Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Fantastyczny finał Pucharu UEFA

Treść

Do środowego wieczoru tylko Real Madryt zdołał dwa razy z rzędu sięgnąć po piłkarski Puchar UEFA. Teraz w ślady "Królewskich" poszła inna drużyna ze słonecznej Hiszpanii, FC Sevilla. W wielkim finale w serii rzutów karnych pokonała Espanyol Barcelona po spektaklu godnym... finału Ligi Mistrzów.

Puchar UEFA od lat znajduje się w cieniu LM, zyskał nawet miano trofeum pocieszenia bądź trofeum dla ubogich. Po obejrzeniu środowego spektaklu aż chce się jednak tę krzywdzącą tezę obalić. Takiego meczu futbolowa Europa nie widziała bowiem dawno, a było w nim wszystko, co kochają kibice: emocje, dramaty, napięcie do samego końca i wspaniałe bramki. Po 120 minutach gry na tablicy wyników był remis 2: 2 i o wszystkim musiały decydować rzuty karne. Wcześniej Sevilla dwa razy prowadziła, Katalończycy od 68. min grali w osłabieniu, a jednak potrafili heroicznym niemal wysiłkiem doprowadzić do wyrównania. Mecz był piękny, bo ani jedni, ani drudzy nie kalkulowali, tylko parli do przodu z wielką siłą. Nic dziwnego, że szczególnie hiszpańska prasa (zasłużenie) rozpływała się wczoraj w zachwycie. "Niech żyje futbol" - to najmocniejszy i zarazem najlepiej oddający sprawę tytuł.
Bohaterem wieczoru był bramkarz Andres Palop, który obronił trzy rzuty karne. Dzięki temu Sevilla dołączyła do Realu, o czym wspomnieliśmy na początku. A Espanyol przeżył powtórkę dramatu sprzed 19 lat, gdy Puchar UEFA przegrał z Bayerem Leverkusen w serii jedenastek. Jednym z graczy ekipy z Barcelony był wówczas Ernesto Valverde, dziś jej... trener. W środę nie było mu łatwo.
Pisk
"Nasz Dziennik" 2007-05-18

Autor: wa