Przejdź do treści
Przejdź do stopki

EPP - ani chrześcijańscy, ani demokraci

Treść

Szef Europejskiej Partii Ludowej (EPP - ED) Joseph Daul zablokował możliwość debaty na temat poszanowania symboli chrześcijańskich na forum Parlamentu Europejskiego. Jak dowiedział się "Nasz Dziennik", zrobił to, nie konsultując się w tej kwestii ze swoją grupą parlamentarną. Choć większość chadeków, zwłaszcza z Włoch, domaga się tej debaty, kierownictwo ugrupowania woli w tej sprawie zachować milczenie. A polscy eurodeputowani z PO i PSL, reprezentujący EPP, wykazują się żenującym asekuranctwem w tej materii.

- Jak najb ardziej uważam, że taka debata jest potrzebna. Sądzę, że nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jak widzimy, już sama decyzja Trybunału zakazująca wieszania krzyży wywołuje we Włoszech działania odwrotne. Pojawia się bowiem coraz więcej krzyży. Wyrok ten jest dla mnie karykaturalną wykładnią tolerancji - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" europoseł Jarosław Kalinowski (PSL). Jak zauważa, duża część członków partii jest tego samego zdania, sama sprawa zaś nie była jeszcze dyskutowana na forum grupy i dlatego blokowanie dyskusji przez Josepha Daula jest - w jego opinii - dziwne. - Ja osobiście przygotowałem wystąpienie w tej sprawie na najbliższą sesję. Jeśli chodzi o wstrzymanie się od głosu przez przewodniczącego Daula, to myślę, że wynika to z jego narodowości. Francuzi są przecież znani ze swojego powściągliwego stosunku do kwestii religijnych. Ale myślę, że pomimo to jest szansa, aby do takiej debaty doszło i osobiście jestem za - dodał Kalinowski.
Z kolei europoseł PO Paweł Zalewski podziela zachowawcze podejście kierownictwa partii. - Do samej dyskusji na temat krzyży należy podchodzić bardzo ostrożnie. Istnieje dziś tendencja, którą osobiście oceniam bardzo negatywnie, aby rozpoczynać dyskusję nad kwestiami obecności religii w życiu publicznym jedynie w celu wywołania emocji. Otwarcie takiej debaty w Parlamencie Europejskim doprowadzi do szeregu ataków na religię chrześcijańską i Kościół, w efekcie doprowadzi do podziału Europy, a nie do jej zjednoczenia. Dziś podnoszenie tej kwestii często służy wypieraniu symboli chrześcijańskich z życia publicznego i dlatego najbardziej zainteresowana jest nią pewna część lewicy europejskiej. Nie leży więc w interesie chrześcijan wszczynanie takiej debaty, w której staną się oni celem lewicy. - twierdzi europoseł.
- Trzeba postawić sobie także pytanie, czy już dziś jesteśmy na etapie, w którym tego typu debata jest niezbędna, by obronić krzyż w miejscach publicznych. Nie wiemy też, jakie będą konsekwencje głosowań nad taką rezolucją w Parlamencie Europejskim, biorąc pod uwagę zwłaszcza układ sił i wyniki głosowań w tej izbie w kwestiach światopoglądowych - dodaje Zalewski.
W jego opinii, dużą niewiadomą jest zachowanie się poszczególnych frakcji, np. liberałów, którym dziś zdecydowanie najbliżej do lewicy. - Dlatego chciałbym, aby ten, kto wnosi o taką debatę, wyjaśnił mi, w czym pokłada nadzieję, że przyniesie ona dobre dla całej sprawy rozstrzygnięcie. Jeśli zagwarantuje mi, że przejdzie rezolucja, która zagwarantuje poszanowanie krzyża, wówczas jestem za, jeśli nie będę miał takiej gwarancji - wówczas jestem przeciw - asekuruje się deputowany. Jednocześnie zaznacza, że bez wątpienia nie uciekniemy od debaty na ten temat. - Po pierwsze, krzyż jest jednym z symboli europejskich, symbolem miłości, i nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek mógł mieć w związku z nim jakieś negatywne konotacje. Tak więc orzeczenie Trybunału jest dla mnie niezrozumiałe. Nie widzę najmniejszego powodu, aby krzyże miały być usuwane z miejsc, w których obecnie się znajdują i są otaczane szacunkiem - podsumowuje Zalewski.
Pytanie w takim razie, w czyim imieniu działał Daul, blokując możliwość debaty. Z całą pewnością sprawa pokazuje, że Europejscy Chrześcijańscy Demokraci (EPP) nie zawsze chcą stawać w obronie chrześcijańskich wartości.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2009-12-02

Autor: wa