Engel zapowiada atak
Treść
- Lecimy do Aten z optymizmem, pełni nadziei na awans i gotowi do walki - powiedział wczoraj rano, tuż przed wylotem do stolicy Grecji, trener piłkarzy krakowskiej Wisły, Jerzy Engel. Dziś wieczorem zawodnicy "Białej gwiazdy" stoczą jeden z najważniejszych pojedynków w 99-letniej historii klubu spod Wawelu, który może otworzyć bramy do futbolowej elity, salonów niedostępnych od dawna dla jakiejkolwiek polskiej drużyny. Wisła jest blisko Ligi Mistrzów, ale Grecy są pewni swego.
Dwa tygodnie temu przed własną publicznością wiślacy wygrali 3:1, w świetnym, błyskotliwym, pełnym polotu stylu. Zyskali sporą zaliczkę, bardzo dobrą pozycję wyjściową. Wiedzą jednak, że dziś czekać ich będzie niezwykle ciężka potyczka. Rywale są zdeterminowani. Zrobią wszystko, by straty odrobić. Ale krakowianie są na to przygotowani. Fizycznie i mentalnie podejmują rękawice, bo wiedzą, że taka szansa jak obecnie długo może się nie powtórzyć.
Wisła trzy razy stawała do batalii o Ligę Mistrzów. Bez powodzenia. Na jej drodze pojawiali się jednak potentaci europejskiego futbolu, jak Barcelona i Real Madryt. Jeden jedyny raz trafili na słabszego przeciwnika - Anderlecht Bruksela - ale wówczas borykali się z ogromnymi problemami kadrowymi i nie podjęli walki. Teraz jest inaczej. Rywal, choć mocny, utytułowany i ograny na międzynarodowej arenie, nie prezentuje klasy równej "Barcy" czy "Królewskim". A i Wisła ma wreszcie spory potencjał - piłkarzy ambitnych, z charakterem i wielką wolą walki.
Łatwo nie będzie. W Atenach na trybunach zasiądzie ponad 60 tysięcy widzów, którzy stworzą jedyną w swoim rodzaju atmosferę. Mistrzowie Polski nie mogą liczyć na dobre przyjęcie, przeciwnie, dla tych ludzi na półtorej godziny staną się największymi wrogami. Sympatyczni nie będą i rywale. Greckie drużyny znane są z tego, że chwytają się wszelakich sposobów, by cel zrealizować. Krakowianie muszą być więc przygotowani na uszczypliwości, brutalne faule, prowokacje.
Ateńczycy zapowiadają atak od pierwszych minut. Chcą szybko strzelić bramkę, potem następną. Są pewni swego, nie dopuszczają nawet myśli o niepowodzeniu. Dla nich odpadnięcie z Ligi Mistrzów byłyby katastrofą. Ale wiślaków to nie przeraża. I oni są zdeterminowani. Jerzy Engel nie ukrywa: - Na pewno nie będziemy się koncentrować tylko na obronie własnej bramki. Przeciwnie. Będziemy chcieli pierwsi zdobyć gola - mówi. Szkoleniowiec wie, że gra defensywna jego drużyny nie jest idealna, dlatego zapowiada... atak. Tak, tak, wiślacy zagrają ofensywnie i do przodu. Tu tkwi ich siła. Tomasz Frankowski, Paweł Brożek, Kalu Uche czy Marek Zieńczuk są w stanie "rozmontować" każdą obronę i Engel o tym doskonale wie i ma nadzieję to wykorzystać. Szkoda, że w dzisiejszym spotkaniu nie będzie mógł wystąpić jeden z bohaterów konfrontacji sprzed dwóch tygodni - Jakub Błaszczykowski. Niezwykle utalentowany 20-latek ofiarną grę okupił ciężką kontuzją i przymusowym kilkumiesięcznym leczeniem.
Wisła przygotowywała się do dzisiejszego meczu niebywale starannie, dopinając wszystko na ostatni guzik. W trakcie przedmeczowego zgrupowania w Tychach zespół wypróbował podczas treningów nowy rodzaj piłek. Standardowe treningowe zastąpiły oficjalne piłki meczowe Champions League, posiadające atest FIFA. Identyczne zostaną użyte podczas dzisiejszego spotkania. - Czuć różnicę. Piłka jest o wiele szybsza i bardziej sprężysta od tych, jakich używamy w rozgrywkach ligowych - przyznał bramkarz Radosław Majdan.
Krakowianie zabrali do Aten własnego... kucharza. Jest nim Robert Sowa, znany ze współpracy z reprezentacją Polski. Dania mają być nie tylko smaczne, ale i lekkie. Na przykład dzisiejsze menu odejmuje bulion z kurczaka, z warzywami i makaronem, rybę z pieca, pieczoną przez 15 minut w temperaturze 180 st.C oraz pierś z indyka. Ale to nie wszystko - wiślacy polecieli do Grecji z zapasem wody mineralnej.
Sędzią rewanżowego spotkania będzie Anglik Michael Riley, na liniach pomogą mu rodacy - David Babski oraz Glenn Turner. - Cieszę się, że Anglicy poprowadzą nasze spotkanie, bo to zawodowcy i zapewne staną na wysokości zadania - skomentował Engel. Do pracy arbitra w pierwszym meczu można było mieć sporo zastrzeżeń, w kilku przypadkach wyraźnie skrzywdził krakowian. Oby teraz było inaczej, oby sędzia był po prostu sprawiedliwy.
Dwa tygodnie temu Wisła wygrała 3:1. To bardzo dobry wynik, ale niczego nie przesądzający. Mistrzowie Polski obiecują jednak, że nie wypuszczą z rąk swej szansy. Marzą o awansie do Ligi Mistrzów. Nie ukrywają, że dla wielu dzisiejszy pojedynek będzie najważniejszym w dotychczasowej karierze.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2005-08-23
Autor: ab