Etapu nie było...
Treść
Miały być wielkie emocje, był wielki skandal. Czwarty etap Tour de Pologne, z Bielska Podlaskiego do Lublina, zakończył się... strajkiem kolarzy, którzy na kilka kilometrów przed metą odmówili dalszej jazdy - z powodu koszmarnych warunków. Wyniki anulowano, liderem pozostał Australijczyk Allan Davis (Quick Step - Innergetic). Aura nie rozpieszcza uczestników największego kolarskiego wyścigu w naszym kraju. Wczoraj znów było przenikliwie zimno, na dodatek padał deszcz i wiał dość mocny wiatr, warunki były więcej niż ciężkie. Widząc to wszystko organizatorzy postanowili skrócić etap o prawie 40 km, po zmianach liczył on 202 kilometry. I tak bardzo dużo. Jednym z bohaterów próby ponownie okazał się Marcin Sapa. Reprezentant Polski, podobnie jak dzień wcześniej, był jednym z uczestników ucieczki, jechał niezwykle aktywnie, dobrze, pomimo ogromnego zmęczenia wygrywał lotne premie. W połowie etapu przewaga prowadzącej grupy wynosiła ponad sześć minut, jednak im bliżej było mety, tym bardziej malała. Z drugiej strony rosło niezadowolenie i frustracja zawodników. Narzekali na pogodę, warunki, zaczynali prowadzić między sobą zażarte dyskusje. Na jaki temat - przekonaliśmy się już w Lublinie. Gdy do mety było około 10 km, peleton zwolnił. Za chwilę doszło do zadziwiających wydarzeń - na ucieczkę zdecydował się Hiszpan Raul Alarcon (Scott - American Beef), błyskawicznie dogonił go Davis, coś mu powiedział i... Alarcon natychmiast zawrócił. Niedługo później kolarze odmówili dalszej jazdy. - Było zbyt ślisko i niebezpiecznie - powiedział Australijczyk. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-09-18
Autor: wa