Europosłowie pytają Westerwellego o Steinbach
Treść
Mimo nacisków chadeckich polityków szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle i cała FDP nie zgadzają się na obecność przewodniczącej Związku Wypędzonych Eriki Steinbach w radzie Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie". List w tej sprawie napisali do Westerwellego nawet posłowie do Parlamentu Europejskiego
- Liberałowie powinni jeszcze raz całą sprawę dotyczącą nominacji Eriki Steinbach do rady fundacji dobrze przemyśleć - poradził ministrowi spraw zagranicznych szef frakcji CDU Volker Kauder, dodając, że będzie mu bardzo przykro, jeżeli stanowisko FDP się nie zmieni. Podobnych argumentów używa szef frakcji CSU Hans Peter Friedrich, który także sugeruje liberałom zmianę zadania.
Westerwelle nie zamierza jednak ustępować. W wywiadzie dla dziennika "Frankfurter Algemeine Zeitung" przypomniał o porozumieniach Warszawy z Berlinem w sprawie fundacji. Cytując go, niemiecka prasa twierdzi, że Polska wycofała zastrzeżenia do projektu utworzenia centrum wypędzeń, byle tylko w Fundacji nie było Steinbach. Jego zdaniem, jeszcze poprzedni niemiecki rząd ustalił, że fundacja powstanie, ale powinna przyczynić się do pojednania i należy zaniechać wszystkiego, co byłoby sprzeczne z tym założeniem. Westerwelle zapewnił, że pragnie, aby projekt upamiętniania wypędzeń był "projektem kooperacji, a nie konfrontacji" i dlatego chce zadbać o to, aby strona polska nie nabrała poczucia, iż to, co uważała za podstawę projektu - dążenie do pojednania - przestało obowiązywać. Zdecydowanie odrzucił jakiekolwiek zarzuty o brak patriotyzmu i reprezentowanie interesów bardziej Polski niż Niemiec. Westerwelle jeszcze raz przypomniał, że sytuacja prawna wygląda następująco: Związek Wypędzonych ma prawo nominacji, ale decyzja należy do rządu federalnego.
Jak informuje hamburski "Abendblatt", do Westerwellego dotarł jeszcze jeden list w obronie Steinbach. Pismo wysłało 16 niemieckich posłów do Parlamentu Europejskiego (m.in.: Daniel Caspary z CDU, Marcus Ferber z CSU, Monika Hohmeier z CSU). Europejscy deputowani żądają od niemieckiego MSZ ponownego dokładnego zbadania życiorysów Polaków zasiadających w radzie doradczej Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" oraz sprawdzenia, czy polscy członkowie tej rady kiedykolwiek zgłaszali zastrzeżenia wobec proponowanego jej składu. W niemieckim ministerstwie zorientowano się jednak, że protestujący w sprawie Steinbach nie znają podstawowych faktów, bowiem w składzie rady doradczej nie ma ani jednego Polaka. Zasiadają tam przedstawiciele Bundestagu, niemieckich Kościołów, Centralnej Rady Żydów i historycy, ale Polaków nie ma. Warszawa jeszcze w 2008 r. odmówiła wzięcia udziału w tym przedsięwzięciu, uznając go za projekt niemiecki, którego Polska nie chce w żaden sposób firmować. Nawet parlamentarna koleżanka sygnatariuszy listu, Silvana Koch-Mehrin, przyznała, że to wstyd zajmować się takimi problemami bez dokładnego zapoznania z tematem.
Związkowi Wypędzonych teoretycznie przysługują trzy miejsca w 13-osobowej radzie Fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która w Berlinie ma zbudować centrum muzealno-dokumentacyjne poświęcone powojennym przesiedleniom Niemców. BdV obsadził na razie dwa z tych miejsc, na znak protestu rezygnując z trzeciego, które wciąż czeka na Erikę Steinbach. Wejściu szefowej BdV do władz muzeum sprzeciwia się minister spraw zagranicznych liberał Guido Westerwelle. Decydujący głos w tej sprawie będzie miał jednak niemiecki rząd, ale jak na razie szefowa gabinetu Angela Merkel milczy. Według najnowszych badań opinii publicznej 38 proc. ankietowanych Niemców uważa, że Steinbach powinna wejść do rady fundacji, 34 proc. jest temu przeciwnych, a 28 proc. nie ma zdania.
Waldemar Maszewski, Hamburg
Nasz Dziennik 2009-12-07
Autor: wa