Esbecy i ich agenci
Treść
Dane personalne blisko 50 tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa oraz ponad 250 jej funkcjonariuszy upublicznili wczoraj w czasie długo zapowiadanej konferencji prasowej członkowie grupy "Ujawnić Prawdę", powołanej przy Zarządzie Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność". To dopiero początek odkrywania przez opozycjonistów z lat 80. prawdy o penetracji przez bezpiekę ich środowiska oraz o usytuowaniu esbeków i ich agentów w lokalnych strukturach państwowych i samorządowych po 1989 roku.
Lista agentów zawiera 47 nazwisk uzupełnionych pseudonimami, pod jakimi każdy z agentów figurował w dokumentach SB, datą i miejscem urodzenia, imieniem ojca, a także miejscem pracy. Lista agentów została opracowana na podstawie materiałów otrzymanych z Instytutu Pamięci Narodowej przez członków "Solidarności" regionu Lubelszczyzny, którzy uzyskali status pokrzywdzonych.
- Wszystkie te nazwiska są sprawdzone i poparte świadectwami wydanymi przez IPN - powiedział Marian Król, szef lubelskiej "Solidarności", członek Grupy "Ujawnić prawdę". - Ogłoszenie tych nazwisk jest wynikiem naszych indywidualnych decyzji. Wszyscy, którzy przekazali nam swoje dokumenty uzyskane z IPN, kierują się intencją, by prawda o najnowszej historii była w końcu znana, a historia przestała być zakłamywana - dodał.
Wraz z listą agentów członkowie grupy "Ujawnić prawdę" przekazali prasie również wykaz 251 funkcjonariuszy resortu bezpieczeństwa działających głównie w powiatach: biłgorajskim, chełmskim i zamojskim. Wykaz esbeków to efekt pracy Mariana Jagusiewicza, represjonowanego działacza opozycji solidarnościowej z Biłgoraja oraz Jerzego Masłowskiego z Chełma. Na liście pracowników SB, oprócz imienia i nazwiska danej osoby, podany jest jej stopień, wydział i miejsce pracy. Obie listy - agentów i pracowników SB - są udostępnione na stronie internetowej lubelskiej "Solidarności" - www.solidarnosc.lublin.pl albo www.solidarnosc.org.pl/lublin/ujawnic.html.
Choć na liście agentów jest wielu szeregowych pracowników zakładów z Lublina, Chełma, Biłgoraja, Świdnika czy Lubartowa z okresu stanu wojennego, to jednak niektórzy z ujawnionych agentów i esbeków znani są lokalnym społecznościom jako starostowie, komendanci policji, urzędnicy administracji państwowej i samorządowej, biznesmeni itp.
Zarówno lista tajnych współpracowników, jak i funkcjonariuszy SB nie jest zamknięta. Najszybciej rozszerzony zostanie wykaz esbeków. Przewodniczący Marian Król zapewnia, że grupa "Ujawnić prawdę" dysponuje nazwiskami setek funkcjonariuszy resortu bezpieczeństwa z terenu Lubelszczyzny, które ujawni w czasie kolejnych konferencji prasowych.
Obok upublicznienia składu osobowego aparatu represji na Lubelszczyźnie lubelska "Solidarność" zamierza prowadzić głębsze badania naukowe dotyczące sposobów funkcjonowania peerelowskiego aparatu przemocy w stosunku do regionalnych struktur "Solidarności". W tym celu powołała wczoraj zespół historyczny pod przewodnictwem prof. Mirosława Piotrowskiego, europarlamentarzysty, historyka z KUL.
- Zespół stawia sobie za cel m.in. zbadanie, jak szeroka była penetracja służb bezpieczeństwa w ruchu "Solidarność" - wyjaśniał prof. Piotrowski. - Na przykład trzeba będzie wyjaśnić sobie, czy było to tylko donosicielstwo i wpływanie na pojedyncze osoby, czy też poprzez tę skalę tajnych współpracowników Służba Bezpieczeństwa zdołała przejąć inicjatywę i sterować pracami związku - dodał historyk.
Wśród osób ujawnionych jako tajni współpracownicy i bronionych przez wiele wpływowych osobistości w Lublinie znajduje się m.in. syndyk masy upadłościowej jednego z największych lubelskich przedsiębiorstw, który publicznie przyznał się tylko do podpisania dokumentu o współpracy i jednorazowego kontaktu z SB.
- Bliżej nie mogę zweryfikować informacji o werbunku tego pana, ponieważ jego teczka pracy w dziwnych okolicznościach została raczej wyprowadzona niż zniszczona i to już po roku 1990 - stwierdził Włodzimierz Blajerski, członek grupy "Ujawnić prawdę", prokurator krajowy w stanie spoczynku, który wskazał na możliwość szantażowania syndyka w czasie, gdy rozporządzał ogromnym majątkiem państwowym. - Ten pan jako syndyk poprzez pełnomocnika, byłego oficera Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych, a później szefa UOP, doprowadził do tego, że cały likwidowany wówczas majątek dostał się w ręce firmy, której właścicielami w 100 procentach są panowie Kuna i Żagiel - dodał.
Zdaniem prezesa IPN Janusza Kurtyki, działalność grup "Ujawnić prawdę" to obecnie jedyna prawnie dopuszczalna forma lustracji.
Adam Kruczek, Lublin
---------------------------------------------------------------------------
Jesteśmy w stu procentach pewni
Rozmowa z Marianem Królem, przewodniczącym Zarządu Regionu Środkowowschodniego NSZZ "Solidarność"
Oponenci upubliczniania listy agentów SB wskazują, że mogą być wśród nich niewinni ludzie. Czy jesteście pewni waszych ustaleń?
- Co do tych osób, których listę dostali państwo, jesteśmy w stu procentach pewni i przekonani, że ci ludzie w swoim czasie niegodnie się zachowywali.
Czy będą dalsze ujawnienia?
- Jesteśmy w posiadaniu danych znacznie większej liczby agentów, ale na razie staramy się tę grupę weryfikować, tak aby to, co zostało ujawnione, posiadało stuprocentową wiarygodność.
Czy agenci mogą uniknąć ujawnienia swoich danych osobowych?
- Tak, wielokrotnie publicznie apelowaliśmy, aby osoby złamane albo inne, które działały na rzecz bezpieki przeciwko swoim bliskim, przychodziły do nas i wyznawały skruchę za swoje postępowanie. Wtedy mogą uniknąć poddania pod osąd opinii publicznej.
Czy wielu skorzystało z tej możliwości?
- Dziś z naszej listy zostały zdjęte 3 osoby, które przyszły do nas i wyraziły skruchę. Postanowiliśmy ich nazwisk nie publikować.
Czy taka jednorazowa rozmowa może zmazać wszystkie winy?
- Zobaczymy, na ile będzie to skuteczne. My stoimy na stanowisku, że oni muszą pójść do swojego środowiska i to środowisko przeprosić. Jeśli to środowisko im wybaczy, to my na tym poprzestaniemy. Chcielibyśmy, aby to była lekcja na przyszłość, jak nie należy postępować wobec bliźnich, żeby ludzie zachowujący się niegodnie wiedzieli, że jest tylko kwestią czasu, kiedy prawda wyjdzie na jaw.
Dziękuję za rozmowę.
Adam Kruczek
"Nasz Dziennik" 2006-03-21
Autor: ab