Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Erika Steinbach spokojnie robi swoje

Treść

Przewodnicząca Związku Wypędzonych Erika Steinbach, nie czekając na konkretne rozstrzygnięcia dotyczące jej dalszej roli w tworzonym rządowym projekcie "widoczny znak", sukcesywnie podąża wytyczoną przez siebie drogą i nadal rozpowszechnia w niemieckich miastach fałszującą historię wystawę "Wymuszone Drogi". Tym razem ekspozycja szefowej BdV trafi do Stuttgartu, gdzie będzie pokazywana w miejskim ratuszu.



Rzecznik prasowy Związku Wypędzonych Walter Stratmann poinformował "Nasz Dziennik", że wystawa "Wymuszone Drogi, Ucieczki i wypędzenia XX wieku" od 20 maja do 30 czerwca 2008 roku będzie pokazywana w stuttgarckim miejskim ratuszu. Stuttgart to kolejne - po Berlinie, Frankfurcie nad Menem, Duesseldorfie i Monachium - niemieckie miasto, gdzie będzie można obejrzeć krytykowaną przez wielu wystawę Eriki Steinbach, przedstawiającą na pierwszym planie losy niemieckich przesiedlonych.
- To będzie ta sama ekspozycja, którą oglądali mieszkańcy Monachium czy Duesseldorfu - powiedział nam Walter Stratmann i dodał, że ma nadzieję na podobne duże zainteresowanie wystawą jak poprzednio.
Jak dowiedzieliśmy się, podczas uroczystego otwarcia ekspozycji w Stuttgarcie oprócz samej Eriki Steinbach obecny będzie m.in. minister spraw wewnętrznych Badenii-Wirttembergii Heribert Rech, a także burmistrz miasta Martin Schairer. Dla nikogo nie ulega najmniejszych wątpliwości, że oficjalne poparcie, jakie otrzymuje Steinbach od premierów Bawarii, Dolnej Saksonii, Hesji, a także Badenii-Wirtembergii oraz zadeklarowana przez nich pomoc finansowa, jest dowodem na poparcie jej działalności.
Równolegle do stuttgarckiej ekspozycji władze miasta wraz ze Związkiem Wypędzonych organizują w tym czasie w ratuszu liczne konferencje i sympozja, których tematem ma być los niemieckich wypędzonych.
Opisując najnowszą wystawę w Stuttgarcie, Związek Wypędzonych wraz z fundacją Centrum przeciwko Wypędzeniom znalazł jeszcze jedną istotną przyczynę wypędzeń. Mianowicie w wydanym przez nich oświadczeniu czytamy: (cytat niemiecki: Rassismus und Antisemitismus waren unabhängig vom Nationalismus eigene Motive für Vertreibung und Vernichtung) - rasizm i antysemityzm były niezależnie od nacjonalizmu powodem wypędzeń i zagłady.
Ekspozycja Steinbach jest bardzo ostro krytykowana (między innymi w Polsce i Czechach) ze względu na swoje fałszywe przesłanie, bowiem w wyniku pokazywania w fałszywym historycznym aspekcie wielu eksponatów następuje relatywizacja niemieckich zbrodni, chociażby poprzez zrównanie krzywd niemieckich wysiedlanych z krzywdami milionów Polaków, jakich doznawali z rąk niemieckich oprawców podczas II wojny światowej. Co prawda, sama Steinbach podkreśla, że jej wystawa pokazuje całe spektrum europejskich wysiedleń, ale nie jest to prawdą, bowiem jak policzyliśmy, oglądając tę samą ekspozycję we Frankfurcie nad Menem, dla poszczególnych narodów przeznaczono od 2 do 3 tablic, natomiast tylko dla niemieckich wysiedlonych i uciekinierów z terenów Europy Wschodniej i Środkowej aż 14 tablic plus eksponaty.
Przez ostatnie kilka miesięcy trwa ostry spór pomiędzy socjaldemokratami a chadekami o rolę Eriki Steinbach we władzach tworzonego rządowego projektu "widoczny znak" (Sichtbare Zeichen), który ma upamiętnić niemieckie wysiedlenia. Socjaldemokraci nie widzą miejsca w tym projekcie dla szefowej BdV, natomiast ona sama jest odmiennego zdania, a jej koledzy partyjni z unii CDU/CSU także próbują ją wcisnąć do jego władz. Wszyscy czekają na decydujący głos kanclerz w tej sprawie, która jak dotąd milczy.
Przy okazji otwarcia najnowszej wystawy w Stuttgarcie zapytaliśmy rzecznika BdV o dalszy los Eriki Steinbach w związku z rządowym projektem Sichtbare Zeichen. W rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Walter Stratmann stwierdził, że na walnym zgromadzeniu BdV już zdecydował, że jedynym i najlepszym kandydatem Związku do władz gremium Sichtbare Zeichen jest tylko Erika Steinbach.
- To jest decyzja naszego najwyższego gremium - oświadczył Stratmann i dodał, że to nie podlega żadnym zmianom i nic się w tej materii nie zmieniło.
Rzecznik BdV przyznał w rozmowie z nami, że nie wie, dlaczego rząd zwleka z podjęciem konkretnej decyzji na temat składu prezydium "widocznego znaku".
- Widocznie jeszcze nie ustalono, jak będą podzielone miejsca w zarządzie - stwierdził Stratmann, zaznaczając - że faktycznie trwa to zbyt długo. Komentując opinie wielu polityków SPD przeciwne udziałowi Eriki Steinbach w zarządzie rządowego "widocznego znaku", rzecznik BdV powiedział, iż jest to całkowicie nieodpowiedzialne stanowisko.
Waldemar Maszewski, Hamburg

Autor: wa