Europejski wariant Roe v. Wade
Treść
Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu przekazał sprawę trzech mieszkanek Irlandii skarżących się na tamtejsze prawo antyaborcyjne do Wielkiej Izby, która zajmuje się sprawami o znaczeniu międzynarodowym. Kobiety wniosły skargę na to, że aby zabić swoje dzieci, musiały wyjechać do Wielkiej Brytanii, przez co rzekomo naraziły swoje "zdrowie, kondycję i dobre samopoczucie". I choć teoretycznie sprawa odnosi się do Irlandii, jednak adwokaci podkreślają, że po przejęciu skargi przez Izbę, jej orzeczenie będzie rzutowało na prawne gwarancje ochrony ludzkiego życia.
Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu rozpatruje sprawę trzech mieszkanek Irlandii, które w 2007 roku złożyły skargę na zapisy prawne swojego kraju dotyczące aborcji. Skarżące utrzymują, że naraziły one na szwank ich "zdrowie, kondycję i dobre samopoczucie", ponieważ aby dokonać aborcji, musiały wyjechać do sąsiedniej Wielkiej Brytanii - informuje LifeSiteNews. Kobiety twierdzą też, że wiązało się to z "ogromnymi ciężarami fizycznymi, emocjonalnymi i finansowymi" oraz że z powodu tych wszystkich "opóźnień i uciążliwości" musiały dokonać tzw. późnej aborcji. Kobiety posługujące się przed sądem pseudonimami A, B i C reprezentuje przed Trybunałem Irlandzkie Towarzystwo Planowania Rodziny (Family Planning Association), które żąda w imieniu swoich klientek odszkodowania za doznane przez nie "nieprzyjemności". Tymczasem jak zauważa w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Ewa Kowalewska, dyrektor Human Life International Europa, kobiety te działały wbrew prawodawstwu i konstytucji swojego kraju, a dodatkowo skarżą go o to, że nie pozwolił im zabić dzieci. - To przecież jest paranoja - podkreśla Kowalewska.
Znaczenie sprawy nazwanej "ABC przeciwko Irlandii" gwałtownie wzrosło w środę, gdy Trybunał dopuścił jej rozpatrywanie przez Wielką Izbę, czyli organ zajmujący się sporami sądowymi o znaczeniu międzynarodowym. I choć decyzje Wielkiej Izby w praktyce nie powodują zmiany statusu prawnego poszczególnych krajów, są jednak wiążące dla wszystkich sądów niższych instancji i państw członkowskich - podkreśla LifeSiteNews. Roger Kiska, adwokat z organizacji Alliance Defense Fund (ADF), która monitoruje działania Trybunału pod kątem ochrony życia, obawia się, że po przejęciu sprawy przez Izbę może ona stać się europejskim odpowiednikiem innej słynnej amerykańskiej sprawy sądowej, która przyczyniła się do depenalizacji aborcji w Stanach Zjednoczonych. - To może być europejska sprawa "Roe v. Wade", więc nie należy lekceważyć jej znaczenia - przestrzega Kiska. Podobnego zdania są także inni adwokaci, którzy twierdzą, że choć sprawa dotyczy Irlandii, to oczekiwana decyzja będąca precedensem prawnym niewątpliwie wpłynie na politykę aborcyjną w całej Unii Europejskiej. - Co prawda nie można powiedzieć, że to pójdzie bardzo szybko, gdyż każdy kraj ma swoje własne ustawodawstwo. Orzeczenie będzie jednak wywierać bardzo dużą presję na pozostałe państwa - podkreśla dyrektor Human Life International Europa. Ponadto, jak zauważają prawnicy, z pewnością zachęci ona kolejne aborcyjne aktywistki do składania skarg i w olbrzymim stopniu wzmocni zabójcze lobby zarówno w Irlandii, jak i w całej Europie.
Unia zamierza przejąć kontrolę nad sądownictwem
Centralna tendencja Unii Europejskiej do przejęcia kontroli nad systemem prawnym pozostałych państw członkowskich jest coraz bardziej niebezpieczna, czego przykładem jest właśnie tocząca się sprawa dotycząca prawa do aborcji. - Co prawda gdy wstępowaliśmy do UE, mówiono nam, że sprawy aborcji nie dotyczą Wspólnoty Europejskiej, ale jak widać, jeśli nie tą, to inną drogą próbuje się je forsować - mówi Kowalewska. Oznacza to zagrożenie także dla naszego antyaborcyjnego ustawodawstwa, o czym przypomina w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prezes Polskiej Federacji Ruchów Obrony Życia dr Paweł Wosicki. - Z jednej strony, przystępując do Unii, słyszy się uspokajające twierdzenia, że sprawy dotyczące ochrony życia itp. są sprawami autonomicznymi każdego państwa, w które nikt nie będzie ingerował. Z drugiej jednak strony mamy do czynienia z ingerencjami, jak np. rezolucje Parlamentu Europejskiego, który gani Polskę i Irlandię za antyaborcyjne prawo i zaleca jego zmianę - dodaje Wosicki. I choć w przypadku ewentualnego orzeczenia na korzyść skarżących nowy precedens nie zostanie raczej wprowadzony w pozostałych krajach Unii z dnia na dzień, automatycznie, to presja takiej sentencji na prawodawstwo danego kraju będzie silna. - Nasuwa się więc pytanie, na ile pozwolimy na przerost władzy sądowniczej nad wszystkimi innymi władzami, które powinny tworzyć państwo demokratyczne - wskazuje Kowalewska. Wagę społecznej siły zaczynają już powoli doceniać sami Irlandczycy. Na początku tego miesiąca w Dublinie odbył się specjalny wiec, podczas którego ponad 7 tys. obywateli protestowało przeciwko nasilającym się zewsząd atakom na zawarte w konstytucji gwarancje ochrony życia. Demonstranci wskazywali także na poważne zagrożenie ze strony Unii Europejskiej w odnowionej strategii lizbońskiej, w której traktat może osłabić zdolność kraju do wydawania własnych ustaw. I choć, jak już wspominaliśmy, na razie ewentualne konsekwencje za antyaborcyjne ustawodawstwo raczej nie powinny grozić Polsce, to z czasem możemy się spodziewać konkretnych sankcji finansowych, podobnych do tych, jakie zostały nam narzucone po głośnej sprawie Alicji Tysiąc.
Marta Ziarnik
"Nasz Dziennik" 2009-07-17
Autor: wa