Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Europoseł z listy PO kłamcą lustracyjnym

Treść

Stanisław Jałowiecki, eurodeputowany wybrany z listy Platformy Obywatelskiej, został wczoraj ostatecznie uznany przez Sąd Najwyższy za "kłamcę lustracyjnego". Oznacza to, że przez 10 lat nie może pełnić urzędów publicznych.

To pierwszy taki wyrok wobec członka Parlamentu Europejskiego z Polski. Teoretycznie polski europoseł uznany za "kłamcę lustracyjnego" miałby tracić swój mandat, ale wykonanie tego przepisu może być dużym problemem - PE musiałby bowiem stwierdzić wygaśnięcie mandatu, a nie wiadomo, kto i w jakim trybie miałby to stwierdzać.

Wczoraj SN oddalił kasację Jałowieckiego, który chciał uchylenia wyroku sądu lustracyjnego II instancji z czerwca 2006 r. Sąd ten nie dopatrzył się wtedy żadnych uchybień w wyroku I instancji, która w lutym 2006 r. uznała, że 60-letni Jałowiecki zataił w swym oświadczeniu lustracyjnym, iż w październiku 1973 r. jako tzw. konsultant SB w Katowicach udzielił jej pomocy w postaci socjologicznej analizy kilku nielegalnych ulotek.

Jałowiecki - nieobecny w SN - mówił wcześniej, że padł ofiarą prowokacji SB, a notatki z ulotek robił w MO na użytek swego wykładu, nie dla SB. Wyjaśniał, że jego przełożony z Politechniki Śląskiej (jak się niedawno dowiedział - agent SB) polecił mu wygłosić wykład o propagandzie. - Sugerował, bym wykorzystał do tego dokumenty niejawne i że ktoś do mnie zadzwoni w tej sprawie - zeznał Jałowiecki. Zadzwonił pracownik MO w Katowicach, który powiedział mu, by przyjechał taksówką, za którą dostanie zwrot pieniędzy. W komendzie oficer dał mu ulotki, których treść Jałowiecki spisał na potrzeby wykładu. Na koniec oficer zaproponował "stałe spotkania poza komendą", czego on odmówił. Jałowiecki dodał, że oficer zabrał mu notatki o ulotkach, wobec czego do wykładu nie doszło.

W ustnym uzasadnieniu decyzji SN sędzia Krzysztof Cesarz mówił, że SN nie znalazł w wyroku sądu lustracyjnego żadnych uchybień, które oznaczałyby konieczność uchylenia wyroku. Dodał, że przedmiotem badania było tylko to, czy Jałowiecki złożył prawdziwe oświadczenie lustracyjne. A dla tej oceny wystarcza epizod z 1973 r., z którego wynika, że był on "pomocnikiem przy operacyjnym zdobywaniu informacji przez organa bezpieczeństwa".

(PAP)
"Dziennik Polski" 2007-02-02

Autor: wa