Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Esesmani maszerują w Stanisławowie

Treść

Na jednym z portali internetowych można obejrzeć relację z uroczystości 65. rocznicy sformowania jednostki SS Galizien na Ukrainie, zarejestrowaną przez rosyjską stację telewizyjną. Chodzi o przemarsz ulicami Iwano-Frankowska (przedwojennego Stanisławowa) kombatantów tej ukraińskiej formacji w służbie wodza III Rzeszy - Adolfa Hitlera, niosących sztandary i w pełnym umundurowaniu. Zjawisko gloryfikowania współpracowników nazistowskiej III Rzeszy to na Ukrainie nic wyjątkowego - twierdzą mieszkający tam Polacy. Co więcej, ich zdaniem, odbywa się to za przyzwoleniem, a nawet zachętą tamtejszych władz. Profesora Edmunda Bakuniaka, prezesa okręgu wołyńskiego Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej, nie dziwi fakt kultywowania tradycji nazistowskich jednostek na Ukrainie w sytuacji, kiedy od wielu lat mamy w tym kraju do czynienia z podobnymi działaniami w odniesieniu do oddziałów OUN-UPA. - Ideologia UPA była ideologią zaczerpniętą z wzorów hitlerowskich. Zresztą pierwsi ukraińscy działacze nacjonalistyczni szkoleni byli na terenie przedwojennych Niemiec, łącznie z Banderą i innymi aktywistami - podkreśla Bakuniak. Jego zdaniem, właśnie z Niemiec zostały zaczerpnięte te wzorce. - Są one demonstrowane na terenie Ukrainy zarówno przez kombatantów, jak i młodsze pokolenia, wśród których stają się one coraz bardziej popularne, które usiłują je kultywować. Więc myślę, że należy na to patrzeć tak, jak na faszystowską ideologię - dodaje profesor. Według niego, SS Galizien jest tego dobrym przykładem. - Była jednostką hitlerowską, w której skład wchodzili ukraińscy nacjonaliści - zauważa Bakuniak. Pułkownik Jan Niewiński, przewodniczący Kresowego Ruchu Patriotycznego, przyznaje, że wraz z kultywowaniem tradycji OUN-UPA otwarta jest droga do gloryfikacji jednostek hitlerowskich. Zastanawia go tylko bierna postawa władz polskich wobec takich ekscesów za południowo-wschodnią granicą. - W tej chwili rozważam te wszystkie sprawy i powiem szczerze, że mam dużo większy żal do naszych najbliższych władz politycznych i państwowych, aniżeli do tych banderowców czy esesmanów z Galizien. Bo zakładam, że oni byli otumanieni ideologią Dmytro Doncowa i wierzyli, że zbudują państwo faszystowskie, w którym będą mieli władzę itd. Ale stawiam sobie pytanie: o co chodzi naszym władzom? Czego one oczekują? Jest to rzecz niesamowita, brak mi słów na tego rodzaju postawę - mówi płk Niewiński. Jacek Dytkowski "Nasz Dziennik" 2008-09-06

Autor: wa