Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Epidemia cholery w Zimbabwe

Treść

Nawet 60 tysięcy przypadków cholery może pojawić się w najbliższych tygodniach w Zimbabwe. Jest to liczba czterokrotnie wyższa, niż podają obecne prognozy. Do tej pory potwierdzono śmierć 600 osób.

ONZ przypuszcza, że aktualna liczba zmarłych na cholerę w Zimbabwe jest dużo wyższa, niż można to wyczytać z oficjalnych danych. Pochodzą one bowiem z działających jeszcze szpitali i klinik. Jednak w wielu miejscach kraju takie placówki są zamknięte, zwłaszcza w regionach wiejskich. Tam ze względu na to, iż niewiele osób ma szansę trafić do lekarza, umieralność może być jeszcze wyższa. Władze większości szpitali przyznają, że nie były przygotowane na tak wielką epidemię. Dziewięć z dziesięciu prowincji w kraju zgłosiło wybuch masowych zachorowań na cholerę.
Przedstawiciele organizacji humanitarnych alarmują, że sytuacja może się pogorszyć. Epidemia będzie przybierała na sile i rozszerzała się dużo łatwiej w trakcie nadchodzącej pory deszczowej, która potrwa aż do maja. Jakby tego było mało, w połowie stycznia dojdzie do sytuacji, w której ponad połowa mieszkańców tego afrykańskiego kraju nie będzie miała co jeść. Spora część obywateli już dziś może pozwolić sobie zaledwie na jeden posiłek co dwa, trzy dni. Oznacza to, że osłabieni ludzie będą jeszcze bardziej podatni na choroby. Władze w Harare nie zdecydowały się na ustanowienie transportów, które dostarczałyby potrzebującym czystą wodę. To właśnie brak dostępu do niej jest najczęstszą przyczyną rozprzestrzeniania się cholery. Brak pomocy ze strony administracji państwowej sprawia, iż nie radzą sobie także szpitale. Nie są bowiem w stanie przyjąć tak wielkiej liczby chorych, nie dysponują wystarczającą ilością niezbędnych leków. Jedynym działaniem, na jakie zdobyła się do tej pory administracja Roberta Mugabego, było ogłoszenie stanu wyjątkowego i apel o międzynarodowe wsparcie.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2008-12-08

Autor: wa