Euroobligacje - temat zamknięty
Treść
Euroobligacje nie pomogą państwom strefy euro w walce z kryzysem. Zakładano, że kraje, których środkiem płatniczym jest euro, udzielałyby sobie wzajemnych gwarancji, co miałoby doprowadzić ogólnie do niższego oprocentowania i rozłożenia zadłużenia, a wtedy stopa procentowa byłaby taka sama w całej strefie. Za takim rozwiązaniem opowiada się Francja, ale Niemcy są zdecydowanie przeciwne. Zdaniem kanclerz Angeli Merkel, takie rozwiązanie byłoby dla Berlina niekorzystne.
Już przed spotkaniem Angeli Merkel z Nicolasem Sarkozym niemiecka prasa sugerowała, że temat euroobligacji w Paryżu nie będzie poruszany, gdyż tego nie chcą zarówno kanclerz, jak i minister finansów Wolfgang Schaeuble.
Wielu komentatorów od początku przywiązywało wagę do tego spotkania, podkreślając, że nadszedł już czas, aby główne decyzje unijne zaczęły zapadać w Paryżu i Berlinie. Dziennikarze niemieccy domagają się od kanclerz konkretnych i zdecydowanych działań. Nikolaus Brender, redaktor naczelny telewizji ZDF, sugeruje, że jeśli Merkel wraz z Sarkozym nie wezmą spraw w swoje ręce, to bez Paryża i Berlina nie będzie ani wspólnego pieniądza, ani wspólnej Europy. - Już czas na bardziej skuteczny i widoczny w Europie duet "Merkel i Sarkozy" - na wzór wcześniejszych: "Adenauer i de Gaulle" czy "Schroeder i Chirac" - mówi Brender. Podkreśla, że przy obecnym widocznym bezwładzie unijnych urzędów, braku kompetencji Parlamentu Europejskiego czy braku prawdziwej niezależności Europejskiego Banku Centralnego już najwyższa pora, aby większą odpowiedzialność za Europę i stabilną walutę wzięli Niemcy i Francuzi.
W obliczu ataków spekulantów na euro Paryż i Berlin starają się pokazać wspólną walkę z kryzysem. Spotkanie w stolicy Francji będzie poświęcone znalezieniu środków i sposobów mających na celu ulepszenie zarządzaniem strefy euro, której problemy niepokoją rynki finansowe. Francuscy komentatorzy oceniają jednak, że po spotkaniu przywódców Francji i Niemiec nie należy się spodziewać czegoś spektakularnego. Sarkozy i Merkel nie poruszyli delikatnego tematu euroobligacji, którym sprzeciwa się Berlin, twierdząc, że ich wypuszczenie w imieniu wszystkich krajów sprawi, że będą one oprocentowane na średnim poziomie, jaki istnieje w tych krajach, przewyższającym oprocentowanie, na jakim obecnie pożycza pieniądze. Paryż i Berlin są też przeciwne zwiększeniu możliwości Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej, dysponującego obecnie 40 mld euro, które zdaniem Pałacu Elizejskiego są "wystarczające".
Waldemar Maszewski, Hamburg
Franciszek L. Ćwik, Caen
Nasz Dziennik 2011-08-17
Autor: jc