Europie grozi pozostanie na peryferiach świata
Treść
- Europa przez ponad 200 lat dominowała gospodarczo, także politycznie. Projekcja przyszłości wskazuje, że centrum rozwoju gospodarczego wyraźnie przesuwa się poza nią. W perspektywie dwóch pokoleń Europa może pozostać na peryferiach świata. Uważam, że ludzie, którzy myślą nad przyszłością, powinni się zastanowić, jak zapobiec temu, co może się stać - mówi organizator warszawskiej konferencji o innowacyjności i kreatywności w Europie, rektor Wyższej Szkoły Biznesu National-Louis University, dr Krzysztof Pawłowski. Opinia ta wymownie wyraża wyzwania, przed którymi staje obecnie UE. Pod koniec minionego tygodnia zastanawiali się nad tym problemem politycy i naukowcy z Polski i zagranicy.
Trzydniową międzynarodową konferencję "W stronę nowej kreatywnej i innowacyjnej Europy" współorganizowały obok Wyższej Szkoły Biznesu National-Louis University, Ministerstwo Spraw Zagranicznych, Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego.
Zadaniem, jakie organizatorzy wyznaczyli dla konferencji, była próba odpowiedzi na pytanie, czy Polska wkroczy na nową ścieżkę rozwoju, utrzyma konkurencyjność wobec takich podmiotów dyktujących warunki, jak USA, Europa, Chiny, Indie. Uczestnicy konferencyjnych paneli nie mieli wątpliwości, że to ścieżka kreatywności i innowacyjności.
Jeden z uczestników dyskusji, profesor Paul Drewe z Uniwersytetu z Delft, stwierdził, że nie należy ograniczać miary innowacyjności do technologii czy sukcesu komercyjnego, ale brać też pod uwagę innowacje społeczne. Zwrócił również uwagę, że nie wystarczy oparcie innowacyjności na szczeblu europejskim. Ważne jest, by oddziaływać inspirująco na regiony i miasta - podkreślał.
Rektor Pawłowski twierdzi, że teraz, gdy na świecie widoczne jest dążenie do modelu gospodarczego opartego na wiedzy, gdy mówi się wprost o społeczeństwach wiedzy, staje się ona czymś niezwykle istotnym. - Proszę zauważyć, że wiedza to jedyny zasób, który jest odtwarzalny. Surowce zużywają się, technologie w pewnym momencie tracą na aktualności, pieniądze też nie są trwałe. Jedyną rzeczą, która się nie zużywa, która wręcz przyrasta - rzecz jasna, jeżeli się postępuje umiejętnie - jest wiedza. To zasób, który jest niewyczerpalny. Upatruję w tym naszej szansy. Musimy przegonić wiele państw w konkurencji światowej. Musimy stać wśród najlepszych - podkreślił.
Potrzebę doprowadzenia do spotkania się w Warszawie czołowych ekspertów z zakresu kreatywności i innowacyjności z 12 państw uzasadnia jeszcze bardziej fiasko strategii lizbońskiej, która zakładała uczynienie do 2010 r. z UE najbardziej konkurencyjnej gospodarki świata. Co do tego nie ma także wątpliwości rektor Pawłowski. - Było rzeczą absurdalną postawienie tak ambitnego założenia osiągnięcia pozycji światowego lidera w okresie 10 lat. Ten cel, który zakreślono w strategii, jest możliwy do osiągnięcia, ale za co najmniej 20 lat. Dopiero po upływie 20 lat od uruchomienia mechanizmów, które tę strategię zaczną realizować. Natomiast politycy Unii wyłącznie określili strategię, pokazali obszary działania, ale nie uruchomili wystarczająco mocnych narzędzi ich wdrażania - powiedział rektor Pawłowski.
Obecne plany Unii Europejskiej przewidują zwiększenie środków na badania naukowe, by w roku 2010 osiągnąć pułap 3 proc. PKB. Zdaniem rektora Pawłowskiego, Stany Zjednoczone przeznaczają na ten cel jedynie do 1,2 PKB, a sukcesy na polu wdrażania nowych technologii zawdzięczają działaniu mechanizmów ułatwiających przedsiębiorstwom tam działającym inwestowanie w rozwój.
Profesor Roman Galar z Uniwersytetu Wrocławskiego stwierdził, że kreatywności nie można sztucznie wywołać w określonym miejscu. Wymaga ona odpowiedniego klimatu społecznego i biznesowego, nie pomoże zwykłe wpompowywanie pieniądza z zewnątrz.
Z kolei profesor Jan Lambooy z Uniersytetu w Utrechcie podkreślał, że wzbudzanie kreatywności zależy od profilu edukacji. Nie może on skutkować ograniczeniem do myślenia w kategoriach zysków i strat. Kreatywność i innowacyjność wymagają przestrzeni do prób i błędów - stwierdził.
Maciej Marosz
"Nasz Dziennik" 2006-12-04
Autor: wa