Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Europa 30 lat za... USA

Treść

Gospodarka europejska cały czas pozostaje dekady w tyle za poziomem rozwoju Stanów Zjednoczonych - czytamy w najnowszym dokumencie Stowarzyszenia Europejskich Izb Handlowych i Przemysłowych Eurochambres. Jednocześnie bardzo znacząco dystans rozwojowy do Starego Kontynentu zmniejszyła tzw. grupa krajów BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny). Jeśli nie zostaną znacząco zreformowane mechanizmy ekonomiczne UE, wiele wskazuje na to, że poziom USA będzie dla nas nieosiągalny przez kolejne dziesięciolecia, a rozwijające się gospodarki zajmą miejsce Europy na arenie międzynarodowej.

"Przewidywany rozwój w 2009 roku zaprezentowany przez Komisję Europejską potwierdza skalę globalnego kryzysu. Jego obraz rysuje się jeszcze bardziej ponuro dla państw UE, która będzie nadal traciła swoją pozycję jako silny uczestnik w światowej gospodarce" - już na wstępie dokumentu podkreśla Eurochambres. Jednakże - jak zaznaczają autorzy - nie tylko Europa jest dotknięta kryzysem, ale niestety, w porównaniu z resztą świata radzi sobie w jego warunkach znacznie gorzej.
Badania przeprowadzone przez to stowarzyszenie mają na celu ukazanie dystansu pomiędzy głównymi światowymi ekonomiami na przestrzeni roku. Aktualne wyniki potwierdzają, że pomiędzy państwami Unii a USA wciąż istnieje wręcz przepaść. Podczas gdy wzrastające gospodarki Chin, Indii, a także Brazylii i Rosji znacząco zmniejszyły dystans wobec Unii Europejskiej. Jak podkreśla dokument, Europa traci do Stanów Zjednoczonych ok. 30 lat, a do tego nie widać jakichkolwiek prognostyków zmiany tej sytuacji. Pozostajemy znacznie w tyle, biorąc pod uwagę praktycznie wszystkie najważniejsze wskaźniki ekonomiczne. W analizie uwzględniono bowiem średni PKB na jednego mieszkańca, krajową produkcję czy ilość inwestycji z ostatnich 24 lat. Wyniki jasno pokazują, że obecny poziom dochodu na osobę w Unii Europejskiej odpowiada stanowi, z jakim USA miały do czynienia w roku 1987.
Najgorzej Stary Kontynent wypada, jeśli chodzi o inwestycje badawczo-rozwojowe, gdyż ten sam poziom za oceanem osiągnięto niewiele ponad 30 lat temu. Jeśli tak niski przyrost tych inwestycji się utrzyma, to szansę na osiągnięcie dzisiejszych wskaźników USA mamy w... 2047 roku. W zasadzie jedyny obszar, na jakim wypadamy porównywalnie z najbogatszym państwem świata, to poziom dostępności do internetu. Tu przewaga Amerykanów wynosi zaledwie 4 lata.
Autorzy dokumentu podkreślają, że założony w tzw. strategii lizbońskiej stały coroczny 3-procentowy rozwój dla UE to może być i tak za mało, by skutecznie konkurować na arenie międzynarodowej. Inne podmioty zakładają swój rozwój na wyższym poziomie. Mimo że Chinom nie uda się najprawdopodobniej utrzymać obecnego tempa przez dłuższy czas, to i tak najbardziej pesymistyczne prognozy dla tego kraju zakładają co najmniej 4-procentowy wzrost.
Z drugiej zaś strony UE utrzymuje nadal sporą przewagę nad państwami grupy BRIC. Rosja traci w tym wypadku ok. 35 lat, Brazylia blisko 40, podobnie jak Chiny, Indie zaś 68. Jednakże ich tempo rozwoju, które pomimo kryzysu jest dużo wyższe niż w Europie, sprawia, że różnice te maleją w bardzo szybkim tempie. Moskwa dogania UE, jeśli chodzi o PKB na osobę, Chiny zaś przy obecnym tempie rozwoju osiągnęłyby ten poziom już 2020 w roku. - Te wartości mówią nam to, że jeżeli Unia chce utrzymać i wzmocnić swoją globalną konkurencyjność, musi nie tylko założyć krótkoterminową strategię wyjścia z kryzysu, ale także wprowadzić długoletnie reformy strukturalne. Czas nie jest po naszej stronie. Nie stać nas na opóźnienia, potrzebujemy inwestycji rozwojowo-badawczych. Politycy muszą wyposażyć biznesmenów w odpowiednie narzędzia, by poprowadzili Europę do poprawy i przyszłego wzrostu - uważa Arnaldo Abruzzini, sekretarz generalny Stowarzyszenia Europejskich Izb Handlowych i Przemysłowych Eurochambres.
Jakie reformy polecają autorzy dokumentu? Przede wszystkim ułatwienie dostępu do środków finansowych przedsiębiorcom i biznesmenom. A tym samym zniesienie barier biurokratycznych utrudniających inwestycje. "Promowanie przedsiębiorczości jest jednym z najważniejszych aspektów w czasach kryzysu ekonomicznego, gdyż to właśnie przedsiębiorcy są prawdziwymi wytwórcami dóbr, a to jest konieczne dla ponownego uruchomienia procesów stabilnego wzrostu" - czytamy w podsumowaniu. Podkreślają także konieczność dofinansowania tak kulejących inwestycji badawczo-rozwojowych, zwracając uwagę, że zaplecze intelektualne, które będzie zapewniało pobudzanie gospodarki w przyszłości jest równie ważne jak wkład w bieżący rozwój.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-05-13

Autor: wa