Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Europejski IPN? Czemu nie

Treść

Z dr. Pawłem Ukielskim, wicedyrektorem Muzeum Powstania Warszawskiego i członkiem Rady Wykonawczej Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia, rozmawia Piotr Falkowski
Podczas piątkowego szczytu Grupy Wyszehradzkiej w Pradze zainicjowano działalność Platformy Europejskiej Pamięci i Sumienia. Czym będzie zajmowała się ta instytucja?
- Mamy zajmować się badaniem i upowszechnianiem wiedzy o obu totalitaryzmach XX wieku i ich zbrodniach, nawet z pewnym naciskiem na upowszechnianie, szczególnie na Zachodzie, gdzie ta wiedza jest mniejsza. Platforma ma za zadanie organizować różnego rodzaju wydarzenia związane z tymi dwoma zbrodniczymi systemami. Poza tym ze strony praktycznej ma to być instrument pozyskiwania środków unijnych na wymienione cele. Formalnie istniejemy od piątku. Jest przewodniczący - Szwed Göran Lindblad, jest dyrektor wykonawczy, którym została Neela Winkelmannová z czeskiego Instytutu Badań Reżimów Totalitarnych i Rada Wykonawcza, której mam przyjemność być członkiem. W najbliższym czasie, mam nadzieję, będziemy dosyć ściśle współpracować nad planem działania i najbliższymi przedsięwzięciami.
Kto wszedł do Platformy?
- Skupiamy 21 instytucji z 13 krajów. Zasięg terytorialny jest dosyć duży, choć niestety obejmuje głównie kraje Europy Środkowej. Inicjatorami tego przedsięwzięcia byli Czesi i ich Instytut Badań Reżimów Totalitarnych, czyli odpowiednik naszego IPN. Poza tym są instytucje z Bułgarii, Estonii, Niemiec, Węgier, Łotwy, Litwy, Rumunii, Słowacji, Słowenii, Holandii i Szwecji. A zatem tylko dwa państwa nie mają spuścizny komunistycznej. Polskę reprezentują Instytut Pamięci Narodowej i Muzeum Powstania Warszawskiego.
To będzie taki europejski IPN?
- Myślę, że to za daleko idąca analogia. Platforma nie dysponuje tak dużym budżetem. Tak naprawdę musi sobie dopiero ten budżet wypracować. Oczywiście własne pieniądze posiadają instytucje wchodzące w jej skład i będą mogły finansować poszczególne projekty. Natomiast nie będą mogły - a przynajmniej polscy uczestnicy - dawać pieniędzy na bieżącą działalność takiej ponadnarodowej struktury. Stąd, przynajmniej na początku, Platforma nie będzie jeszcze miała takiej mocy. Natomiast chodzi tu przede wszystkim o to, żeby potraktować całościowo wiek XX jako wiek totalitaryzmów. O tym się często zapomina, zwłaszcza na Zachodzie, że w minionym stuleciu było nie tylko jedno absolutne zło, które uosabiał nazizm, ale również drugie, które uosabiał sowiecki komunizm.
Jak przebić się do świadomości Europejczyków z Zachodu, którzy postrzegają II wojnę światową wyłącznie przez pryzmat walki z nazizmem i zbrodni holokaustu?
- Potrzebna jest gigantyczna praca pozytywistyczna. Nie da się zmienić świadomości zbiorowej dziesiątek milionów ludzi przez rok czy nawet pięć lat. Ale tę pracę trzeba wykonywać, nawet bez gwarancji wielkich sukcesów. Nie można się poddawać. Ta Platforma ma być jedną z takich kropel, które będą drążyć skałę. Kilkadziesiąt lat temu Zachód przyjął pewien rodzaj narracji historycznej jako oczywisty. Teraz chcemy pokazać, że to wcale takie oczywiste nie jest. Że druga wojna światowa to nie była walka dobra ze złem, ale brały w niej udział trzy strony: dwa systemy totalitarne i świat zachodniej demokracji. To wszystko powoli staramy się, również w Muzeum Powstania Warszawskiego, opowiadać. Liczymy na to, że dzięki współpracy międzynarodowej świadomość złożoności historii najnowszej będzie się zwiększała.
Siedzibą Platformy jest Praga, ale obszarem działania - jak rozumiem - cała Europa?
- Tak. W planach są wystawy, konferencje, wydawanie książek. W Pradze jest tylko niewielkie biuro i nie sądzę, że będzie się wokół niego tworzyć coś więcej, bo świadomość tych kwestii jest w Czechach czy w Polsce dużo większa. Nie ma sensu tworzenie w Pradze kolejnego muzeum, skoro w krajach Europy Środkowej jest i tak dużo podobnych instytucji upamiętniających zbrodnie komunizmu. Chcemy się z tym przebijać głównie na Zachodzie. Nie jest też tak, że będziemy się zajmować wyłącznie komunizmem, bo nie chcemy także przesadzić w drugą stronę - obraz totalitaryzmów XX wieku powinien być zbalansowany. Jesteśmy też otwarci na współpracę z instytucjami z państw, które nie należą do Unii Europejskiej, takich jak Ukraina czy kraje bałkańskie, doświadczone nie tylko komunizmem w wydaniu jugosłowiańskim, ale i niedawną wojną.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik Poniedziałek, 17 października 2011, Nr 242 (4173)

Autor: jc