Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Eutanazja ma swoją cenę

Treść

Założyciel szwajcarskiej kliniki Dignitas, która świadczyła usługi eutanazyjne, jest oskarżany o korupcję. Ludwigowi Minellemu mogą zostać postawione zarzuty bezprawnego przyjmowania opłat od pacjentów za pomoc w popełnieniu samobójstwa. Prokuratura informuje, że według statutu kliniki eutanazja miała być wykonywana za darmo.

Minelli jest też podejrzewany o bezprawne przywłaszczenie sobie majątku części pacjentów po ich śmierci. O nieprawidłowościach, do jakich dochodziło w klinice, poinformowani byli pracownicy, a o prokuratorskim śledztwie - media. Jedna z zatrudnionych tam kiedyś pielęgniarek Soraya Wernli stwierdziła, iż rzuciła tę pracę, gdyż nie mogła znieść ciągłej atmosfery nacisku na rodziny ciężko chorych pacjentów, aby "pomogli" chorym podjąć decyzję o "skróceniu" sobie życia. - Dołączyłam do zespołu, gdyż myślałam, że jest to dobrze zorganizowana placówka, która pomaga ludziom śmiertelnie chorym ulżyć w ich cierpieniach. Bardzo się jednak pomyliłam. To wszystko było robione dla pieniędzy - powiedziała Wernli, która nadal opowiada się za dopuszczalnością eutanazji.
Urs Hubman, prokurator z Zurichu, który wszczął postępowanie przeciwko kierownictwu Dignitas, powiedział w wywiadzie dla "The Sunday Telegraph", że podejrzenia budzi tajemnicze znikanie rzeczy osobistych pacjentów kliniki po ich zgonie. - Badamy także to, czy "samobójstwa wspomagane" przeprowadzane przez personel kliniki nie wiązały się z pobieraniem przez nich dodatkowych gratyfikacji pieniężnych - dodał prokurator. Istnieją także uzasadnione podejrzenia, że wobec pacjentów cierpiących na depresję nie przeprowadzano konsultacji z wymaganą przepisami liczbą specjalistów przed zezwoleniem na dokonanie na nich eutanazji.
Rozpoczęte postępowanie wskazuje na to, iż ostrzeżenia przeciwników eutanazji o tym, że proceder ten może być wykorzystywany do czerpania korzyści finansowych, są uzasadnione.
Według relacjonującego ten skandal brytyjskiego The Christian Institute, obywatele Wielkiej Brytanii, którzy do tej pory pochwalali prawo zezwalające na przeprowadzanie samobójstw wspomaganych, dziś wypowiadają się dużo ostrożniej. Na Wyspach szerokim echem odbiła się sprawa byłego rugbisty Daniela Jamesa, któremu rodzina umożliwiła transport do Szwajcarii i siedziby Dignitas, aby mógł popełnić samobójstwo. Bliscy sparaliżowanego sportowca uniknęli śledztwa, zaś niektóre media ich czyn nazwały "aktem miłosierdzia". Nowe informacje sprawiły, że nawet tak myślący dziennikarze zmienili sposób prezentacji problemu.
Taka brutalna rzeczywistość jest daleka od tego, co oficjalnie podają do wiadomości władze Dignitas. Szefostwo twierdzi bowiem, że jedyny etap, na którym klinika "pomaga" pacjentom popełnić samobójstwo, to dostarczenie do pokoju trującego barbituranu. Potem pacjent zostaje sam.
Łukasz Sianożęcki

"Nasz Dziennik" 2009-01-15

Autor: ab