońca: "Kiedy na progu trzeciego tysiąclecia przyglądamy się znakom czasu obecnym w wieku XX, Fatima jest z pewnością jednym z największych. Jest tak między innymi dlatego, że Jej orędzie ujawnia wiele późniejszych wydarzeń i uzależnia je od odpowiedzi na jego wezwania. Chodzi o takie znaki, jak dwie wojny światowe, ale też gromadzenie się narodów i ludów naznaczone dialogiem i pokojem; kryzysy, odejścia i cierpienia wielu członków Kościoła, ale też odnowione i silne poczucie solidarności i wzajemnej więzi w Mistycznym Ciele Chrystusa; odejście od Boga przez poszczególne jednostki i całe społeczeństwa, ale i zstępowanie Ducha Prawdy w serca i wspólnoty aż do ofiary i męczeństwa (...) by ocalić człowieka od jego samego".
Nie ulega wątpliwości, że fatimskie orędzie było dla Papieża światłem pozwalającym właściwie rozeznawać znaki czasu i wybierać odpowiednie środki, by sprostać rodzącym się wyzwaniom. Podczas beatyfikacji fatimskich wizjonerów 13 maja 2000 r. przypomniał: "Tutaj, w Fatimie, gdzie zostały zapowiedziane czasy udręki, Matka Boża domagała się modlitwy i pokuty, ażeby je skrócić, pragnę dzisiaj podziękować Niebu za siłę świadectwa, która się wyraziła w życiu tych wszystkich ludzi [świadków wiary XX wieku - przyp. autora]. I pragnę raz jeszcze wysławić dobroć Pana wobec mnie, kiedy po ciężkim ciosie owego 13 maja 1981 r. zostałem ocalony od śmierci. Wyrażam moją wdzięczność także błogosławionej Hiacyncie za ofiary i modlitwy złożone w intencji Ojca Świętego, którego wielkie cierpienia oglądała w swej wizji. (...) Pochwała Chrystusa przyjmuje dzisiaj uroczystą formę beatyfikacji pastuszków Franciszka i Hiacynty. (...) Kościół chce przez ten obrzęd postawić na świecznikach te dwa płomyki, które Bóg zapalił, aby przyświecały ludzkości w jej ciemnych i niespokojnych godzinach".
Fatimski sekret
Zapowiedziane w czasie beatyfikacji ujawnienie trzeciej części tajemnicy fatimskiej dokonało się 26 czerwca 2000 roku. Treść "sekretu" była wielkim zaskoczeniem dla wszystkich szukających sensacji. Po raz kolejny w centrum fatimskiego przesłania znalazła się postać Ojca Świętego. Kardynał J. Ratzinger wyjaśnił wówczas: "W obrazie uciążliwego wchodzenia na szczyt góry można z pewnością dostrzec jednoczesne odwołanie do różnych papieży, którzy, poczynając od Piusa X aż do obecnego Papieża, mieli udział w cierpieniach swojego stulecia i starali się iść przez nie drogą wiodącą ku krzyżowi. W wizji również Papież zostaje zabity na drodze męczenników. Czyż Ojciec Święty, kiedy po zamachu z 13 maja 1981 r. polecił przynieść sobie tekst trzeciej "tajemnicy", mógł nie rozpoznać w nim własnego przeznaczenia? Tamtego dnia znalazł się bardzo blisko granicy śmierci". Zamach na Jana Pawła II i ujawnienie tajemnicy fatimskiej sprawiły, że świat usłyszał pełne nadziei słowa: "Fakt, iż "macierzyńska dłoń" zmieniła bieg śmiercionośnego pocisku, jest tylko jeszcze jednym dowodem na to, że nie istnieje nieodwołalne przeznaczenie, że wiara i modlitwa to potężne siły, które mogą oddziaływać na historię, i że ostatecznie modlitwa okazuje się potężniejsza od pocisków, a wiara od dywizji".
Ujawnienie trzeciej tajemnicy zdawało się "ostatnim słowem" Fatimy. Jednak 2 kwietnia 2005 r. - dzień "przejścia do Domu Ojca" Jana Pawła II - przypomniał to, co stanowi istotę Fatimy, a mianowicie nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. "Duszom, które (...) starają się mi wynagradzać, obiecuję towarzyszyć w godzinie śmierci z wszystkimi łaskami potrzebnymi do zbawienia" - zapewniała Matka Boża. Od momentu zamachu w 1981 r. pierwsza sobota stała się umiłowanym dniem Papieża, dniem szczęśliwym, dniem bycia całym dla Jezusa i Jego Matki. Być może 2 kwietnia 2005 r. przejdzie do historii jako najważniejsza pierwsza sobota w dziejach świata. Była to ostatnia pierwsza sobota Jana Pawła II na ziemi. Znakiem Opatrzności jest bez wątpienia to, że Ojciec Święty, mimo trwającej agonii, przechodząc do Domu Ojca, zdołał spełnić wszystkie warunki tego nabożeństwa. Jan Paweł II mówił o tym nabożeństwie, posługując się w życiu wieloma znakami, a szczególnie znakiem własnego cierpienia. Wyjątkową katechezą stała się więc Jego śmierć, która wielu skłoniła do zastanowienia się nad tym, co znaczy pierwsza sobota. Dziś możemy odpowiedzieć, że to droga do świętości przez Niepokalane Serce Maryi, droga obrana również przez Jana Pawła II, a ponadto "ostatnie słowa" Jego duchowego testamentu.
Papież pragnął "nowego i lepszego świata", odnowy sumień, świętości Kościoła i każdego człowieka.
Nasz Dziennik 2011-04-30
Autor: jc