Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Europejski gwałt na historii Polski

Treść

Katolicyzm, przywiązanie do tradycji i antysemityzm - to główne cechy przypisywane nam, Polakom, w zachodnich i wschodnich monografiach historycznych jako zasadnicze jego wady. Zarówno we francuskich, jak i w niemieckich publikacjach naukowych autorzy notorycznie powtarzają kłamstwa o rzekomym "zafascynowaniu" Marszałka Józefa Piłsudskiego i jego następców osobą Hitlera. Oprócz klasycznych gwałtów na podstawowej faktografii nagminnie pojawiają się również ataki na Kościół, w tym na Radio Maryja, któremu zarzuca się "ultratradycjonalistyczne, rasistowskie i antysemickie przesłanie".

Zafałszowania często firmują swoimi nazwiskami polscy naukowcy, w tym m.in. prof. Włodzimierz Borodziej, prof. Tomasz Nałęcz, prof. Andrzej Paczkowski czy prof. Bronisław Geremek. Ministerstwo Spraw Zagranicznych twierdzi, iż reaguje w przypadku każdej bardziej znaczącej tego typu publikacji. Tymczasem rzecznik prasowy MSZ Piotr Paszkowski nie był w stanie stwierdzić, czy w przypadku analizowanych przez prof. Jerzego Roberta Nowaka pozycji naukowych nastąpiła jakakolwiek reakcja ze strony ministerstwa.

