Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Estońskie "nie" dla Gazociągu Północnego

Treść

Rząd w Tallinie odmówił wczoraj rosyjsko-niemieckiemu konsorcjum Nord Stream przeprowadzenia w estońskiej morskiej strefie ekonomicznej badań związanych z budową gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego. Premier Andrus Ansip, który pośrednio popierał projekt budowy gazociągu, oskarżył Rosję o rozjątrzenie sytuacji. Niezwykle ostro zareagował na dictum Estonii prezydent Putin, oskarżając kraje europejskie o nieszczerość względem Rosji i politykierstwo.



Uzasadniając odmowę, minister spraw zagranicznych Urmas Paet powiedział m.in., że Estonia nie uważa, iż Bałtyk jest odpowiednim miejscem na budowę gazociągu, głównie z powodu zagrożeń dla środowiska i innych. Dodał, że badanie mogłoby dostarczyć informacji o wielkości estońskich złóż bogactw naturalnych i możliwości ich eksploatacji. - Naród nadmorski ma pełną suwerenność nad swoimi morskimi wodami terytorialnymi, łącznie z prawem odmowy zgody na badania - zaznaczył. Główna partia rządząca, liberalna Estońska Partia Reform, opowiedziała się za przeprowadzeniem badań, ale Pro Patria-Res Publica wezwała wszystkie pozostałe ugrupowania do odrzucenia prośby Nord Stream, co spotkało się z poparciem.
Konserwatyści uważają, że badania, a przede wszystkim sam projekt budowy gazociągu, mogą zagrozić bezpieczeństwu Estonii. Ich zdaniem, Rosja pod pretekstem gazociągu mogłaby zacząć sprawować kontrolę nad tą strefą.
- Zaczynając od genezy całego problemu, warto powiedzieć, że Polska i republiki bałtyckie mają słuszność, protestując przeciwko przebiegowi Gazociągu Północnego i przeciwko metodom, jakie były stosowane w trakcie rozważania inwestycji - zauważa poseł Maks Kraczkowski (PiS), przewodniczący Komisji Gospodarki Sejmu minionej kadencji.
Opcja poprowadzenia gazociągu przez wody estońskie pojawiła się w planach koncernu Nord Stream w momencie, gdy okazało się, że dno bałtyckie leżące wśród fińskich wód terytorialnych jest zbyt nierówne. Nord Stream 31 maja br. zwrócił się z prośbą do Tallina o przeprowadzenie badań. - Twierdząc, że Estonia jest państwem pasożytniczym, które żyje z pieniędzy zarabianych na tranzycie towarów między Rosją i Zachodem, Rosja przysłużyła się spotęgowaniu w Estonii nastawienia wrogiego wobec gazociągu - stwierdził wczoraj premier Ansip.
Dictum Estonii zdaje się kluczowe dla całego projektu. Może o tym świadczyć ostra w słowach reakcja Władimira Putina. Obok oskarżeń o nieszczerość państw europejskich i politykierstwo pojawiła się krytyka sprawy polskiej. - Dlaczego wszystkie rurociągi powinny przebiegać przez terytorium Polski? - zakwestionował nasze interesy rosyjski prezydent.
Tomasz Chmal, ekspert ds. energetyki z Instytutu Sobieskiego, twierdzi, że cały konflikt należy przenieść na forum Komisji Europejskiej i tam powołać zespół roboczy pracujący nad "wyjściem z tego pata".
Wojciech Tomaszewski, WK, ML
"Nasz Dziennik" 2007-09-21

Autor: wa

Tagi: gazociag polnocny