Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ewangelia w Ewangelii

Treść

Tak bowiem Bóg umiłował świat,
że Syna swego Jednorodzonego dał,
aby każdy, kto w Niego wierzy,
nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3,16)

Przypowieść o synu marnotrawnym jest nazywana „ewan­ge­lią w Ewangelii”, ponieważ objawia ojcowski stosunek Boga do człowieka. Dlatego właściwie nazywa się ona przypowieścią o miłosiernym ojcu. Otóż fragment J 3,16 nazwałbym ewangelią w Ewangelii św. Jana. Bóg jest miłością, jak to później napisze św. Jan w swoim Pierwszym Liście, i Bogu nie chodzi o potępienie grzeszników, nie chodzi nawet o osądzenie ludzi według ich czynów – co w naszej mentalności jest tak mocno zakodowane – Bóg posyła Syna po to, by nas uleczyć. Zasadniczą wolą Boga jest udzielenie człowiekowi życia. U proroka Ezechiela czytamy: Czyż tak bardzo mi zależy na śmierci występnego – wyrocznia Pana Boga – a nie raczej na tym, by się nawrócił i żył? (Ez 18,23). A w Ewangeliach synoptycznych Pan Jezus mówi:

Nie potrzebują lekarza zdrowi, lecz ci, którzy się źle mają. Nie przyszedłem powołać sprawiedliwych, ale grzeszników (Mk 2,17).

W Ewangelii według św. Jana odnajdujemy kilkakrotnie motyw sądu, ale podobnie jak w dzisiejszej perykopie sąd ma w tej Ewangelii zupełnie inny sens, niż sobie to zwykle wyobrażamy. Charakterystyczne jest stwierdzenie Chrystusa, że nie On będzie sądził, ale słowo, które do nas powiedział, nas osądzi (zob. J 12,48). W dzisiejszym fragmencie sąd należy do światła, które jest znaną metaforą prawdy. Zatem sąd polega na stanięciu w prawdzie. Ona odsłania wartość czynów. Dla nas, przyzwyczajonych do liczenia na układy i na to, że „jakoś się załatwi, jakoś to będzie”, taki sąd jest przerażający. Z prawdą nie można wejść w kompromis, niczego nie da się z nią załatwić. Światło prawdy nie ma względu na osoby.

Dzisiejsze czytania liturgiczne: Dz 5, 17-26; J 3, 16-21

To samo dotyczy słowa prawdy. Zobaczmy, jak Pan Jezus ma wyraźną pretensję do Żydów, że nie odczytują Jego słów, nie rozpoznają, że przychodzi od Ojca. Bardzo wymowny jest w tym przypadku ósmy rozdział Ewangelii św. Jana. W Ewangeliach synoptycznych natomiast znane jest pomówienie Pana Jezusa  o dokonywania cudów mocą Belzebuba, co Go niezmiernie irytuje . Ukazuje bezsens takiego oskarżenia, a nawet nazywa jegrzechem przeciwko Duchowi, który nie będzie darowany (zob. Mt 12,24–31). Widać stąd, jak Pan Jezus domaga się rozpoznania prawdy.

Każdy bowiem, kto źle czyni, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby jego uczynki nie zostały ujawnione (J 3,20).

 

W istocie brak uznania prawdy jest bardzo często zawiniony. Istnieje swoista logika ciemności albo „ściemniania”, jak czasem mówimy żargonowo. Polega ona na zafałszowywaniu prawdy, rozmywaniu jej, odbieraniu jej wartości i znaczenia. W Ewangelii, o czym warto wiedzieć, przeciwieństwem prawdy jest fałsz, ale nie jako błąd, lecz kłamstwo. I cytowany fragment na to wskazuje. Odpowiednio człowiek prawy, który autentycznie szuka i pragnie dojść do prawdy, do niej ostatecznie dojdzie. Pan Jezus to wyraźnie obiecuje:

Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą (Łk 11,9n).

Nie oznacza to, że ten człowiek od razu pozna całą prawdę. Nie, to Duch Święty ma go do niej stopniowo doprowadzić. Ale konsekwentne pragnienie i szukanie prawdy jest tym, czego Bóg zasadniczo od nas oczekuje. Za tym pragnieniem idzie postawa prawdomówności, zdolność uznawania własnych błędów, przyznawania się także do upadków itd. Zobaczmy, jak to jest zharmonizowane z pojęciem prawdy jako przeciwieństwa kłamstwa. Gdyby bowiem chodziło o prawdę jako przeciwieństwo błędu, to przecież nie wystarczałaby dobra wola konsekwentnie wcielana w życie. Trzeba by  być wiedzącym, fachowcem. Wszystko poniżej pełnej wiedzy byłoby pod władzą ciemności, a co za tym idzie, skazane na potępienie. Taka koncepcja prawdy wydaje się dominować w gnostycyzmie, także współczesnym.

O prawdzie w sensie biblijnym trzeba powiedzieć, że pojawia się ona w kontekście spotkania z drugą osobą. Jest to przede wszystkim prawda słów, obietnicy, przyjaźni… Jej przeciwieństwem jest kłamstwo, zdrada… Prawda w sensie intelektualnym, jak my ją najczęściej pojmujemy, dopiero wynika z tej podstawowej prawdy spotkania z drugim. Trzeba to sobie bardzo mocno uświadomić, bo w ostatnich wiekach zasadniczy nacisk w teologii kładziono na prawdę doktrynalną, niestety zapominając często o tym, co jest bardziej istotne: o prawdzie życia, prawdzie świadectwa. Dramat dzisiejszej teologii polega na ogromnym rozbudowaniu intelektualnej wiedzy, poszatkowanej, analitycznie rozdrobnionej, ale pozbawionej świadectwa życia. Teologia stała się dyscypliną naukową, przestając być mądrością życiową, przewodniczką na drodze do spotkania. To wszystko wzięło się z niewłaściwego pojmowania prawdy.

Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki zostały dokonane w Bogu (J 3,21). Poznanie i prawda mają tutaj znaczenie praktyczne: stają się światłem na drodze do spotkania z Bogiem. Odkrycie tej prawdy w naszym życiu jest zupełnie zasadnicze. W istocie chodzi o wybór serca, by być dzieckiem światła, stawać się człowiekiem prawdy. To jest prawdziwa odpowiedź na rozpoznawaną prawdę o Bogu-miłości, który swego Syna dał, abyśmy życie mieli.

Włodzimierz Zatorski OSB | Jesteśmy ludźmi

Źródło: ps-po.pl, 15.04.2015

Autor: mj