Oprócz niszowych publikacji akademickich, znajdujących wąski krąg odbiorców wśród naukowców bezpośrednio zajmujących się daną tematyką, zakłamania masowo pojawiają się w monografiach i syntezach przeznaczonych dla szerszego kręgu odbiorców. Powszechne są nawet w dziełach wydawanych w renomowanych wydawnictwach i firmowanych przez poważne państwowe instytucje. Za przykład może posłużyć wydawnictwo Fayard i Centrum Studiów Badań Międzynarodowych (CERI), które wydały obszerną syntezę "La Pologne" (Polska) pod red. Fran?ois Bafoila. Jak zauważył prof. Jerzy Robert Nowak, który zadał sobie trud przeanalizowania treści tej publikacji, znalazło się w niej nie tylko mnóstwo błędów merytorycznych i przekłamań, lecz także atak na polską tożsamość narodową oraz instytucję Kościoła katolickiego. Współtwórcami tej pozycji są znani polscy naukowcy - prof. Andrzej Paczkowski i prof. Tomasz Nałęcz, którzy własnymi nazwiskami uwiarygodniają treść publikacji.
Książka ta w sposób negatywny wypowiada się na temat dekomunizacji i lustracji, przedstawia PiS jako partię ekstremistyczną, podczas gdy SLD jest, zdaniem jej autorów, ugrupowaniem zupełnie nowatorskim. Znaleźć w niej można również stwierdzenia o istnieniu w Polsce, obok mniejszości ukraińskiej, białoruskiej czy niemieckiej, również mazurskiej, kaszubskiej i śląskiej. Zdaniem autorów, w latach 1935-1939 polskie rządy popierały Hitlera, podczas gdy w rzeczywistości rozważały rozpoczęcie wojny prewencyjnej z rosnącymi w siłę hitlerowskimi Niemcami. - Szczególnie hołubionym rodzajem ataków autorów książki jest piętnowanie rzekomego "polskiego antysemityzmu" przedstawianego w sposób skrajnie wyolbrzymiany - stwierdził prof. Nowak. Czytelnik nie znajdzie w niej natomiast ani słowa na temat niewywiązania się Francji i Wielkiej Brytanii z sojuszniczych zobowiązań wobec Polski. Tego typu przykłady jawnych zafałszowań, dokonanych za pomocą różnorakich technik manipulacyjnych, można by mnożyć.
Analogiczne przekłamania powtarza literatura niemiecka oraz rosyjska, kładąc jednak ciężar właściwy na inne kwestie, zgodne z prowadzoną przez poszczególne kraje polityką historyczną. - Skandalem jest książka Jeleny Jakowlewej, zastępcy redaktora naczelnego "Rosyjskiej Gaziety", czyli osoby dość wysoko postawionej, pt. "Polska przeciwko ZSRS 1939-1950" - powiedział w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" prof. dr hab. Wojciech Materski, specjalista w dziedzinie historii najnowszej. - Znajdziemy w niej stwierdzenia typu, że większymi faszystami są AK-owcy niż Niemcy, że Polska jest podstępna, fałszywa, zdradziecka itp., że II wojnę światową wygrali Rosjanie, a Polacy tylko w tym przeszkadzali - wyliczył profesor. Zwrócił uwagę, że w tej sytuacji trudno się dziwić, iż Władimir Putin nie wymienił Polski w swoim przemówieniu w czasie moskiewskich obchodów 50. rocznicy zakończenia wojny. - Należy podkreślić, że faktografia pozostaje bardzo rzetelna i obszerna, lecz interpretowana w sposób zdumiewający - ocenił prof. Materski. Wśród licznych fałszujących dzieje publikacji wymienił również książkę "Katyński detektyw" Jurija Muchina. Autor usiłował w niej udowodnić, że zgraja fałszerzy, z Borysem Jelcynem włącznie, próbuje zafałszować prawdę o zbrodni katyńskiej, obarczając winą za nią Związek Sowiecki, podczas gdy - zdaniem autora - jest zupełnie oczywiste, iż zbrodni tej dokonali Niemcy.
W rosyjskich podręcznikach i monografiach nadal pojawia się (w kontekście wojny polsko-bolszewickiej) powiedzenie "Polska - Judasz słowiańszczyzny". Polska jest ukazywana jako ta, która nie ma szans na stworzenie własnej cywilizacji z powodu swego łacinizmu i powiązań z katolicyzmem. Fatalna ocena katolicyzmu polskiego i naszych źródeł kulturowych wiąże się częściowo z przekonaniem Rosjan, iż Polska to taki klin wbity w ciało słowiańszczyzny.
Również podręczniki szkolne nie są wolne od wpływów historycznej propagandy. Selektywny dobór faktów oraz zdumiewające i fałszywe ich interpretacje cechują m.in. "Podręcznik historii XX wieku" dla szkół średnich rosyjskiego wydawnictwa Oświata. Możemy się z niego dowiedzieć, że mimo że Stalin był surowy, to jednak unowocześniał kraj, a modernizacja państwa wymagała ofiar, i on się nie zawahał na nie zdecydować. Ponadto Katyń, zdaniem autorów podręcznika, był zupełnie naturalną odpowiedzią na rzekomy mord na jeńcach sowieckich z wojny 1920 roku, itd. Jedynie historycy skupieni wokół organizacji Memoriał, którzy współpracują z Polską w sprawach Katynia, są w stanie zdobyć się na odwagę i mówić, że Katyń jest dziełem władz sowieckich.
W opinii historyka dr. hab. Bogdana Musiała, jedyną szansą na zmianę obecnego stanu rzeczy jest pozbawiona nacechowania emocjonalnego merytoryczna dyskusja. Problem jednak w tym, że najwyraźniej w Polsce nie ma kadry naukowej gotowej się jej podjąć.
- Panuje jakieś dziwne lenistwo ambasady i polskiego MSZ w zapoznawaniu się z książkami poświęconymi historii Polski. Polskie MSZ powinno reagować na takie zakłamania. Niedopuszczalne, że we Francji produkuje się takie szkodliwe gnioty, i to z udziałem wielu autorów - ocenił prof. Jerzy Robert Nowak. Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski odpiera te zarzuty. - Prowadzimy monitoring, którego dokonują zarówno nasze placówki dyplomatyczne, jak i wynajęte firmy - powiedział w rozmowie z nami. Dodał, że ów monitoring obejmuje wszystkie publikacje od syntez, monografii czy podręczników, aż po artykuły w prasie codziennej. Paszkowski poinformował, że resort reaguje na przekłamania w publikacjach, podejmując stosowne działania, chociaż, ze względu na dużą liczbę pozycji, nie jest w stanie zareagować na każdą.
Rzecznik MSZ nie potrafił jednak udzielić nam informacji, czy ministerstwo zareagowało w jakikolwiek sposób na publikacje, które przeanalizował prof. Jerzy Robert Nowak.


Anna Wiejak
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-09-13

Autor: wa