Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Falstart szczypiornistów

Treść

Polscy piłkarze ręczni nie tak wyobrażali sobie inaugurację mistrzostw Europy w Serbii. Wczoraj nie dość, że ulegli gospodarzom turnieju 18:22, to jeszcze zagrali w stylu mocno odbiegającym od oczekiwanego.

O tym, że będzie ciężko, wiedzieli wszyscy. Trener Bogdan Wenta nie musiał nawet uczulać swych podopiecznych, każdy z nich miał świadomość wagi pierwszego meczu. Niektórzy obawiali się sędziów, często na wielkich imprezach podejmujących decyzje po "gospodarsku". Tym razem do arbitrów większych pretensji mieć nie było można, sprawę pokpili za to, i to wyraźnie, nasi reprezentanci. Polacy od początku grali bowiem źle, szczególnie w ataku. Nie kończyli akcji, mylili się nawet w prostych sytuacjach. Dość powiedzieć, że w całym spotkaniu (!) nie wykorzystali ani jednej gry w przewadze, podczas gdy w analogicznych sytuacjach gospodarze trafiali regularnie. Wystarczy spojrzeć na statystyki, od lat nasi nie strzelili tak niewielu bramek, a siedem goli do przerwy to wynik wręcz wstydliwy. Biało-Czerwoni popełniali też zastraszająco dużą liczbę prostych błędów własnych, często niewymuszonych przez przeciwników. Serbowie, przystępujący do mistrzostw z ogromnymi nadziejami, nie mogli tego nie wykorzystać. Prowadzili od początku. Od stanu 3:2 zdobyli trzy kolejne gole, wypracowując bezpieczną przewagę. Wenta brał czas, próbował coś zmieniać, ale bezskutecznie. W 25. minucie gospodarze prowadzili już 10:5, sytuacja była nerwowa. Mimo to liczyliśmy, że tak jak w przeszłości bywało, w drugiej połowie Polacy wezmą się w garść i rozpoczną pościg. Niestety, nic takiego się nie wydarzyło, to rywale uciekli. Gdy w 40. minucie wygrywali 16:8, stało się jasne, że mecz jest rozstrzygnięty, a jedyną niewiadomą stanowią rozmiary porażki Biało-Czerwonych. Skończyło się na czterech bramkach.
Nasi, już na wstępie, znaleźli się zatem w trudnej sytuacji, myśląc o awansie do drugiej rundy, nie mogą sobie już pozwolić na wpadki. A marząc o odegraniu w turnieju jakiejś roli, muszą wygrać oba czekające ich w grupie A mecze - jutro z teoretycznie najsłabszą Słowacją i w czwartek z szalenie mocną Danią. To trudne zadanie, patrząc z perspektywy wczorajszego boju, arcytrudne. Reprezentacja szczypiornistów wychodziła jednak nie z takich opresji i wypada liczyć, że raz jeszcze pokaże charakter. Przeciw Serbii rozczarowała, ale wciąż jest przecież doskonałym zespołem, z wieloma indywidualnościami w składzie, gwarantującymi określoną jakość.

Pisk

Nasz Dziennik Poniedziałek, 16 stycznia 2012, Nr 12 (4247)

Autor: au